poniedziałek, 29 października 2018

Borknagar- Borknagar (Malicious Records 1996/ Hammerheart Records 2012)

Zespół, który obok Enslaved oraz Ulver należy do ścisłej czołówki norweskich grup które za pomocą Black Metalu poruszyły tematykę mitów, legend i kultury swojego kraju, poniekąd jedni z prekursorów tego konkretnego typu grania. Oystein G. Brun będący już zmęczony Death Metalem jaki tworzył w ramach Molested stworzył "supergrupę" zapraszając do swojego nowego projektu Grima (Immortal, Gorgoroth, Arvas), Infernusa (Gorgoroth), Ivara Bjornsona (Enslaved) oraz Garma (Ulver, Arcturus). To właśnie ten skład nagrał debiutancki krążek Borknagar. Swoją drogą nazwa projektu nie jest żadną egzystującą w przekazach lub literaturze. To przekształcone Lochnagar. Nazwa góry z jednej ze szkockich baśni. Na tyle spodobała się Oysteinowi, że postanowił ją odrobinę przerobić i zaadoptować.
Niniejszy krążek powstawał na przełomie 95' oraz 96' roku, nagrany w słynnym Grieghallen Studio z Pyttenem za konsoletą. "Borknagar" to kolejny z niezapomnianych, acz moim zdaniem wciąż niedostatecznie docenionych, klasyków norweskiej sceny, który wiedziony najpewniej inspiracjami sięgającymi takich płyt Bathory jak "Blood Fire Death" oraz "Hammerheart" oraz dokonaniami kolegów z Enslaved i Ulver postanowił nakarmić kolejnym dziełem nurt tzw. Viking Black Metalu/ Folk Black Metalu (ciężko ich zaszufladkować, jak zwał tak zwał, ale jakąś formę nazewnictwa wypada tu przyjąć). Co jest w tym albumie piękne to fakt nie tylko połączenia klimatu, nostalgii i agresji wczesnych materiałów obu wspomnianych na początku grup, ale również dodania do nich części brzmienia oraz struktur riffów obecnych u... Immortal! Tak miejscami docierają do słuchacza echa takich płytek jak "Pure Holocaust" czy "Battles in the North". Także jednym słowem Oystein wziął z wielu źródeł co zacniejsze elementy i zespolił je w nowe dzieło, nową jakość, kolejny krok naprzód w rozwijającym się wtedy nurcie w Black Metalowej sztuce. Debiut Borknagar zawdzięcza swoją wyjątkowość również temu, że kolejna płyta nie zawierała już takiej surowości i tnącego brzmienia, była bardziej melodyjna, z elementami czystego wokalu, bardziej w kierunku Ulver (w końcu Garm nadal był na pokładzie) no i już bez Infernusa."Borknagar" jest jedyny w swoim rodzaju, zakorzeniony jeszcze w pierwszej połowie lat 90-tych jeżeli chodzi o norweski BM. Klasyk! W sumie dobrze się stało, że Brun jednak zrezygnował z Molested. Stworzył coś jeszcze lepszego!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz