Surowość,
prostota i... Burzum jaki możecie usłyszeć mniej lub bardziej na albumie
"Filosofem" (wykluczając rzecz jasna warstwę liryczną, bo u Nekron króluje śmierć i wszechobecna ciemność). Podobnie przesterowany wokal, drobne elementy
elektroniczne, rzężąca posępnie gitara i miarowa perkusja ze specyficznym pogłosem.
Inspiracja konkretna, ale muza zrobiona, ukształtowana tak dobrze, że
autentycznie może się podobać i się podoba, przynajmniej mi. Ci którzy
pamiętają Burzum z lat 90-tych, zwłaszcza z czasów wspomnianego albumu, popadną
w nie lada nostalgię. Może zaczyna się niepozornie bo od intra, które jest
niczym innym jak szumem wiatru i biciem dzwonów, ale potem wszystko staje się
jasne. Pierwszy kawałek na Epce, "Diadre", jest takim hołdem i
odniesieniem do "Dunkelheit", że trudno tu o coś równie
jednoznacznego. Materiał utrzymany jest w kroczącym, wolnym tempie, w zamykającym
"Lunatic" w porywach do średniego, i riffach podpartych miarową
perkusją i snującym się, klawiszowym tłem. Klimacik jest i wręcz hipnotyczna
atmosfera. Wszystko dzięki swoistym repetycjom, które bynajmniej nie nużą, kto
wie o co chodzi, ten zdaje sobie sprawę, że tak to po prostu w tym graniu być
musi, taki jego charakter. W każdym bądź razie nowa Epka od Nekron cofa nas w
czasie do świetności Burzum i kapitalnie przenosi tamte struktury i brzmienia w
obecny czas. Efekt znakomity, także czapki z głów. Jako, że materiał jest stosunkowo krótki, jakieś 20 minut jak dobrze pamiętam, to jest na tyle esencjonalny i satysfakcjonujący, że kusi do ponownego odpalenia, a to chyba wystarczająca rekomendacja.
https://www.putridcult.pl/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz