niedziela, 8 stycznia 2017

Graveland- In the Glare of the Burning Churches (demo 1993/ Warheart 2013)

Niniejsze demo to jeden z pierwszych rozdziałów księgi polskiego podziemia bm i lat jego świetności. Żałuję że to na ten właśnie okres nie przypadły moje młodzieńcze lata, że nie dane mi było poczuć atmosfery tamtych dni i właśnie wtedy słuchać tej muzyki. Chętnie podpiszę się pod opinią że to demo to jedno z najważniejszych dzieł polskiego black metalu- tego szczerego i najprawdziwszego. Jest przesiąknięte tymi wszystkimi wydarzeniami które wtedy miały miejsce nie tylko w Norwegii, ale i na terenie naszego kraju. Kiedy trzyma się w dłoniach to wydawnictwo to emanuje z niego coś niezwykłego, mrocznego, tak jakby to demo nie poddało się czasowi i stale było cząstką minionych lat.
"In the Glare of Burning Churches" to w warstwie muzycznej absolutna bm-owa surowizna z genialnymi klawiszowymi pasażami i intrami (wstęp do utworu tytułowego od razu narzuca skojarzenia ze ścieżką dźwiękową Basila Poledurisa do "Conana Barbarzyńcy"), "The Durk Dusk Abyss" wnosi klimat niczym ze starych, czarno-białych filmów grozy oraz outro które po raz kolejny przynosi na myśl Conana). Moim absolutnym faworytem jest "The Night of Fullmoon", bez wątpienia klasyk z repertuaru starego Graveland. Nagromadzenia emocji i aury jaką posiada ten utwór nie da się opisać (kiedyś nawet pokusiłem się o nagranie coveru tego kawałka wraz z kolegą). Brzmienie gitar i perkusji jest tutaj typowe dla większości dem black metalowych- surowość, milion kilometrów od idealnej produkcji i wymuskanego brzmienia. Mimo to słucha się tego z przyjemnością. Wampiryczny, skrzekliwy wokalal Roba jest idealnym zwieńczeniem całości. Demo jest co prawda krótkie ale maksymalnie treściwe.
Bez zastanowienia można powiedzieć że "In the Glare of the Burning Churches" jest jednym z tych nagrań które mogły by reprezentować cały gatunek jakim jest black metal. Surowość, szczerość, bezkompromisowe podejście do twórczości, przesiąknięty mrokiem klimat i niczym niepohamowany ładunek emocjonalny to domena tego wydawnictwa. Coś takiego już nigdy nie powstanie, ale to dobrze. Dzięki temu to demo wyryje się mocno na kartach historii black metalu, i dzięki temu będzie się po takie nagrania sięgać, a potem do nich wracać niczym do najlepszych i wiecznie żywych wspomnień.
Poniżej pragnę przedstawić posiadaną przeze mnie reedycję owego dema wydaną w 2013 roku przez Warheart Records. Jak widać mamy zarówno starą jak i nową, alternatywną grafikę. Jest też booklet ze sporą liczbą zdjęć i tekstów. Płyta ma dodatkowy slipcase na pudełku oraz sporo bonusów w postaci dema "Epilogue" oraz nagrań z prób. Generalnie jest dobrze choć ta nowa szata graficzna trochę burzy klimat tego materiału, no ale dobra, ujdzie w tłoku. Mogę polecić.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz