środa, 4 stycznia 2017

Christ Agony- Epitaph of Christ (Carnage Records 1992/ Witching Hour 2015)

Na swoim drugim demie Christ Agony zaczęli już powoli wypływać na szersze wody i definiować swój styl oraz brzmienie. Materiał po raz kolejny nagrano w olsztyńskim Pro Sound. Tym razem, w stosunku swego poprzednika "Sacronocturn", jakość uległa znacznej poprawie (nadal jest surowo i obskurnie jak to na demo przystało, ale to już nie to co było wcześniej). Jest potężniej, a całość sekcji instrumentalnej jest bardziej zwarta. Zmieniły się także wokale Cezara, które przybrały postać death metalowego growlu, zastępując burczenie z poprzedniej taśmy. Zespół, w myśl zasady z "Sacronocturn", zaserwował schemat złożony z czterech rozbudowanych utworów.
Zarejestrowany w marcu 1992 "Epitaph of Christ" zaczął budować już niebawem tak rozpoznawalny styl z jakiego zasłynął zespół. W kompozycjach sporo się dzieje, nie ma tu oklepanych struktur. Obecna jest różnorodność melodyjnych, acz posępnych riffów oraz zmian tempa (górują średnie oraz wolne). Z resztą nie ma co się specjalnie dziwić. Przybranie takiego właśnie kierunku lepiej buduję atmosferę i pewny rytualny charakter utworów, co jest jedną z cech charakterystycznych rzemiosła Christ Agony. Każdy opus z niniejszego dema sączy mrok i jad, a całość otula piwniczne, zaśniedziałe brzmienie. Tworzy to niezaprzeczalnie niesamowity klimat.
Niniejszy materiał demo, wydany z początku własnym sumptem, szybko został dostrzeżony przez Carnage Records i wydany na profesjonalnej taśmie, co pozwoliło zaistnieć zespołowi w nieco szerszych kręgach. Poniżej przedstawiłem kompaktową reedycję tego materiału jaką rok temu popełniło Witching Hour Productions (dostępna jest także wersja winylowa i kasetowa, podobnie ma się sprawa z "Sacronocturn" o którym nie dawno pisałem). Wznowienie zrobione jest z dbałością o każdy szczegół, mamy teksty, są archiwalne fotografie oraz nowa szata graficzna prezentująca się o wiele okazalej od oryginału.
W kwestii podsumowania, krótko i zwięźle. Ten materiał nie potrzebuje specjalnego zachwalania, to już poniekąd klasyka i nieodłączny element historii naszej polskiej metalowej sceny. Trzeba mieć, a przynajmniej znać! Tyle w temacie.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz