czwartek, 31 stycznia 2019

Architect of Disease- The Eerie Glow of Darkness (The End of Time Records 2017)

Już od jakiegoś czasu nie słyszałem płyty z tak wyraźnymi inspiracjami Mayhem. Drugi pełny album Architect of Disease ma wiele wspólnych elementów z takim chociażby "De Mysteriis Dom Sathanas". Rzecz jasna nie takich mocno dosłownych, ale to słychać nie tylko w riffach, ale nawet i w wokalu. Przypomina momentami manierę Attili. Wypada mi potraktowąć to na duży plus, bo słucha się tego naprawdę dobrze. Płyta tworzy bardzo mroczny, niepokojący klimat zupełnie tak jak Norwegowie na swoim pierwszym długograju. Kolejnym ciekawym nawiązaniem, ale wyraźnym tylko w utworze tytułowym, jest odniesienie do trzeciego długograja Bathory- "Under the Sign of the Black Mark". Mowa tu o solówce pod koniec utworu. Zrobione to zostało tak misternie, że autentycznie przeniosłem się myślami do tego klasyka z dyskografii Quorthona (to już druga płyta w tym miesiącu na której słyszę wpływy tego albumu, z resztą trudno się dziwić). Druga połowa albumu to już bardziej estetyka towarzysząca obecnemu obliczu Black Metalu, momentami nawet Black/ Death Metalu, ale atmosfera nie spuszcza z tonu i do końca mamy do czynienia ze świetnym przepełnionym złowieszczością albumem. Diabelstwo sączy się z tych dźwięków z każdą minutą. Okładka jest tu swoistym odzwierciedleniem zawartości. Może album nie wnosi niczego odkrywczego, ale swoim urozmaiceniem i sporą dawką wycieczek do legend i wzorców gatunku tworzy tak wyśmienitą całość, że jestem niemal pewien, że nie raz do "The Eerie Glow of Darkness" wrócę. Czasem bywa tak, że płyta jest dobra, ale jakoś niespecjalnie cokolwiek się z niej zapamiętuje, jakoś to wszystko wietrzeje z głowy. W przypadku omawianego tu krążka Architect of Disease nie ma mowy o czymś takim. Już jeden odsłuch wystarcza aby ją zapamiętać i to, wydaje mi się, nie na chwilę. Polecam!

https://www.facebook.com/Architect-Of-Disease-425689324215174/
https://www.youtube.com/channel/UCbcT-1oWp0uz-9lwzRE6cvQ

poniedziałek, 28 stycznia 2019

Ancestor- Lords of Destiny (Awakening Records 2018)

Przyznam, że ostatnie poczynania Sodom, pierwszy długograj tajlandzkiego Nuclear Warfare oraz właśnie pierwszy, pełny krążek Ancestor, to trzy powody dla których ostatnio ze znacznie większą uwagą przyglądam się scenie Thrashowej, graniu, które do tej pory traktowałem raczej po macoszemu. I Ancestor jest tu na czele!
Ta młoda ekipa z Chin gra tak jak jakbyśmy chcieli aby wielu weteranów sceny grało. Czerpią garściami z teutońskiego Thrashu spod znaku Destruction, Kreator czy Sodom, dodając do tego co nieco ze starej sceny amerykańskiej, przemycając wpływy również takiego Death Angel i Dark Angel. Trzeba przyznać, że większość ze wspomnianych zespołów mogliby obecnie zawstydzić. Ponad 30-minutowy materiał "Lords of Destiny" to kopalnia wszystkiego tego co charakteryzuje wściekły, kipiący energią i agresją Thrash starej szkoły, to co w tym graniu najważniejsze. Wszystko to zamknięte w dziewięciu znakomitych kawałkach. Rozpływam się tu trochę w zachwytach, ale to naprawdę kawał solidnego materiału, wręcz porywającego. Słuchając go z marszu rodzi się w myślach stwierdzenie "I to jest to! Tak to należy robić!". Thrash nie jest jakąś skomplikowaną sztuką, raczej wszystko już w tej materii powiedziano, a wzorce dawno już zostały określone, w większości niedoścignione. Dlatego też wyzwaniem jest zagranie tego tak jak kiedyś, z pasją i świeżością, która przełamie narosłą w temacie przewidywalność. Trzeba wyczucia, trochę pomysłu i właściwie wykorzystanych inspiracji. Załodze Ancestor moim zdaniem się to udało, miała i ma tu miejsce każda z wymienionych wytycznych. Teraz powinni tylko kuć to żelazo na przynajmniej tym samym poziomie, chociaż powiem szczerze, że spodziewam się od nich w przyszłości czegoś więcej. To jeden z najbardziej obiecujących, nowych zespołów globalnej sceny undergroundowej, czołówka w Chinach i równie wysoko jeżeli chodzi o klasyczny Thrash.
Na Ancestor swojego czasu zwrócił moją uwagę Johannes Chan, mój dobry znajomy prowadzący Destruktion Records i redagujący zina Bestial Desecration. Dziękuję mu z tego miejsca ogromnie, bo się nie zawiodłem. Tak jak on polecał mi tę ekipę wtedy, tak teraz ja polecam ją wam! Daję gwarancję, że kto gustuje w przede wszystkim niemieckim Thrashu i sięgnie po "Lords of Destiny" nie dozna zawodu! Ten krążek można brać w ciemno!

https://www.facebook.com/AncestorCN/
https://ancestorcn.bandcamp.com/
http://www.destruktionshop.de/


niedziela, 27 stycznia 2019

Ignominia- Ars Moriendi/ Falsa Dinividad (Fallen Temple 2019)

Ostatnio Fallen Temple przyszło wydać dwa materiały (dwa na jednym cd) Ignominia, chilijskiej ekipy trudniącej się mieszanką Black, Thrash oraz Death Metalu. Na płytkę składa się EP "Falsa Dinividad" oraz pełny album "Ars Moriendi". Oba materiały oscylują u swych podstaw wokół twórczości kojarzonej z takimi grupami jak Angel Corpse, Incantation i Deicide. Do tego kotła zespół dorzuca naleciałości wściekłego Black oraz Thrash metalu ważąc dla nas całkiem przyjemną do wypicia miksturę. Proch nie zostaje tu odkryty na nowo, ale materiały zagrane są z wyczuciem, świadomością i stylem charakterystycznym dla Południowo Amerykańskiej sceny. Czyli jest diabelsko, z ogromem energii i siarczystym brzmieniem. Nie brak w tym też jakieś dozy szaleństwa. Cóż, chłopaki między wierszami nawiązują tu też trochę do starej Sepultury, Sarcofago, czy Vulcano, także dobrze wiecie czego może cie się tu spodziewać. Kult weteranów ich kontynentalnej sceny jest tu obecny. Z resztą jest to cechą większości zespołów z tego kontynentów jeżeli chodzi o oldschoolowe granie. Mnie oba materiały wciągnęły, słuchało się dobrze i z zaciekawieniem. Nie złapałem się na tym żebym chciał zatrzymać odsłuch bo wieje nudą. Powiem nawet, że za jakiś czas z chęcią sobie do "Ars Moriendi/ Falsa Dinividad" wrócę. Jak ktoś chce posłuchać sobie czegoś mniej znanego, obczaić co się w ichnim podziemiu wyrabia, to zachęcam do sięgnięcia po to wydawnictwo.

https://www.facebook.com/ignominiachile/
https://ignominia.bandcamp.com/
https://www.facebook.com/fallentemple666/


czwartek, 24 stycznia 2019

Cult Ov Black Blood- Abhorrence Ov God (Total War 2019)

"Abhorrence Ov God" to kompilacja trzech demówek jakie nagrał do tej pory Cult Ov Black Blood. Co tu znajdziecie? Ano proste, przesiąknięte diabłem i swądem siarki, Black/ Death Metalowe łojenie. Totalny kult i hołd dla grup takich jak Archgoat, Beherit (zwłaszcza tych dwóch) Blasphemy, Goat Semen czy Proclamation. Toporne surowe brzmienie bez upiększeń, bez skupiania się nad każdym detalem. Jedzie od tego zatęchłą piwnicą na dystans. Jest to poziom surowizny, który wciąż z chęcią łykam. Brudu od cholery, ale wciąż jest to czytelne i ma klimat, klimat wczesnych dokonań wszystkich wymienionych wyżej zespołów. Ta sama estetyka, typ riffów, wokalu. Co tu dużo mówić, jak ktoś lubi taką właśnie rogaciznę to trafił na niezawodny materiał (a, no i warto wspomnieć, że to nasi krajanie). Zawarte tu demówki na dobrą sprawę różnią się tylko brzmieniem, jego jakością, na pierwszym jest więcej tego piachu, jakość dźwięku nieco słabsza, ale z kolejnymi jest już tylko lepiej. Niemniej jednak nie wpływa to znacząco na odsłuch. Grańsko, rzecz jasna, cały czas w tym samym opętańczym, złowieszczym i typowym dla wczesnego Archgoat i Beherit stylu. Zmian nie ma, jest konsekwentnie, a tylko z lepszym warsztatem. Nie ma tu już zbytnio sensu więcej się rozwodzić i analizować, już po tym co napisałem zorientowani w temacie będą wiedzieli z czym to się je. Śmierć, bluźnierstwo i zniszczenie!
Jeżeli ktoś jest zainteresowany tym piekielnym wyziewem niech pisze na adres:
total_war_666@wp.pl


wtorek, 22 stycznia 2019

Nyctophilia- Ad Mortem et Tenebrae (Wolfspell Records 2018)

Nyctophilia to jeden z tych jednoosobowych projektów naszej podziemnej sceny Black Metalowej, który spora część w z was powinna kojarzyć. Pod koniec ubiegłego roku Grief wypuścił czwarty długograj pod wspomnianym szyldem i nie powiem, ten kawałek depresyjnej, posępnej, a niesamowicie atmosferycznej sztuki wziął mnie szturmem już od pierwszego kawałka. Nie można tu powiedzieć, że jest to jakaś nowość w temacie Black Metalu, ale Nyctophilia jest tworem niewątpliwie charakterystycznym w swojej niszy, w jakiś sposób rozpoznawalnym. Grief ma talent misternego łączenia agresywnego, surowego grania z klimatem tworząc dzieło z jednej strony zimne i tnące, a z drugiej melancholijne, miejscami wręcz majestatyczne. Taki jest właśnie "Ad Mortem et Tenebrae". Brakowało mi ostatnio jakieś płyty w takim właśnie stylu, z taką dawką emocji, takim brzmieniem z naszej sceny. I dostałem to wraz z tym albumem.
Na najnowszej płycie słychać inspiracje, echa takich zespołów jak Xasthur, Leviathan, Striborg, ale i w swojej atmosferze i wydźwięku również Vargrav czy Evilfeast. Mamy świetny skowyczący wokal, dobre, przestrzenne, acz surowe riffy, klawiszowe ozdobniki, wolniejsze fragmenty budujące nastrój (taki na przykład "When Stars Shine No More", notabene sztandarowa kompozycja z płyty) no czego chcieć więcej. Co ważne, podczas słuchania czuć w tym materiale jego autentyczność, emocje towarzyszące twórcy. Dostajemy tu pięć rozbudowanych kompozycji z których żadna minuta nie jest zbędna. Każdy kawałek prowadzi nas poprzez wypełnione chłodem i pustką przestrzenie, pejzaże czerni i bieli, zrujnowane ostępy w których dawno zgasło życie. Nad wszystkim czuwa tylko nieubłagany czas i poświata trupio białej tafli księżyca (już sama oprawa graficzna płyty sporo mówi o jej zawartości). Powiało trochę poetyzmem, ale to się właśnie widzi oczyma wyobraźni słuchając tych hymnów nocy. Jest to pierwszy tegoroczny album o którym z pewnością nie zapomnę robiąc podsumowanie.
Uważam, że każdy kto siedzi w Black Metalu, zwłaszcza tym spod znaku wymienionych przeze mnie wcześniej grup, MUSI "Ad Mortem et Tenebrae" posłuchać, nie ma zmiłuj!

https://www.facebook.com/Nyctophillia/
https://nyctophillia666.bandcamp.com/merch
https://wolfspell.pl/


poniedziałek, 21 stycznia 2019

Varathron- Patriarchs of Evil (Agonia Records 2018)

Jakiż to jest dobry album to się we łbie nie mieści! Po raz kolejny ubolewam, że znowu trafiam na płytkę, która znalazłby się w czołówce zestawienia 2018, gdybym się bardziej streszczał. No ale nie ma co stękać, a nadrabiać! "Patriarchs of Evil" zasługuje na największe laury. Varathron to już weterani Black Metalowej sceny, a zdają się nie tracić na sile, ani formie. Nowy krążek pokazuje, że do wypalenia twórczego to daleko im jak na Kamczatkę. Płyta ma kapitalną mroczną, i epicką atmosferę z domieszką rytualnej otoczki, mistycyzmu, który towarzyszył grupie od samego początku. Z resztą grecka scena ma to swoje charakterystyczne brzmienie. O wiele więcej nacisku postawione jest na klimat, a mniej na karkołomne kompozycje mające przede wszystkim urywać łby. Nie brak tu też konkretnej energii, ognia i świetnych wybrzmiewających niczym echo riffów, przestrzenności, głębi. Melodyjności też tu nie brakuje, podobnie z chwytliwością jaką wykazują się również ich koledzy po fachu- Rotting Christ. Klawiszowe elementy dopełniają całości dając nam spójne, skończone dzieło. Momentami przywodzi na myśl najlepsze motywy ze starego, dobrego Tiamat.
"Patriarchowie Zła" nikogo obojętnym zostawić nie powinni. To płyta tak magiczna i majestatyczna w swym wyrazie, że po jej wysłuchaniu długo się tego nie zapomni. Ona po prostu mami i czaruje swoją przesyconą czernią i zapachem świec aurą. Ta płyta jest niczym starożytny rytuał ku czci nieokiełznanych, złowieszczych mocy. Z jednej strony budzi niepokój, a z drugiej wciąga w swoją otchłań bezpowrotnie.
Śmiem twierdzić, że to najdojrzalsze i chyba obiektywnie najlepsze dzieło Varathron. Bogate w pomysły, świetne aranżacje i doskonałe brzmienie. Okultystyczne opus magnum i płyta, której każdy metalowy maniak powinien posłuchać.
Poniżej limitowana wersja w digipaku plus tzw. slipcase. Dostępna tylko wysyłkowo na Agonia Records. Przy okazji, jak widać również i oprawa graficzna albumu miażdży.

http://varathron.com
https://www.facebook.com/VarathronOfficial/
https://www.agoniarecords.com/




sobota, 19 stycznia 2019

Apatheia- Konstelacja Dziur (Godz ov war 2018)

Coś dla zwolenników takich ekip jak Arkona, Furia, Blaze of Perdition czy nawet obecne In Twilight Embrace. Apatheia uderza właśnie w te rejony Black Metalu. Obok agresywnych riffów przeplatanych dającymi się zapamiętać melodiami, perkusyjnych blastów i odpowiedniej dawki klimatu mamy przede wszystkim niebagatelne, posępne i tajemnicze teksty, które nadają "Konstelacji Dziur" charakteru i w jakimś stopniu odrobiny oryginalności. Kompozycje są odpowiednio długie, rozbudowane emocjonalnie, w pełni wyczerpując obraną formułę. Co prawda nie byłem podczas odsłuchów jakiś specjalnie zauroczony, bo jeżeli chodzi o ten konkretny typ Black Metalu, to mam jakąś tam swoją wąską grupę faworytów i nie wydaje mi się aby miała się za sprawą tego albumu powiększyć, ale dostrzegam w "Konstelacji Dziur" potencjał. Może nie do każdego ta nieco specyficzna forma dotrze i osoby lubiące przede wszystkim prostsze granie mogą od razu nie przebrnąć przez ten materiał. Wymaga trochę czasu i uwagi. Niemniej może nieźle sprawdzić się na żywo, bo kreuje niebagatelną atmosferę, przede wszystkim dzięki tekstom i wielowarstwowości samych kompozycji. W takich okolicznościach może stać się bardziej przystępny dla szerszego grona odbiorców. Zakładam się, że podczas odsłuchu na żywca sporo zyska i otworzy zupełnie inne rejony doznań. Weźmy kawałek "Boże Ciało". Ileż tam się dzieje, ileż jest tam przestrzeni, nawet melodyjnych miniatur. Swoją drogą, jest to moim zdaniem, najlepsza kompozycja na krążku. Gitary odwalają tu niesamowitą robotę, to trzeba przyznać.
Reasumując, jest to obiektywnie rzecz biorąc bardzo dobry materiał. Jak na debiut to klasa. Nie przeciera możne nowych szlaków, ale też nie odstaje poziomem. Są dobre pomysły, jest klimat oraz dające się zapamiętać momenty. Mimo to, teraz już czysto subiektywnie, nie zawojowała mnie, niestety. Może i nie będę jakoś specjalnie szukał tej płyty, ale solidnej roboty odmówić tu nie mogę, a co za tym idzie z czystym sumieniem mogę ją polecić. Posłuchać jak najbardziej warto, a fanom konkretnie tego typu grania na pewno podejdzie.

https://apatheia.bandcamp.com/
http://godzovwar.com/