środa, 26 stycznia 2022

"Zawsze kochałem obrazy Beksińskiego" - wywiad z Pawłem Snarskim (Frightful, Pandemic Outbreak)

1. Cześć, Pawle! Co dzieje się w obozie Frightful po wydaniu debiutanckiej płyty? Jaki jest odzew na album i czy jesteście zadowoleni z wydawnictwa?

Witam! W obozie wszystko gra jak powinno. Zebraliśmy masę pozytywnych recenzji i sprzedaliśmy już 1/3 nakładu płyty, więc możemy powiedzieć że jesteśmy w pełni zadowoleni z wydawnictwa. Jedyne na co mogę ponarzekać to że mamy tylko jeden zaplanowany koncert na tę chwilę, ale nigdy nie będzie idealnie.

2. Waszą płytę wydało chińskie Awakening Records. Sądząc po tym, że musieliście zawitać ze swoją płytą w kwestii wydania aż do Azji wnioskuję, że zdobycie wydawcy na naszym polskim podwórku było drogą przez mękę?

Szczerze nie staraliśmy się szukać u nas wydawców na ten album. Wystarczyło nam to, że poza kasetą „Astral Freeze”, wydaną w bardzo małym nakładzie, nikt nie był nami zainteresowany. Przez te lata parę wytwórni nas zbyło lub w ogóle się nie odezwało. Kiedy Li Meng z Awakening do nas napisał i zobaczyliśmy na jakim poziomie wydaje kapele spod swojego banneru, stwierdziliśmy że nie ma sensu nawet zaczynać polemiki z polskimi labelami. I na dobre nam to wyszło.

3. Jak długo pracowaliście nad albumem? Od ostatniego dema minęło sporo czasu. Co spowodowało, że na pełny album przyszło tyle poczekać?

Nad albumem spędziliśmy niestety około 2,5 roku, ponieważ kiedy przyszedł Covid i jedyne co można było robić, to siedzieć na próbach, trochę opadliśmy z zapału. Wiadomo, nie zawsze jest tak, że siedzisz dzień w dzień i katujesz nowe riffy, na tym etapie to nie jest praca, a bardziej zajawka. Kiedy materiał był w pewien sposób gotowy, stwierdziliśmy, że jeszcze go dopracujemy, więc kolejne parę miesięcy minęło zanim pozmienialiśmy lub dodaliśmy to i owo. Potem był kolejny problem ponieważ połowa z nas (włączając realizatora) zaczęła chorować w połowie nagrań, okładkę też długo wybieraliśmy. Cały sęk w tym, że woleliśmy wydać to pół roku później, niż potem żałować, że czegoś nie dopięliśmy w 100%.

4. Na „Spectral Creator” wasz zespół totalnie się przeobraził. Wasza muzyka dojrzała, przeszła niezłą drogę do momentu, który słyszymy na krążku. Zaczynaliście chyba od klimatów ocierających się o grindcore, a kończycie, jako oldschoolowy death/thrash metal. Co sprawiło, że wasz styl przechodziła aż tak znaczące zmiany?

Gdy zakładaliśmy Frightful, nie liczyliśmy na wiele. Graliśmy jako trójka 16 latków w starym pomieszczeniu po mieszkaniu, tak naprawdę dzień w dzień paląc czy pijąc. Tak w sumie powstała pierwsza EP „Bornafter Burial”. Wtedy każdy z nas był zajarany szybkimi i prostymi Death Metalowymi kawałkami, ale z tym punkowym zacięciem. Głównie skupiało się to na Terrorizerze, ale ja wtrącałem zawsze coś od Carcass czy Cannibal Corpse. Później stwierdziliśmy, że jednak nie jest to granie na dłuższą metę i zaczęliśmy grać, to czego się od zawsze słuchało czyli Death/Thrashu lub nawet Blacku. "Cannibalistic Rites" był efektem miłości do Deathu z tym zacięciem Sepultury/Demolition Hammer. Ale prawda była taka, że od jakiegoś czasu ciągnęło nas do tych mroźniejszych, północnych klimatów i bardziej wyszukanych okładek. Wszystko to było efektem czego najbardziej słuchaliśmy w danym czasie.

5. Na waszej płycie słychać wyraźne inspiracje Dissection, Possessed, Morbid Angel czy starym Kreatorem. Czy jeszcze jakieś inne zespoły płyty miały wpływ na waszą twórczość? Co było muzycznie najważniejsze w procesie tworzenia „Spectral Creator”?

Przede wszystkim Death. Poza Dissection ta kapela miała największy wpływ na tę płytę. Dzięki tej kapeli tak naprawdę nauczyłem się grać Death Metal. Z oczywistych jeszcze inspiracji mogę wymienić Dismember, Entombed czy nawet Cancer, z mniej oczywistych i słyszalnych Blood Incantation czy Vektor.

6. Intryguje mnie okładka albumu stworzona przez Mariusza Lewandowskiego. Kto był pomysłodawcą i czemu akurat taki obraz? Jest na nim sporo elementów, które można interpretować różnorako, szukać odniesień. Śmierć z obrazu automatycznie przyniosła mi na myśl konną kostuchę z okładki „Storm of the Light’s Bane”. Wnętrze bookletu, jego design natomiast skojarzył mi się bardzo z płytą Morbid Angel – „Covenant”. Czy faktycznie design całości warstwy wizualnej miał być takim puszczeniem oka do muzyki, która was inspiruje?

Pomysłodawcą byłem ja. Zawsze kochałem obrazy Beksińskiego (jak dziś już każdy haha). Pomyślałem, że chciałbym mieć obraz a nie grafikę, która najlepiej aby była w podobnym stylu. Kiedy natrafiłem na profil Mariusza stwierdziłem „oho chyba jestem w dobrym miejscu”. Parę naszych tekstów odwołuję się stricte do śmierci, tylko w tym bardziej realnym znaczeniu, nie bajkowym. Kiedy zobaczyłem niniejszy obraz - „Ostatnia Batalia” pomyślałem - „o kurwa, to jest to”, szczególnie, że nasz tytułowy kawałek miał się już wcześniej nazywać „Spectral Creator”. Szczerze nie nawiązywałem akurat okładką do Dissection, ale co do designu bookletu, jestem pewien że zleceniobiorca Li Menga po przesłuchaniu płytki specjalnie to dla nas tak zaprojektował. W każdym razie trafił w 10, ponieważ wykonanie jest pierwsza klasa.

7. Słyszałem, że jesteś wielkim fanem Dissection, co w sumie słychać również na waszej płycie. Możesz mi opowiedzieć, kiedy pierwszy raz zetknąłeś się z twórczością Jona i dlaczego akurat jego muzyka była i jest dla Ciebie tak ważna?

Pierwszy raz zetknąłem się z tą kapelą na przełomie 2016/2017. Puściłem sobie „Storm of the Light’s Bane” i stwierdziłem, że to jest po prostu idealna mieszanka tego, co w metalu najlepsze, czyli tego mroku i melancholii. Wszystko to w Death Metalowym, szybkim, technicznym i (czego brakuje w Blacku najczęściej) dobrze brzmiącym wydaniu. Kiedy zacząłem się zagłębiać w postać Jona uznałem, że to chyba ten koleś który w to wszystko w 100% wierzył i stąd płynęła inspiracja. „The Somberlain” został wydany kiedy miał 18 lat, więc on to sobie wszystko zaplanował w czasie, kiedy wszyscy zaczepiali dziewczyny i pierwszy raz leżeli najebani w krzakach. Po prostu poruszyło mnie to, że koleś miał taką wizję i tak wszystkiego dopilnował do samego końca. Uważam go za prawdziwego wizjonera, zasłużył na pełen szacunek.

8. Poza grą w Frightful jesteś również gitarzystą Pandemic Outbreak, którego pierwszy pełny album pojawia się w niemal tym samym czasie, co „Spectral Creator”. Czy Ty i Mateusz, który notabene gra również we Frightful, nie czuliście jakieś wzajemnej presji względem swoich płyt, jakiegoś współzawodnictwa, że musicie się wzajemnie przeskoczyć, że jedna płyta musi być lepsza od drugiej? Czy może traktujecie obie grupy jako bratnie twory, które idą ramię w ramię?

Powiem Ci szczerze, bałem się na początku o to, ale nic z tego. Oboje gramy w tych kapelach i cieszymy się z obu sukcesów. Płyty są na równym poziomie, więc tym bardziej nie ma strachu. Cieszę się bardzo, że obaj z Mateuszem mamy swoje projekty, na których się głównie skupiamy, równocześnie się w nich wspierając. Tak to powinno działać.

9. Chyba nikogo jeszcze nie pytałem w swoich wywiadach o zapatrywania na kwestie wizerunkowe zespołu, jak ważna jest pewna otoczka wokół wykonywanej muzyki, ten aspekt dopełniający ją na scenie i w prezencji grupy. Niekiedy słyszę, że sama muzyka starcza, że jeżeli jest dobra, to się obroni i nic więcej nie trzeba od siebie dać. Nie mówię tu o jakiejś wizerunkowej pozie, która ma na celu tylko zwrócenie uwagi lub przekonania o swojej autentyczności, ale o zaszczepieniu pewnego klimatu, zdefiniowaniu siebie w tej muzyce, swojego ja. Co zatem sądzisz o istocie posiadania przez zespoły swojego własnego image’u?

Powiem tak, jeśli grasz taką muzę i chcesz się dobrze prezentować, musisz się odziać w specyficzne ciuchy. Często widzę kapele, które grają dobrze, ale wszyscy w kapeli mają zwykłe krótkie włosy, koszulki Metalliki (maksymalnie Deathu), dżinsy i trampki. Według mnie to odstrasza, a czasem nawet śmieszy. Wychodzisz przed publikę grać taką muzykę, nawet zachowujesz się jak dziki na scenie, ale Twoje ciuchy w połączeniu z tym dają po prostu, niekiedy, żałosny klimat. Kiedy każdy element jest dopasowany, widać że tym żyjesz. Widać, że nie jesteś taki tylko na scenie, ale nawet jak idziesz po jebane bułki do sklepu (haha).

10. Jak wyglądają plany Frightful na najbliższą przyszłość? Czy będzie winylowe wydanie „Spectral Creator” i czy zostajecie w Awakening na dłużej?

Na razie cieszymy się naszym debiutem. Następny plan to pewnie kolejny długograj, ale z tym to jeszcze spokojnie. Winylowe wydanie będzie najprawdopodobniej  za  sprawą oczywiście Awakening Records, poza tym za chwilę będą kasety i mamy w planach koszulki oraz naszywki. Nie powiedziano żebyśmy wydawali coś ponownie w Awakening, bo tak jak pisałem, na razie wszyscy się cieszą debiutem.

11. Poza metalem, konkretnymi zespołami mającymi wpływ na waszą twórczość słuchasz też czegoś innego? Jakiegoś black metalu, ambientu, elektorniki? Może masz coś godnego polecenia?

Jedyne co z Blacku mógłbym podać to myślę że Urgehal czy „In the Nightside Eclipse” Emperora.  Szczerze nic innego mi do głowy nie przychodzi. Nic na pewno poza metalem nie miało wpływu na tą płytę, część z nas kocha synth czy starego Rock’n’Rolla, ale poza tą oldschoolową ekstremą nic się tutaj nie udzielało.

12. Dzięki za ten krótki wywiad! Mam nadzieję, że Frightful będzie rósł w siłę i niebawem usłyszy się o was znowu!

Również dziękuję! Mam nadzieję, że ta płyta to dopiero początek. Do usłyszenia!


Autor wywiadu: Przemysław Bukowski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz