środa, 8 marca 2017

Eternal Deformity- No Way Out (Temple of Torturous 2016)

Eternal Deformity to jedni z tych weteranów naszej rodzimej sceny, którzy pomimo autentycznie świetnej muzyki nigdy nie doczekali się należytej im uwagi i sukcesu. Cholera mnie bierze, że żaden wydawca w naszym kraju nie dostrzegł drzemiącego w tym zespole potencjału. No wstyd po prostu. O reedycji ich starych materiałów nawet nie wspominam, bo to też woła o pomstę.
Grupa istnieje od 1993 roku i ma obecnie na koncie 6 pełnych albumów. Ich muzyka to znakomita mieszanka avantgardy, doom metalu oraz symfonicznej, bardziej melodyjnej odsłony black metalu. Ich kompozycje zawsze są bogate, pełne różnorodności i ciekawych rozwiązań w obrębie swojej stylistyki, nie brakuje w niej instrumentalnych pasaży czy wokalnej różnorodności. Nudy z pewnością nie da się tu doświadczyć.


"No Way Out" to 6-sty studyjny album Eternal Deformity nagrany w 2015 roku i wydany przez zespół własnym sumptem. Dopiero rok później doczekał się, nazwijmy to, oficjalnego wydania przez szwedzką Temple of Torturous. Krążek ten w pierwszej kolejności zaskakuje swoim autentycznie świetnym, przestrzennym i wyrazistym brzmieniem co uwydatnia wszystkie walory kompozycji zawartych na płycie. Mamy tu nie tylko mocne, mroczne kawałki, z jadowitym, praktycznie black metalowym wokalem przeplatanym także czystym głosem (warto wspomnieć, że mamy tu do czynienia z dwoma wokalistami, co nie często się zdarza), ale i bardzo subtelne utwory, gdzie swoje pięć minut mają klawisze oraz akustyczne wstawki, jak ma to miejsce w chociażby instrumentalnym "Mothman" czy, krótkim otwierającym płytę "I". Za absolutną wizytówkę płyty uważam natomiast "Esoteric Manifesto" oraz zamykający album "Glacier". W tych utworach jest dosłownie wszystko czym zespół się charakteryzuje, a o czym zdążyłem już wspomnieć na początku. Dodam jeszcze, że od 6 minuty "Glacier" mam wrażenie, że słyszę bardzo mocne inspiracje starszym Ulver (przez chwilę), oraz dokonaniami Immortal od "At the Heart of Winter" w górę. W kwestii tych drugich to podobne echa da się zauważyć już w "I". Nie wiem, czy faktycznie tak było, ale pewne podobieństwo słychać. Warto napomknąć, że i wpływy Candlemass da się na tej płycie usłyszeć tu i ówdzie.
Osobna kwestia, to okładka tego wydania płyty. Przykro mi ale tutaj, w moim mniemaniu, nie ma czego zachwalać, niestety. Wersja, którą zrobił sam zespół miała oryginalne logo grupy (nie wiem dlaczego zostało w drugim wydaniu zmienione, niech ktoś mnie oświeci po co taki zabieg) i przede wszystkim klimat odzwierciedlający zawartość krążka. Poniższe wydanie go po prostu nie ma. Mamy wszechobecne piramidy, które niby współgrają z tytułem płyty, ale nie oddają charakteru muzyki. Czarno, srebrno biała szata pierwszej wersji wypełniona zdjęciami starych budynków i podziemi robi o niebo lepsze wrażenie i przede wszystkim współgra z muzyką. Także oprawa graficzna wydania z Temple of Torturous niestety wypada słabo.
Podsumowując, zawartość płyty szczerze polecam dosłownie każdemu fanowi ciężkiego grania. "No Way Out" jest jak dla mnie fenomenalny i nie raz będę do niego wracał. Jeżeli ktoś nie miał do tej pory okazji zapoznania się z twórczością Eternal Deformity to po stokroć zachęcam!

https://www.facebook.com/eternaldeformity/
https://www.last.fm/pl/music/Eternal+Deformity
http://templeoftorturous.com/shop/product_info.php?products_id=463&XTCsid=lpt933b0341jbh8iq75m86u5s2





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz