sobota, 18 czerwca 2016

Death- Human (Relapse 2011)

Kto nie zna Death... Jeden z najwybitniejszych zespołów parających się death metalową sztuką, obok Possessed ojcowie chrzestni gatunku, inspiracja dla niezliczonej ilości zespołów.
Z ich twórczością zetknąłem się już wiele lat temu i była to płyta "Symbolic". W tamtym czasie nie była to jeszcze moja parafia także nie specjalnie wdrażałem się w temat. Niemniej jednak zapadła mi w pamięć, głównie za sprawą riffu otwierającego tytułowy kawałek, i gdy nadeszła pora powróciłem do niej, zapoznałem się też wtedy z pozostałymi dziełami zespołu nieodżałowanego Chucka Schuldinera.


"Human" (1991) to płyta, która przeniosła Death w kolejny wymiar ich twórczości. Brutalność zaklęta w ich muzyce połączyła się z technicznym kunsztem i progresywnymi naleciałościami. To co odstawiają gitary na tym albumie to czysta magia (ach te pasaże, kanonady, szarże, wystarczy posłuchać "Secret Face"), partie perkusyjne także nie zostają w tyle, Sean Reinert rządzi! Na tej płycie jest wszystko, w kompozycjach zawarte są zarówno partie wymagające, złożone, jak i te bardziej prostolinijne, które uderzają z furią prosto w twarz. Mamy też atmosferyczne, balladowe intra jak ma to miejsce w "Lack of Comprehention". Na koniec zespół serwuje nam cover Kiss "God of Thunder". Na oryginalnej wersji nie ma tego utworu, Dodany jest na prezentowanej tutaj reedycji. Śmiem twierdzić, że opatrzone brzmieniem Death prezentuje się to lepiej od oryginału. Z samej płyty wyszczególniłbym utwory "Suicide Machine" i "Together as One", to moje absolutne faworyty. 
Przyznam się bez bicia, że death metalu nie słucham tak dużo jak heavy, czy black, ale już jak mi coś podpasuje to ląduje na stałe w kolekcji i odtwarzaczu. "Human" jest tego doskonałym przykładem. Obok "Symbolic" to chyba moja ulubiona płyta Death.
Niniejsza reedycja wypuszczona przez Relapse w 2011 to przykład najwyższego wtajemniczenia w wydawaniu wznowień. Mamy dodatkowy dysk z bonusami (instrumentalną wersję albumu plus dema), dopieszczoną poligrafię (wydawnictwo ma jeszcze dodatkowy slipcase nakładany na pudełko, którego na zdjęciu nie zawarłem) i opasły booklet z masą zdjęć, tekstami utworów i sporą ilością czytadełka. No nic tylko polecać!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz