czwartek, 24 listopada 2016

Immortal- At the Heart of Winter (Osmose 1999)

Nareszcie zasiadam do recenzji mojego ulubionego krążka Immortal. "At the Heart of Winter" jest moim skromnym zdaniem szczytem twórczości tego zespołu, jego swoistym opus magnum, nigdy przed i nigdy później nie nagrali równie niesamowitej płyty. Roi się tu od ciekawych, dających się zapamiętać riffów (gitary mają na tej płycie fajne, lekko piaskowe brzmienie), no i ta atmosfera, istotnie ma się wrażenie przebywania w sercu zimy, w środku lodowego piekła. No i perkusja, wreszcie możemy cieszyć uszy kunsztem Horgh'a, co niestety było nieco utrudnione na poprzednim albumie "Blizzard Beasts" w związku z jego bardzo kiepskim miksem. Tym razem zespół wybrał studio Abyss, a za konsoletą zasiadł nie kto inny jak Peter Tagtgren, zatem śmiało można było się spodziewać, że fuszerki tu nie będzie.
Wrota do Blashyrkh otwiera jeden z wiodących utworów z płyty, genialny "Withstand the Fall of Time", jego motywy przewodnie pamiętam od kiedy pierwszy raz usłyszałem ten utwór, klasyk. Następnie wchodzą "Solarfall" oraz "Tragedies Blow at Horizon", bardzo klimatyczne, a jednocześnie dynamiczne kawałki budujące wszechobecną atmosferę lodowych pustkowi. Kolejny kawałek to "Where Dark and Light Don't Differ", w którym mamy jedną z lepszych solówek gitarowych jakie Immortal zawarł na swoich płytach. No i teraz czas na samo serce materiału, czyli majestatyczny "At the Heart of Winter". Przednie, lekko nostalgiczne intro i podobnie chwytliwy riff jak to miało miejsce w przypadku pierwszego utworu, kolejny klejnot w koronie tej płyty. Całość zamyka rozpędzony "Years of Silent Sorrow", gdzie możemy doszukać się nieco wpływów klasycznego heavy metalu tak zresztą uwielbianego przez Abbatha. Mamy tu tylko 6 kompozycji, ale za to jakich, nie ma tu żadnej jednej zbytecznej nuty, ani uczucia, że czegoś tu brakuje. Dzieło skończone!
Jak już wspominałem przy innej okazji, swoją przygodę z black metalem, a przy okazji i z twórczością Immortal, zacząłem właśnie od tej płyty, zatem i sentyment mam do niej szczególny, pomijając już fakt, że uważam ją za najlepsze dokonanie grupy. Album moim zdaniem nie wymagający jakiejkolwiek rekomendacji. Słuchać i czcić!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz