środa, 26 października 2016

Kat- Róże Miłości Najchętniej Przyjmują się na Grobach (Silverton 1996/ Metal Mind 2016)

Cztery lata po bardzo udanym "Bastardzie" Kat wydaje jedną ze swoich najsłynniejszych i najbardziej poważanych płyt: "Róże Miłości Najchętniej Przyjmują się na Grobach". Materiał który znalazł się na płycie szlifowany był w Domu Kultury w Siemianowicach Śląskich. Niestety, powstaniu tego znakomitego materiału zaczęły towarzyszyć pierwsze spięcia w zespole, które w późniejszych latach pogłębiły się i niejako przyczyniły do rozpadu grupy.
Wróćmy jednak do samej płyty. Materiał zarejestrowany został w znanym już dobrze studiu w Izabelinie, ulokowanym na granicy Kampinosu. Na album składało się osiem, świeżych i mocnych kompozycji, z których kilka weszło na stałe do koncertowego repertuaru grupy. Mowa tu o autentycznie świetnych, pełnych energii i wyrazistości "Odi Profanum Wulgus" (otwierający riff po prostu miażdży!), "Purpurowych Godach" z chyba najbardziej mocnymi lirykami w historii Kat oraz "Płaszczu Skrytobójcy". Na szczególną uwagę zasługują tu także "Stworzyłem Piękną Rzecz" (jeden z moich absolutnych faworytów) oraz dosyć nietypowy, rozbudowany, instrumentalny "Szmaragd Bazyliszka".
"Róże..." były kolejnym, sporym krokiem w kwestii brzmienia. Kat zabrzmiał na tej płycie bardzo czysto i intensywnie, powstała płyta bardziej jednorodna i z zauważalnym konceptem. Zrodził się materiał niewątpliwie ponadczasowy. Nie obyło się jednak bez przygód jako, że ciężko było realizatorowi nagrań, Jarosławowi Pruszkowskiemu, przełknąć teksty zawarte na płycie. Na szczęście udało się go przekonać i później było już z górki.
Reasumując, niesłychanie udany album. Pełen energii, mocy, świeżości, bardzo spójny i dojrzały. Wydany w 1992 "Bastard" będąc bestią z goła odmienną, bardziej surową i chaotyczną, postawił poprzeczkę dosyć wysoko. "Róże..." sprostały wyzwaniu i podniosły ją jeszcze wyżej, ale tego rekordu Kat już nigdy nie dogonił. Tak na marginesie, nobel w dziedzinie malarstwa dla Jerzego Kurczaka za okładkę, mistrzostwo świata, lepiej być nie mogło!
Przedstawiona poniżej tegoroczna reedycja jest w znacznym stopniu odzwierciedleniem oryginalnego wydania Silverton z 1996 roku, nie ma tu żadnych dodatkowych smaczków, ale za to jest konkretnie i według pierwotnego wzorca. Po raz kolejny brawa dla Metal Mind za solidną robotę!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz