środa, 1 marca 2017

Samael- Eternal (Century Media 1999)

Płyta z czasów kiedy Samael odjechał w kompletnie inne rejony niż te znane z ich pierwszych trzech, kultowych albumów. Dla wielu dziwna, dla innych asłuchalna, dla jeszcze kolejnych zapewne samo jej wspomnienie to trauma. W każdym bądź razie szacun dla zespołu za odwagę i realizację własnych artystycznych wizji. Na "Eternal", poniekąd kontynuując niektóre patenty obecne już na "Passage", Samael stworzył muzyczną kreację mrocznych, astralnych przestrzeni i ich bezkresu, transową i barwną podróż po galaktyce. I co jest w Samael piękne, ano to, że praktycznie każda ich płyta jest inna, nie ma powielania pomysłów, stagnacji, ich sztuka cały czas gdzieś dąży, dokądś biegnie, odkrywa nowe pokłady artystycznego wyrazu.
"Eternal" to prawie 50 minut skondensowanej dawki wszechobecnej klawiszowej elektroniki połączonej z ciężkimi, idustrialnymi, lekko schowanymi na drugim planie gitarami i intensywną perkusją, wszystko okraszone świetnymi wokalami Vorpha. Po wielokrotnym przesłuchaniu płyty (no mimo, że to nie do końca mój ukochany metal w czystej postaci, to mam autentyczną ochotę do tego wracać) wyszczególniłbym zwłaszcza trzy utwory, mianowicie "The Cross", "Supra Karma"oraz "Ailleurs". Pierwszy z nich rozpoczyna się niesamowicie przejmującymi klawiszami, aby za chwilę przejść w subtelny walec (tak!) sekcji rytmicznej niosącej słuchacza w gwiezdną otchłań. Linia wokalna jest tu bardziej recytowana niskim chropowatym głosem, niż śpiewana. Sprawia to poniekąd wrażenie obecności lektora towarzyszącego w tej podróży poprzez nieskończoną pustkę. "Supra Karma" jest już bardziej mroczna, więcej tu niepokojących i dynamicznych dźwięków, totalny komos i to dosłownie! Co się tyczy "Ailleurs" to mamy tu do czynienia z konkretną industrialną galopadą, gdzie bardziej naprzód wysuwają się gitary. Bardzo energetyczny kawałek, gdzie sekcja rytmiczna gra pierwsze skrzypce.
Z pewnością "Eternal" należy do tych bardziej wymagających albumów i z niechybnie wzbudza wśród wielu fanów metalu mocno mieszane uczucia. Jest to biegunowo odległe od samaelowskiej klasyki, ale w swojej stylistyce równie dobre. Jeżeli są osoby które jeszcze nie miały okazji usłyszeć tego albumu, a nie boją się zejść na moment z jedynej słusznej drogi i zobaczyć co leży obok niej, szczerze zachęcam aby dać tej płycie szansę. To naprawdę kawał dobrej sztuki, którą z czasem się docenia.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz