wtorek, 19 marca 2019

Mayhem- De Mysteriis Dom Sathanas (Deathlike Silence/ Voices of Wonder 1994)

Płyt tak niesamowicie ważnych dla ekstremalnego grania, a zwłaszcza Black Metalu, jak "De Mysteriis Dom Sathanas" nie ma wiele. O takim wydźwięku, wpływie na scenę i gatunek jest zaledwie kilka, a niniejsze dzieło Mayhem jest wśród nich tym niemal najważniejszym.
Pierwszy długograj w burzliwej i już praktycznie legendarnej historii Mayhem to zwieńczenie życia i twórczości Euronymousa, jego muzycznego geniuszu i świadectwo nieocenionego wpływu jaki miał na całą norweską scenę i nurt Black Metalu jak świat długi i szeroki. "De Mysteriis Dom Sathanas" to również portret tekstowego kunsztu Dead'a. Wszystkie tytuły kompozycji oraz połowa tekstów ("Funeral Fog", "Pagan Fears", "Freezing Moon" oraz "Buried By Time and Dust") to jego dzieło. Pozostałe cztery numery uformował w skończone liryki Snorre Ruch (Thorns) bazując na notatkach do nich jakie pozostawił po sobie Pelle. Warto zaznaczyć, że, w tamtym czasie nie powstał jakikolwiek bardziej złożony i pracochłonny album w gatunku (no może z wyjątkiem "In the Nightside Eclipse" Emperor). Pomijając fakt, że przez zdarzenia mające w tamtym czasie miejsce, płyta powstawała przez niemal dwa lata (nagrywana w latach 1992-93, wydana w 1994), z produkcją i nagrywaniem płyty związany był cały szereg prac i zabiegów jakie przeprowadziła trójca Pytten-Euronymous-Hellhammer.
Gitary na album nagrywane były z bardzo bliskiej odległości, techniką tzw. close-miking, gdzie mikrofon znajduje się mniej niż stopę od źródła. Usuwało to wszelakie poboczne naleciałości dźwiękowe, dając dokładny bezpośredni sygnał uwydatniając przy okazji bas. Perkusja natomiast z warunków stricte studyjnych przeniesiona została do hali koncertowej (również w Grieghallen) i tam zarejestrowana, podobnie jak wszelakie elementy pogłosu. Co ciekawe, wg. wspomnień Fausta, który był w stałym, bliskim kontakcie z zespołem, wyznacznikiem dla brzmienia perkusji na "De Mysteriis Dom Sathanas" było demo "Morbid Reich" Vader. W nagrywaniu albumu wzięli również udział Varg Vikernes oraz Attila Csihar (wtedy wokalista węgierskiego Tormentor). Attila doskonale wiedział jakim wokalem dysponował Maniac, a przede wszystkim Dead, niemniej nie chciał niczego powielać i po, nazwijmy to, teatralnym i bardzo ekspresyjnym podejściu wokalnym do utworu tytułowego, zaproponował Oysteinowi, aby resztę nagrać właśnie w takim niepowtarzalnym stylu. Euronymous się zgodził, był zachwycony efektem jaki to dało. Ponad to węgierski akcent Csihara dodał całości swoistego klimatu. Co się tyczy linii basu jakie nagrał Varg, to pozostały na płycie, chociaż nieco schowane w miksie. Po zabójstwie Euronymousa rodzina zmarłego naciskała na Hellhammera, aby ścieżki nagrane przez Vikernesa zostały usunięte, jednakże tak się nie stało, zostały tylko przytłumione.
Kolejna ciekawostka związana z płytą to jej tytuł. Wg. Necrobutchera takowy nosiła książka dotycząca satanizmu, którą jakoby niegdyś przeczytał Dead, i który to postanowił wykorzystać jako tytuł pierwszego długograja Mayhem. Rzeczony wolumin nigdy nie został odnaleziony, aby ten fakt potwierdzić.
Na deser pozostaje jeszcze okładka. Widnieje na niej poddane kilkukrotnej obróbce zdjęcie katedry Nidaros w Trondheim (nazwę Nidaros nosiło w średniowieczu całe Trondheim), którą to Arseth, Vikernes oraz Ruch zapożyczyli ze zbiorów Norweskiej Agencji Telegramów. Jak głosi plotka, bo ile jest w tym prawdy to już się nie dowiemy, Euronymous i Varg planowali ów obiekt wysadzić. Potwierdzać to niby miały spore ilości materiałów wybuchowych znalezione w mieszkaniu Varga po jego aresztowaniu.
Tak oto powstał album, który do tej pory jest pomnikiem i kamieniem milowym w swoim gatunku, jedną z płyt go definiującą. Dla mnie osobiście jest to absolutny numer jeden z pierwszej piątki w tym graniu. "De Mysteriis Dom Sathanas" nie jest tylko i wyłącznie albumem muzycznym, to historia, legenda, dziedzictwo, które żyć będzie wiecznie, o którym, śmiem twierdzić, fani nigdy nie zapomną, scena nigdy nie zapomni. To wzór i almanach Black Metalu!


8 komentarzy:

  1. dwa słowa KULT SZATANA

    OdpowiedzUsuń
  2. 666! Chociaż ten album ma o wiele szerszy i nie aż tak dosłowny wydźwięk

    OdpowiedzUsuń
  3. "...absolutny numer jeden z pierwszej piątki"...
    a pozostałe cztery to?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już spieszę z odpowiedzią. Moją pierwszą piątką jest rzeczony Mayhem oraz: Darkthrone "A Blaze in the Northern Sky", Bathory- "The Return......", Burzum- "Hvis Lyset Tar Oss" oraz Emperor- "In the nightside Eclipse". No i szczególnie chciałbym jeszcze wyróżnić "Welcome to Hell" Venom

      Usuń
  4. Darkthrone i Burzum to wg mnie doskonały przykład podatności ludzkiej na marketing.
    Nawet największe g. można sprzedać z odpowiednią reklamą.
    Ważne są nazwiska we wkładce i logo na froncie,to działa do dnia dzisiejszego.
    Jeśli ktoś znany nasra do mikrofonu to całość sprzeda się doskonale jako produkt awangardowy ale gdy debiutant wejdzie na poziom mistrzowski
    nooo to może ktoś,gdzieś go usłyszy i polubi ale i tak będzie w cieniu gwiazd.

    Mniejsza z tym,De Mysteriis fakt,jest kultowy główniee ze względu na nietypowe wokale
    Emperor ze względu na kompozycje i aranżacje,Bathory,Venom ok ok,stara szkoła
    ale zamiast Burzuma i Darkthrona na mojej liście jest Tormentor Anno Domini
    i Mystifier Goetia :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dodam jeszcze że norweski BM nie przetrwał próby czasu.
    Teraz standardy wyznacza Finlandia z Islandią,np nowy album Sinmara.
    Jednego tylko żal,Norwegia ma swój styl,Szwecja,Finlandia i Islandia
    a Polska?
    Polska ciągle w cieniu wyżej wymienionych,jakieś mieszanki jednego z drugim
    no chyba że coś mi umknęło i mamy już typowy polski black metal,
    nie podobny do metalu innych?

    OdpowiedzUsuń
  6. De Mysteriis trafił w moje ręce jako kaseta z Morbid Noizz
    jedna z pierwszych kaset z muzyką faktycznie ciężką i mroczną
    w duecie z kasetą Belphegora Blutsabbath,kuuuźwa.

    Najpierw przesłuchałem Belfegora i to był szok
    dla kogoś kto niedawno trafił na Slayera,Metalipę i Vadera z Morbid Angel.
    Niby dwa ostatnie składy prezentowały ostre granie ale brakowało w nim diabelstwa
    i atmosfery obecnej na Blutsabbath.

    Skończyła się kaseta,wstałem zszokowany i myślę sobie że czas na to drugie
    takie niepozorne z jakimś niebieskim zameczkiem :D
    Ja włączam a tu kuźwa wokal mnie rozpieprzył ponownie,tzn dobił mnie w pozytywnym znaczeniu tego słowa :)

    Tego się nie spodziewałem,byłem pierwszy w powiecie,nikt tego nie miał i nie znał
    cała moja wieś nie miała pojęcia z kim graniczy :D
    Kuuuźwa,no to było coś,a potem Abigor Opus IV,a potem CoF Vampire,w sklepie usłyszałem,przypadkiem,znowu wokal wbił mnie w glebę a muzyka tym bardziej.
    Później chciałem coś więcej i mocniej i bardziej i mroczniej,ktoś mi pożyczył Burzuma i Darkthorna właśnie,tak słucham słucham,mając w pamięci Mayhem i Belphegor
    no i czekam a tutaj kurde nic się nie dzieje tylko jakieś pierdzenie i stękanie.
    Co jest kuźwa,kaseta się popsuła czy jak?
    Coś ty mi pożyczył pytam kumpla,no prawdziwy blek metal etc etc
    Weź to wywal,szkoda mi kasy na prąd :D i takie oto były moje pierwsze doświadczenia z prawdziwymi standardami :D


    OdpowiedzUsuń