Trzeci album tylko ten stan rzeczy potwierdza. Brzmienie i swój własny charakterystyczny wizerunek ma już twór Lorda K wyrobiony. To te same, konsekwentne, bluźniercze, smoliste wyziewy cuchnące na kilometr siarką i spalenizną, tylko brzmiące jeszcze gęściej i wyraziściej niż na poprzednich materiałach, a wokale zdają się być bardziej bestialskie niż kiedykolwiek. Ciężar tego materiału niemal wgniata w glebę. Swoje robi też siedzący za perkusją Diabolizer. Nadal jest to materiał nienaruszający zbytnio bariery 30 minut, ale tu więcej nie trzeba. W takiej skondensowanej formule Nekkrofukk wypada najlepiej. Uderza konkretnie, z przytupem, i znika, zmuszając do wciśnięcia "play" ponownie. Żeby tradycji stało się zadość, z okładki spogląda na nas kolejna inkarnacja kozła, jaki od zawsze zdobi każde wydawnictwo zespołu. Teraz jest tylko uzbrojony w nieśmiertelną w tej estetyce maskę przeciwgazową. No kult, hehe! Tak jak zawsze staram się tego słowa nie nadużywać, tak w przypadku Nekkrofukk po prostu nie da się inaczej. Cóż tu więcej mówić, metal to the bone!
https://www.putridcult.pl/
https://www.facebook.com/PutridCult/
English translation:
Nekkrofukk is a band that has already gained a huge reputation in the underground and represents everything that metal music is in its most raw, obscure and blasphemous version. It may not be anything new, but it is very true and honest in its expression, both musically and visually. This is what the Nekkrofukk phenomenon is all about. This sincerity, uncompromising attitude and feeling of what it all should be like.
The third album only confirms this. The sound and characteristic image of Lord K's creation have already been established. These are the same, consistent, blasphemous, tarry fumes with a strong stench of sulfur, just sounding even more dense and expressive than on previous materials, and the vocals seem to be more bestial than ever. The heaviness of this material almost chops you off your feet. Diabolizer sitting behind the drums also does his job. It is still material that does not break that much the 30-minute barrier, but you don't need more here. In this condensed formula, Nekkrofukk performs their best. It hits you hard and clean, and disappears, forcing to press "play" again. To fulfill the tradition, another incarnation of the goat looks at us from the cover, the image that has always adorned each band's release. Now it is only armed with a gas mask - so immortal in this aesthetics. Pure cult, haha! As always, I try not to overuse this word, but in the case of Nekkrofukk it just can't be done otherwise. What can I say, metal to the bone!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz