poniedziałek, 5 września 2016

Emperor- In the Nightside Eclipse (Candlelight 1994)

Dużo słuchania i czasu minęło zanim zdecydowałem się wytypować swój black metalowy album wszech czasów. Zwyciężył Cysorz!
"In the Nightside Eclipse" nagrany został w trakcie siódmej pełni księżyca roku 1993 w słynnym studiu Grieghallen (Bergen) pod czujnym okiem Pyttena. Zmiksowany i wydany zimą 1994. Krótko, ten album to czysty geniusz, majstersztyk mrocznej sztuki. Członkowie grupy mieli wtedy po 19-20 lat, a udało im się stworzyć dzieło przełomowe, które nie boi się czasu i stale zaraża kolejne rzesze słuchaczy, które cały czas zajmuje najwyższe miejsca w różnego typu metalowych zestawieniach. Zasłużenie, w ocenie tej płyty niczego się nie naciąga ze względu na poza muzyczne sprawy. To faktycznie fenomenalny materiał.
Gitary kreujące niesamowite riffy oraz sekcja rytmiczna łączy się tu z majestatycznymi klawiszami, które malują bezkresne pejzaże dźwięku (ilość patetyzmu na jedno zdanie została tu wyczerpana!), a ich rola nie ogranicza się tu tylko do tła. Wszystko razem nabiera unikalnego, mrocznego majestatu, atmosfera i klimat tej płyty jest po prostu nie do opisania, to kompletnie inny wymiar i przestrzeń. Do tego wieńczący całość wampiryczny wokal Ihsahna, no poezja! Kompozycyjnie płyta jest na bardzo wysokim poziomie, a warsztat muzyczny członków Emperor to klasa sama w sobie i wyższe wtajemniczenie. Właściwi ludzie na właściwym miejscu.
Bardzo ciężko jest mi tu wyróżnić jakieś utwory bo każdy ma coś do zaoferowania, żaden nie jest zbędny, tworzą jedną spójną całość, jest to dzieło skończone. Niemniej jednak moimi faworytami są tu "Into the Infinity of Thoughts" ze znakomitym intrem i epickim wręcz wydźwiękiem, "Beyond the Great Vast Forest" gdzie gitary wyśmienicie współgrają z klawiszami tworząc jedną z bardziej rozpoznawalnych melodii wśród dzieł Emperor oraz nieśmiertelny "I am the Black Wizards" z tekstem autorstwa Mortiisa. Na tej płycie został nagrany ponownie i brzmi o wiele potężniej niż na demie, nie tracą nic ze swojego pierwotnego charakteru. No i ta okładka autorstwa Necrolorda...
"In the Nightside Eclipse" to monument czasów świetności black metalu, dla mnie osobiście, obok dzieł takich tuzów jak Bathory, Samael, Mayhem czy Darkthrone, opus magnum tej muzyki. Wielka szkoda, że po tak ogromnym sukcesie jakim był ten album Emperor miał aż 3 letnią przerwę od grania. Samoth i Faust poszli siedzieć, a Thort... Nawet nie wiem co się z nim działo do 1997, kiedy to dołączył do Satyricon jako basista na ich koncertach. Ihsahn został sam aż do 1997 kiedy zespół wznowił działalność. Szkoda, że wtedy tak się to potoczyło. Ciekaw jestem czy gdyby nie te niesprzyjające okoliczności ich twórczość wyglądałaby inaczej, czy nie byłoby czegoś między "In the Nightside Eclipse", a "Anthems to the Welkin at Dusk". Chyba nigdy się tego nie dowiemy. Nie polecam tej płyty, bo to absolutnie zbyteczne, ją po prostu trzeba znać i wielbić!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz