piątek, 29 września 2017

Azarath- In Extremis (Agonia Records 2017)

Azarath wypluł w tym roku swoje szóste dzieło, płytę rzekłbym arcypotężną. Żaden Death Metalowy album ostatniego czasu nie powalił mnie tak jak "In Extremis", warto było czekać te sześć długich lat na kolejną ich płytę i dostać coś takiego.
Uważam, iż Azarath przez wszystkie te lata od swojego powstania nie nagrał ani jednego słabego krążka, bez wyjątku. Wszystkie, co do jednego, reprezentowały najwyższy możliwy poziom bezkompromisowej, nieświętej, Death Metalowej sztuki. Mimo ciągłego i konsekwentnego trzymania się własnego wyrobionego stylu, z każdym wydawnictwem potrafili huknąć z taką siła, że zwalało z nóg, zawsze był to kolejny krok naprzód do perfekcji w swoim fachu. Najnowsze dzieło zespołu zdaje się wszystko to potwierdzać. Azarath to wciąż ta dobrze znana, nieokiełznana bestia obracająca w perzynę wszystko co stanie jej na drodze. Tyle, że tym razem nieco mniej obskurna i surowa na rzecz mięsistego, potężnego i klarownego brzmienia. Nigdy wcześniej piekło rozpętywane przez tą grupę nie wypadało tak walcowato. Olbrzymi szacun należy się Inferno, który stworzył tu istną perkusyjną kanonadę najwyższej próby. Kolejne gratulacje lecą do Necrosodoma za wściekłe, opętańcze wokale nadające całości tej niepohamowanej agresji. Wielka szkoda, że drogi jego i Azarath rozeszły się niedługo po nagraniu płyty. Zarówno za wiosłem jak i mikrofonem odwalał kawał dobrej roboty. No i czas na gitary, riffy jak zwykle chłoszczące, ostre, odegrane tak jakby jutro miała nastąpić apokalipsa, to w nich tkwi serce tej jedynej w swoim rodzaju brutalności jaką szczyci się grupa. Już sam początek płyty to salwa ze wszystkich dział i zwiastun tego, że albo poddasz się tej bluźnierczej bestii albo zostaniesz przez nią rozszarpany na kawałki. Te najjaśniej płonące momenty "In Extremist" to zakumplowany nieco z Behemoth "The Slain God", następujący po nim, karkołomny i morderczy "At the Gates of Understanding" oraz jego bratni czart w postaci "Let My Blood Become His Flesh". Miazga, mogę słuchać do upadłego!
Od początku wiedziałem, a teraz tylko przekonuję się, że tej płyty długo nie będę miał dość, o ile w ogóle. Osobiście uważam, że na obecną chwilę, jak i przez parę dobrych lat wstecz, Azarath siedział na tronie polskiego, oldschoolowego Death Metalu. "In Extremis" tego tytułu nie zabrał, a wręcz przeciwnie, pokazał, że słusznie im się należy i że nie mają najmniejszego zamiaru nikomu go odstąpić. Bezapelacyjnie moja płyta roku 2017!

https://www.agoniarecords.com/
http://azarath.pl/


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz