piątek, 20 września 2019

Nyctophilia - Bezdeń (Wolfspell Records 2019)

Z kolejną płytą uderza w tym miesiącu Nyctophilia. A nie minął nawet rok od wydania poprzednika w postaci "Ad Mortem et Tenebrae". Czy oznacza to, że materiał może być potencjalnie słaby? W żadnym wypadku! "Bezdeń" to wciąż kawał świetnego Black Metalu i bynajmniej nie kopiuje tego, co pojawiło się na poprzednim krążku. Ten 32-minutowy opus zdaje się być nieco bardziej surowy, organiczny, wydaje mi się; że jest tu więcej klimatu i aury dem, wczesnych płyt, zarówno polskiej, jak i skandynawskiej sceny Black Metalowej lat 90-tych. Zahacza to nawet, w okazyjnych ambientowych pasażach, o Burzum (końcówka "Ku Bezkresowi Rzeczy") czy muzykę, jaką na początku tworzył Piotr Weltrowski pod szyldem December's Fire. W utworze instrumentalnym "Pustka" można się natomiast doszukać w warstwie muzycznej jakby pogańskiego pierwiastka, podobnego do tego, który miał album "Horizons" Temnozor. To słychać już na dzień dobry. Poprzednia płyta oscylowała wokół dźwiękowego chłodu, posępnego patosu, "Bezdeń" zabiera nas w nieco inne rejony, bardziej mroczne, nawiązujące do trzaskających iskier dawnego ognia, jaki niegdyś tlił się na scenie. Muszę z marszu powiedzieć, że byłem tu bardzo pozytywnie zaskoczony. Spodziewałem się bowiem, w pewnym sensie, bliźniaka "Ad Mortem et Tenebrae", ale tak nie jest. Ta płyta to taki częściowy powrót do korzeni, przynajmniej ja ją tak odbieram. Taka nostalgia w stosunku do starego grania. Słychać tu sporo Darkthrone z czasów "Under a Funeral Moon", trochę starego Behemoth (demo "From the Pagan Vastlands"), Sacrilegium z okresu płyty "Wicher", czy Mayhem z czasów, kiedy był z nimi Dead i powstawały riffy do "De Mysteriis Dom Sathanas". Grief zrobił niezłą wycieczkę do przeszłości, wciąż pozostając jedną nogą w elementach takich grup jak Striborg czy Xasthur.
Nyctophilia to zespół, który tak naprawdę głęboko w poważaniu ma trendy i tendencje w obecnym Black Metalu. Idzie własną ścieżką i tworzy sztukę mającą już na starcie te ponad 20 lat stażu, jakby wyjętą z tamtych czasów. I to mnie totalnie urzeka. Dlatego właśnie poczynania Nyctophilia będę śledził cały czas, gdyż każda płyta niesie kapitalne doświadczenia i emocje związane ze starym, dobrym Black Metalem jego najlepszych dni. Polecam!

https://www.facebook.com/Nyctophillia/
https://nyctophillia666.bandcamp.com/album/bezde

English version:

This month Nyctophilia hits with its new record. And not even a year has passed since the release of the predecessor in the form of "Ad Mortem et Tenebrae". Does this mean that the material may be potentially weak? No way! "Bezdeń" is still a great piece of Black Metal and does not copy what appeared on the previous album. This 32-minute opus seems to be a bit more raw, organic, I think there is more climate and aura of demos, early albums, from both Polish and Scandinavian Black Metal scene of the 90s. It even relates, in its ambient arcades, to Burzum (the ending of "Ku Bezkresowi Rzeczy") or music that Piotr Weltrowski created at the beginning under the banner of December's Fire. In the instrumental track called "Pustka", you can find a pagan-like element, similar to that from the album "Horizons" by Temnozor. It can be heard already from the very beginning. The previous album oscillated around the frosty sound, gloomy pathos, "Bezdeń" takes us to slightly different areas, more dark, referring to the crackling sparks of the old fire that once smoldered on the scene. I have to say straight away that I was very positively surprised here. I expected, in a sense, the twin of "Ad Mortem et Tenebrae", but this did not happen. This album is a partial return to the roots, at least I see it that way. Pure nostalgia towards the old stuff. You can hear a lot of Darkthrone from the times of "Under a Funeral Moon", a bit old Behemoth (demo "From the Pagan Vastlands"), Sacrilegium from the album "Wicher" or Mayhem from the time when Dead was with them and riffs for "De Mysteriis Dom Sathanas" were created. Grief made a nice trip to the past, still remaining one foot in elements of such groups as Striborg or Xasthur.
Nyctophilia is a band that do not care about the trends and tendencies in the current Black Metal. It walks its own path and creates art that already has over 20 years of experience at the start, as if taken out of those times. And it totally captivates me. That is why I will follow Nyctophilia's actions, because each album carries a fantastic experience and emotions related to the good, old Black Metal from its best days. Totally recommend!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz