czwartek, 10 stycznia 2019

Truchło Strzygi- Pora Umierać (Godz ov War 2018)

Czas na płytę, którą mówiąc szczerze, świadomie odkładałem sobie na bliżej nieokreślone "potem". Niedługo po ukazaniu się krążka czegoś tam sobie z niego posłuchałem i jakoś niespecjalnie zaskoczyło, ot ok i tyle, przez co stwierdziłem, że na razie sobie "Pora Umierać" odpuszczę. Jak się potem okazało płyta narobiła nie lada zamieszania w naszym podziemiu. Znajomi blogerzy coś tam o niej pisali, pojawiała się wysoko w zestawieniach płyt z 2018, generalnie recek było sporo i wszystkie mniej lub bardziej pozytywne. Stwierdziłem więc, że już nie wypada być obojętnym w temacie, sięgnąć po płytę, dać jej szansę, no a potem coś o niej naskrobać. Zatem do dzieła.
To co proponuje nam na swoim debiucie Truchło Strzygi to mieszanka Black, Thrash, może i miejscami nawet odrobiny Death Metalu okraszonej sporą ilością Punkowej estetyki i flow'u. Pierwszym moim skojarzeniem było "Bestial Raids spotyka się z Midnight". Na Midnight jest to trochę za surowe w swej strukturze, odrobinę mniej chwytliwe. W porównaniu do Bestial Raids to nie ten poziom diabelstwa, no i inny tor ekstremy. Także spotyka się to gdzieś w połowie drogi. Nawet wizerunkowo Truchło Strzygi łączy elementy obu grup, ale to już tak na marginesie. Co wyróżnia ten album i czyni go... autentycznie oryginalnym i skupiającym uwagę? Polskie wokale, odrobina czarnego humoru i kompozycyjny chaos, rozstrzał. Płytka nie jest do końca spójna, ale właśnie ten fakt działa w pewnym sensie na plus, zwraca na siebie uwagę słuchacza. Mamy tu takie killery, swoiste pierdolnięcia jak "Sadystyczny Masowy Mord" czy "Jestem (Żyję, Gniję, Umieram)", a z drugiej strony lekko bujający (zbliżony właśnie do tych łagodniejszych kompozycji Midnight) i dobry do śpiewania na koncertach z publiką "Busola do Nikąd" (błąd w pisowni był raczej świadomy). Kolejna sprawa to niesamowita energia. Tego Truchłu Strzygi nie można odmówić. Istotnie widać jak zespół bawi się tą muzyką, z jaką łatwością przychodzi im to granie. Coś takiego od razu uruchamia uczucie, że poruszają się w temacie który najbardziej im leży. Coś takiego równa się autentyczności. Na końcu oprawa graficzna płyty. Mamy tu swoisty komiksowy koncept co jest nietuzinkowym posunięciem, a kreska jaką wykonane są grafiki doskonale koresponduje z muzycznym brudem i chaosem albumu.
Truchło Strzygi jest niewątpliwie czymś przynajmniej odrobinę nowym na scenie, a muzyka grupy niewątpliwie sprawdza się grana na żywo, bo to przede wszystkim żywioł i siła ekspresji. Kapitalne granie do piwska i machania banią. Po głębszym wsiąknięciu w ten materiał mogę to z czystym sumieniem stwierdzić. Generalnie album mi się podoba, choć daleki jestem od jakiś mega entuzjastycznych opinii z jakimi tu i ówdzie się spotkałem. W 2018 było sporo materiałów które podeszły mi bardziej. Jedno natomiast mogę stwierdzić na pewno. Początek jest solidny, przemyślany i obiecujący, z konkretnym, oryginalnym pomysłem, także nadstawiam uszu i czekam co Panowie zaproponują wraz z kolejnym krążkiem.

http://godzovwar.com/
https://truchlostrzygi.bandcamp.com/releases





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz