Pierwsza recka w nowym roku. Nie będę ukrywał, że styczeń minie przede wszystkim na nadrabianiu materiałów o których chciałem napisać, głównie tych z 2018/17 roku, a do tej pory nie zdążyłem lub z różnych powodów odkładałem na potem.
Zatem do rzeczy. Devilpriest. No tutaj mocno żałuję, że recka nie pojawiła się przynajmniej rok temu, no ale najzwyczajniej w świecie zakup płytki odwlekł się w czasie. Debiut ekipy z Gliwic to najczystszy, przesiąknięty Diabłem Death Metal jaki tylko można sobie wyobrazić, no i rzecz jasna stara szkoła pełną gębą. Z resztą, czy cokolwiek innego mogło wyjść spod rąk muzyków takich grup jak Embrional, Witchmaster czy Anima Damnata? Nie sądzę. Zajebiste granie już na wstępie wisiało w powietrzu i takowe dostaliśmy. Słuchając takich materiałów człowiek napawa się dumą, że w naszym kraju nagrywane są takie płyty, że łeb w podziemiu podnoszą takie debiuty. Śmiało możemy zaliczać naszą scenę jak nie do światowej, to przynajmniej do europejskiej czołówki, nie będzie tu ani grama przesady, a "Devil Inspired Chants" to namacalny tego dowód. Mamy tutaj nie tylko bezpośrednią, Death Metalową nawałnicę, ale również sporo złożoności w warstwie riffów, także materiał jest bogaty w ciekawe struktury i "zwroty akcji" podkreślone smolistym, mocnym brzmieniem, a nad całokształtem unosi się swoista płynność, którą oznacza tylko właściwych ludzi na właściwym miejscu, totalne oddanie i wyczucie granej muzyki. Klimat płyty jest mroczny, złowieszczy, naładowany agresją, a każdy dźwięk rozcina powietrze niczym najostrzejsza brzytwa. Poważny, szczery i misternie zagrany Metal Śmierci w którym niewątpliwe sam Czart maczał paluchy hehe. Jeńcy nie zostali wzięci! Szacun Panowie! I szacun dla Tomka i Pagan Records za nosa w temacie i wydanie tak świetnego materiału!
https://www.facebook.com/devilpriestofficial/
https://pagan-records.com/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz