środa, 16 listopada 2016

Immortal- Blizzard Beasts (Osmose Productions 1997)

No i po raz kolejny Immortal gości na łamach "Welcome to the Morbid Blog". Natchniony nieco zimową pogodą ostatnich dni sięgnąłem po album, który w ich dorobku otrzymuje chyba najbardziej skrajne opinie. Mowa tu o wydanym w 1997 roku "Blizzard Beasts".


Ta płyta to nic innego jak pół godziny black metalowej zamieci złagodzonej odrobinę majestatycznym, sześcio- minutowym "Mountains of Might", który moim zdaniem jest jedną z najlepszych kompozycji jakie Immortal stworzył. Reszta płyty to brutalne, pełne mocy kawałki, które dzięki lepszej aranżacji i bardziej czytelnej, nawet i chwytliwej, pracy gitar (solówki pierwsza klasa!) zyskały na sile. Warto zwrócić uwagę na "Battlefields" w którym słychać echa "One by One" z późniejszej płyty "Sons of Northern Darkness", oraz "Frostdemonstorm" za wręcz heavy metalowy riff pod koniec utworu. Widać tutaj, że Abbath i spółka podciągnęli się trochę w swoim rzemiośle i zmierzają ze swoją muzyką w nowe rejony co potwierdzi kolejna płyta, genialny "At the Heart of Winter". Produkcyjnie natomiast wydawnictwo kuleje. Brzmienie perkusji woła tutaj o pomstę do nieba. Jest wycofana, płaska i nie potrafi zrównać się z kanonadą gitar, które wiodą tutaj prym. Słychać oczywiście, że Horgh sroce spod ogona nie wypadł i zna się na swojej robocie, tylko po prostu ktoś za konsoletą trochę odjechał i zawalił swoją część roboty.
Sporo fanów uważa ten album za najgorszy w dorobku grupy, ale znajdą się i tacy, dla których jest faworytem. U mnie zajmuje solidną pozycję w pierwszej trójce. Ma świetną atmosferę, wszystko ze sobą współgra i nawet kiepskie brzmienie nie jest w stanie tego zepsuć. Faktycznie ma się wrażenie bycia w samym sercu zimowej nawałnicy. Szczerze tą płytę polecam, zwłaszcza gdy za oknem noc, wiatr i śnieg!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz