sobota, 20 stycznia 2018

Watain- Trident Wolf Eclipse (Century Media 2018)

Najpotężniejszy cios wydawniczy początku roku należy do Watain! Nie ma co do tego najmniejszych wątpliwości! Załoga pod dowództwem Erika Danielssona nagrała chyba najlepszy album w całym swym dotychczasowym dorobku. Jestem pod niesamowitym wrażeniem spójności i skondensowania tej płyty, nie ma tu ani jedne zbędnej sekundy czy dźwięku, nic więcej nie można także dodać. Powstał materiał niesamowicie intensywny, esencjonalny, wyczerpujący (w pozytywnym tego słowa znaczeniu). Watain połączył na tym albumie najlepsze cechy nieśmiertelnej klasyki gatunku zespalając je swoim niepowtarzalnym stylem i brzmieniem. Zaklęli w tych kompozycjach furię starego Marduk, melodyjność Dissection, chłód dawnego Darkthrone, klimat i mistyczny, rytualny charakter Mayhem z "De Mysteriis Dom Sathanas" ("Teufelsreich" to nic innego jak watainowski "Life Eternal", natomiast "Sacred Damnation" to ogromny hołd dla utworu tytułowego z tej klasycznej, kultowej już płyty Mayhem) oraz majestat Bathory (zwłaszcza w "The Fire of Power"). Na wspomnienie zasługuję tu też ów gitarowa ściana dźwięku sprawiająca wrażenie, że ma się do czynienia z jednym, potężnym instrumentem. Do czegoś podobnego na swoich płytach zbliżył się mocno Dark Funeral, ale to Watain postawiło kropkę nad "i" w tej kwestii.
Rogaty musiał maczać tu swoje paluchy, czy może kopyta, bo wyszło dzieło absolutnie skończone, które z całą pewnością odbije się echem na scenie i stanie się jednym z najjaśniejszych punktów w dyskografii Watain, jeżeli nie tym najjaśniejszym. Z twórczości tej szwedzkiej hordy zawsze najbardziej ceniłem i wielbiłem "Casus Luciferi", najnowsza płyta zdetronizowała go już po drugim odsłuchu! Nie wiem jak Watain to zrobili, nawet nie podejrzewałem, że coś takiego w ich przypadku jest możliwe, ale prześcignęli na tej płycie samych siebie, i nie sądzę abym w tej ocenie przesadził. Tak właśnie moim zdaniem się stało. Warto było czekać te 4 lata na kolejny album, ba, warto by było nawet 10 żeby dostać takie dzieło. Niby 35 minut, a bije na łeb wiele dłuższych, bardziej kompleksowych materiałów. Potrzeba polecania tej płyty byłaby tu brakiem szacunku, niedocenieniem, ten album to po prostu totalny mus i koniec! Jedno z obliczy esencji Black Metalowej sztuki! Zdaję sobie sprawę, że leją się tu same superlatywy, ale ten album cholernie mi podszedł w każdym aspekcie, także ciężko żeby było inaczej.
Poniżej limitowana wersja w rozkładanym digiapku z bonusowym utworem i bookletem w formie plakatu A4. Dostępna jest także standardowa wersja w jewelcase oraz kilka w formacie winylowym.

https://www.facebook.com/watainofficial/
http://www.templeofwatain.com/






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz