Dziś jakoś specjalnie rozwodzić się nie będę, ale czy zawsze jest taka potrzeba? Ten krążek czekał na swoją recenzję chyba miesiąc, nie mam pojęcia czemu tak to odkładałem, tym bardziej że bardzo dobry, no ale mniejsza o to bo w końcu jest. Pokuszę się o stwierdzenie, że pochodzący z Austrii Triumphant to najciekawszy black thrashowy (evil metalowy jak określa sam zespół) twór jaki hula sobie obecnie w podziemiu. Ich granie nie jest na jedno kopyto, potrafią bardzo dobrze operować tym co ich w metalu kręci i wplatać to w obraną formułę. Dzięki temu na "Herald the Unsung" poza wszechobecnym, złowieszczym i ostemplowanym szatańską raciczką thrashu, dostajemy zauważalną dawkę wpływów Black Metalowych ("Fullmoon Over Transylvania"), klasyki Heavy ("Triumphant" oraz najlepszy na płycie "Life Under the Inverted Cross" zaśpiewany po bośniacku!), a nad wszystkim tym wisi namiastka luzackiego, Rock 'n' Rollowego feelingu. Warto też wziąć pod uwagę trochę nietypowy jak na to granie zabieg jakim są stosunkowo długie, i w jakimś tam stopniu rozbudowane kompozycje (co w tym przypadku daje więcej czasu na delektowanie się tym co dobre). Po prostu słychać, że Panowie mieli na siebie pomysł i nie chcieli w czambuł łoić tak jak wszyscy wokół co się rzecz jasna chwali. Dobrze się tego wszystkiego słucha, tym bardziej, że grupa w swoim brzmieniu odnosi się do metalowej sztuki lat 80-tych, czyli swoich głównych inspiracji. Płyta jest spójna i wchodzi bez popitki, za jakiś czas chętnie sobie do niej wrócę.
"Herald the Unsung" skierowany jest do wielbicieli takich grup jak Venom, Desaster, Destruction czy Nifelheim, a jednocześnie do tych, którym w tego typu graniu nie przeszkadza przemykający miejscami duch starego, dobrego NWOBHM. No nie mogę nie polecić, zatem polecam! Warto się zapoznać!
P.S. Trochę się tym razem rozpędziłem w pstrykaniu fotek i cyknąłem wam dodatkowo cały booklet ;) Enjoy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz