sobota, 11 maja 2019

Deus Mortem- Demons of Matter and the Shells of the Dead (Malignant Voices 2016)

Jako, że już niebawem planuję recenzję najnowszego krążka Deus Mortem, postanowiłem skorzystać z tej okazji i przypomnieć wam ich poprzednie wydawnictwo.
W 2016 roku, po 3 latach od wydania swojego pierwszego długograja zespół powrócił z materiałem tak niesamowicie esencjonalnym i mówiąc szczerze, w tamtym momencie, swoim najlepszym. Zdefiniowali swój styl i dali znać wszem i wobec, że nie biorą jeńców, a na scenie podziemnej mają sporo do powiedzenia. "Demons of Matter and the Shells of the Dead" to co prawda są to tylko 3 utwory, ale za to jakie! Diabelski majestat zamknięty w muzyce i manifest najczystszej, Black Metalowej sztuki
Wrota otchłani otwiera "The Higher Sun". Od razu rzuca się na uszy bardzo fajny pogłos złowieszczego, obłąkanego wokalu zaserwowany na tym wydawnictwie, dodaje to pewnego klimatu i przestrzenności (tym bardziej w takiej formie). Zarówno tutaj, jak i w następującym później "Penetrating the Veils of Negativity" partie solowe gitar brzmieniowo nieodparcie kojarzą mi się z tymi z albumu "Under the Sign of the Black Mark" Bathory, różnica jest tylko taka, że tamte były o wiele bardziej surowe. Oba utwory są rozbudowane, nie ma jednostajności tempa co urozmaica odbiór. "Penetrating..." kończy zapadający w pamięć, jakby rytualny motyw. W trzecim, zamykającym całość "Olam HaBeriah", dominują średnie tempa, klimat rytuału, podniosły, acz złowieszczy. Jednak nie można dać się zwieść bo pod koniec dostajemy nagły zwrot ku ścieżce szaleństwa i chaosu wprowadzonej już przez dwie poprzednie kompozycje. Brzmieniowo materiał jest nienaganny, a kompozycyjnie, cóż, dla mnie to jedna z najlepszych, możliwych wizytówek tego typu grania
Bardzo podoba mi się atmosfera jaką udało się stworzyć zespołowi na tym mini albumie. Mrok dosłownie wylewa się z głośników, jest mistycznie. Lubię takie materiały gdzie muzyka niesie ze sobą wyraźne emocje, pobudza wyobraźnię, kiedy autentycznie jest jeszcze coś poza samymi dźwiękami, tutaj to dostałem.
Co do samej formy wydania. Nazwa Malignant Voices poniekąd mówi sama za siebie. Ci ludzie nie odwalają fuszerki. Nie mam co prawda wersji limitowanej, w czarnym pudełku, ale i ta zwykła jest naprawdę niczego sobie, także mamy coś nie tylko dla ucha, ale i dla oka. Ogromny plus ode mnie za klimatyczną okładkę oddającą charakter zawartości płyty, od razu wiadomo z czym to się je. Jak najbardziej polecam ten materiał, warto nie tylko posłuchać ale i mieć na półce! Deus Mortem to jak dla mnie czołówka naszej obecnej sceny BM!

https://www.facebook.com/deusmortemofficial/
http://sklep.malignantvoices.com/
https://deusmortemofficial.bandcamp.com/

English version:

As I plan to review the latest Deus Mortem album soon, I decided to take this opportunity to remind you of their previous release.
In 2016, after 3 years from the release of their first long-play, Deus Mortem returned with such an incredibly essential material and to be honest, at that moment, their best. They defined their style and let everyone know that they do not take prisoners, and they have a lot to say on the underground scene. "Demons of Matter and the Shells of the Dead" are admittedly only 3 compositions, but what a hellish stuff they are! The devil's majesty enclosed in music and the manifest of the purest, Black Metal art!
The gates of the abyss are opened by "The Higher Sun". Immediately you can hear a very nice reverberation of the ominous, mad vocal served on this release, it adds a certain climate and spatiality (especially in this form). Both here and in the subsequent "Penetrating the Veils of Negativity" guitar solo parts sound can be irresistibly associated with those from the album "Under the Sign of the Black Mark" by Bathory, the only difference is that those were much more raw. Both tracks are extensive, there is no tempo uniformity which diversifies the reception. "Penetrating ..." ends with a memorable, ritual motive. In the third, closing the whole "Olam HaBeriah", the mid tempos dominate, there is the climate of the ritual. It's epic, but ominous. However, you can not be fooled because at the end you get a sudden turn towards the path of madness and chaos introduced already by the two previous compositions. The sound is impeccable, and compositionally, well, for me it is one of the best possible example of this type of Metal art.
I really like the atmosphere that the band has created on this mini album. Darkness literally spills out of the speakers, it's mystical. I like such materials where music brings clear emotions, stimulates the imagination, when there is something authentic beyond the sounds, here I got it.
As to the form of the edition itself. The name Malignant Voices speaks for itself in a way. These people do not fuss with bugs. I do not have a limited version in a black box, but this one is also really cool. We also have something not only for the ear, but also for the eye. A huge plus from me for a climatic cover art that reflects the character of the record, it speaks for itself. I totally recommend this material, it is worth not only to listen to, but also to have it on the shelf! Deus Mortem is for me the top of our current BM scene!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz