czwartek, 27 października 2016

W.A.S.P.- The Last Command (Capitol Records 1985/ Snapper 1997)

"The Last Command" to drugi album w dorobku W.A.S.P. i moim zdaniem obok debiutu najbardziej udany i jaśniejący pośród reszty dyskografii. Nie jest znowu tak dużo płyt, które można by określić jako synonim energii, a tak jest w tym przypadku. Tutaj hit goni hit, rzeczona energia i moc leje się strumieniami, a słuchacz ma nieodpartą ochotę śpiewać razem z Blackie'm.


Dziesięć kompozycji składających się na "The Last Command" to nic innego jak esencja tego co reprezentuje sobą W.A.S.P. i bardzo dobra wizytówka amerykańskiego heavy metalu typowego dla lat 80-tych. Na płycie nie ma zbędnych utworów, całość jest spójna i nie daje wytchnąć do ostatniej minuty. To tutaj dostajemy takie evergreeny jak "Wild Child" czy "Blind in Texas", które od momentu wydania płyty nie znikają z koncertowej setlisty zespołu. W tyle nie zostają znakomity "Ball Crusher", "Fistful of Diamonds" i "Jack Action", które są niczym więcej jak rozpędzonymi ciężarówkami wypełnionymi adrenaliną. Jest też miejsca na odrobinę wolniejsze "Widowmaker", z bardzo klimatycznym wstępem, oraz "Cries in the Night".
Na rok 1985, czyli czas wydania płyty, przypada chyba szczyt popularności grupy. Niestety ta popularność pojawiła się równie szybko jak zgasła. Niemniej jednak W.A.S.P. na stale zapisali się w historii heavy metalu, nie tylko za świetną, energetyczną muzykę, ale także za jeden z pierwszych tak wyrazistych wizerunków. Teksty jak i koncerty grupy to też nie były przelewki przez co zespół znalazł się na celowniku obrońców wiary i moralności.
Jednym słowem W.A.S.P. to jedna z wizytówek metalu lat 80-tych, tego bardziej szokującego i ekstremalnego w swej estetyce. Uważam, że trzeba ten zespół znać, a przynajmniej kojarzyć. Ja karmię się ich muzyką już od bardzo dawna i wciąż nie mam dość.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz