piątek, 7 września 2018

Arkona- Khram (Napalm Records 2018)

Ostatnio dotarł do mnie najnowszy krążek rosyjskiej Arkony, zespołu który jest ścisłą czołówką jeżeli chodzi Pagan/ Folkowe granie w zakresie metalowej sztuki. "Khram" to już 9, studyjne dzieło grupy i drugie, które poniekąd rozpoczyna nowy rozdział w twórczości zespołu, nie diametralny, ale jednak. Przynajmniej ja to tak odbieram. Wtajemniczeni wiedzą, że poprzedni materiał, "Yav", był dziełem bardzo mrocznym, posępnym, a w kwestii samego grania miejscami nawet powiedziałbym progresywnym. Długie utwory, częste zmiany tempa, różne ciekawe wstawki, recytacje. Jednym słowem nieco zawile, ale na bogato. Nie był to album tak łatwo przyswajalny jak niemal każdy poprzedni. Nie było na nim ani jednej ballady, czy przytupanek w stylu "Yarilo" czy "Stenka na Stenku". Już po pierwszym przesłuchaniu "Khram" było jasne, że będzie to płyta kontynuująca przyjęty na "Yav" kierunek. Jest tutaj nieco więcej żywszych momentów ("Shtorm", "V Pogonie Za Beloj Ten'yu"), majestatycznych (słuchając takiego "Rebionok Bez Imieni" przypomniał mi się trochę "They Rode On" Watain), ale klimat i struktura płyty jest niemal ta sama, z taką różnicą, że "Khram", jak sam tytuł wskazuje, ma sporo elementów szamańskich, rytualnych (jeszcze bardziej oznajmiających swą obecność w stosunku do poprzedniczki), wiele motywów z inkantacją. I co istotne, słychać tu miejscami mocne wpływy Black Metalu, a całość utrzymana jest przede wszystkim w średnich tempach i oparta na ciężkim, mocarnym brzmieniu gitar oraz wyraźnej obecności basu. Sporą rolę odgrywają tu instrumentalne pasaże w których swoje 5 minut mają bardzo fajnie zaaranżowane partie klawiszy. Album jest rozbudowany, znajduje się tu 9 kompozycji, a płyta trwa ponad 70 minut. Zdawać by się mogło, że Arkona zmierza w nowym kierunku, ku jeszcze bardziej kompleksowym kompozycjom, jeszcze większemu budowaniu atmosfery przy wykorzystaniu szerokiego wachlarza pomysłów i zagrywek. Mówiąc szczerze zespół ten nigdy wcześniej nie brzmiał tak potężnie i dojrzale. No i te niesamowite pokłady emocji... Tego nigdy w twórczości Arkony nie brakuje, tego swoistego, rodzimowierczego ducha, silnego związku z tradycjami i wierzeniami naszych słowiańskich przodków, które jest wiecznie bijącym sercem tego zespołu, które również mi są bliskie.
Podsumowując, "Khram" to potężna, majestatyczna dawka Pagan/Folk Metalu i chyba najcięższa płyta w dorobku Arkony. Album godny polecenia każdemu, komu te klimaty nie są obce. A nawet każdemu innemu, bo to najprościej mówiąc, kawał wyśmienitego, emocjonalnego, pełnego pasji grania!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz