wtorek, 4 grudnia 2018

Ancient- Svartalvheim (Listenable Records 1994/ Soulseller Records 2018)

Jedyna taka płyta w całym dorobku Ancient. Nie ma jeszcze elementów wampirycznych, gotyckich, nadmiaru klawiszy i, nie oszukujmy się, tego całego lekkiego kiczu w wizerunku grupy. Tak jak szanuję i lubię "The Cainian Chronicle" czy "Mad Grandiose Bloodfiends" tak niestety, mimo wszystko żadna z nich, ani jakikolwiek inny późniejszy krążek nie może równać się z debiutanckim "Svartalvheim". Nie ta liga. Potem już było inne brzmienie, estetyka, klimat. Zorientowani wiedzą do czego tu piję. Kompletnie inna przestrzeń muzyczna, chociaż niby wciąż Black Metal, ale taki trochę naciągany, jak późny Dimmu Borgir, Siebenburgen czy chociażby dobrze znane Cradle of Filth.
"Svartalvheim" to chropowaty, lekko surowy materiał na którym obecne są wszelkie dobre cechy Black Metalu tamtych lat oraz aury jakie wniosły zespoły pokroju Ulver czy Gehenna. Mamy trochę klawiszy, jakiś budujący klimat akustyk przemknie w kilku miejscach (zwłaszcza na początku utworów), są atmosferyczne zwolnienia i wstawki, trochę melodii, a przede wszystkim cała masa mocnych, szorstkich, piłujących riffów i siarczystych wokali Grimm'a, które nie odbierają materiałowi tej wspomnianej odrobiny melodyjności. Takie utwory jak "The Call of Absu Deep", "Det Glemte Riket" (najlepszy na płycie i suma wszystkich smaczków jakie można na niej znaleźć- epickość, akustyczne gitary, kapitalne riffy, budujące nastój elementy jak skowyt wichru), szeptany, nastrojowy "Ved Trolltjern" czy "Early Howling Winds" to mówiąc szczerze klasyka norweskiego BM  połowy lat 90-tych, tego nie da się pomylić z niczym innym. Takie płyty jak właśnie debiut Ancient budowały to charakterystyczne brzmienie i strukturę kompozycji jakimi praktycznie charakteryzowały się tylko zespoły ze Skandynawii. Muzyka zawarta na "Svartalvheim" jest również pięknym przykładem tego jak można zakląć w kompozycjach ten wyjątkowy mrok, te posępne lasy, jeziora, ciemną, niepokojącą stronę natury jaka budzi się po zmierzchu. Głównie dlatego ten materiał jest tak wyjątkowy, dlatego chce się do niego wciąż wracać.
Poniżej zakupiona przeze mnie ostatnio reedycja z Soulseller Records. Wzorowana jest totalnie na pierwszym wydaniu, dzięki czemu oddaje ducha pierwszego bicia tej płyty. Żadnych dodatkowych kawałków, ani materiałów graficzno- tekstowych tu nie ma. Jest to standardowe wznowienie oparte na pierwowzorze. Jak ktoś nie ma ciśnienia na łowienie wydania z Listenable śmiało może sobie sprawić właśnie to, różnice nieznaczne.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz