Niniejsze demo to jeden z pierwszych
rozdziałów księgi polskiego podziemia bm i lat jego świetności.
Żałuję że to na ten właśnie okres nie przypadły moje
młodzieńcze lata, że nie dane mi było poczuć atmosfery tamtych
dni i właśnie wtedy słuchać tej muzyki. Chętnie podpiszę się
pod opinią że to demo to jedno z najważniejszych dzieł polskiego
black metalu- tego szczerego i najprawdziwszego. Jest przesiąknięte
tymi wszystkimi wydarzeniami które wtedy miały miejsce nie tylko w
Norwegii, ale i na terenie naszego kraju. Kiedy trzyma się w
dłoniach to wydawnictwo to emanuje z niego coś niezwykłego,
mrocznego, tak jakby to demo nie poddało się czasowi i stale było
cząstką minionych lat.
"In the Glare of Burning Churches" to w
warstwie muzycznej absolutna bm-owa surowizna z genialnymi
klawiszowymi pasażami i intrami (wstęp do utworu tytułowego od
razu narzuca skojarzenia ze ścieżką dźwiękową Basila Poledurisa
do "Conana Barbarzyńcy"), "The Durk Dusk Abyss" wnosi klimat niczym ze
starych, czarno-białych filmów grozy oraz outro które po raz
kolejny przynosi na myśl Conana). Moim absolutnym faworytem jest "The
Night of Fullmoon", bez wątpienia klasyk z repertuaru starego
Graveland. Nagromadzenia emocji i aury jaką posiada ten utwór nie da się
opisać (kiedyś nawet pokusiłem się o nagranie coveru tego kawałka
wraz z kolegą). Brzmienie gitar i perkusji jest tutaj typowe dla
większości dem black metalowych- surowość, milion kilometrów od idealnej
produkcji i wymuskanego brzmienia. Mimo to słucha się tego z
przyjemnością. Wampiryczny, skrzekliwy wokalal Roba jest idealnym
zwieńczeniem całości. Demo jest co prawda krótkie ale maksymalnie
treściwe.
Bez zastanowienia można powiedzieć
że "In the Glare of the Burning Churches" jest jednym z tych nagrań
które mogły by reprezentować cały gatunek jakim jest black metal.
Surowość, szczerość, bezkompromisowe podejście do twórczości,
przesiąknięty mrokiem klimat i niczym niepohamowany ładunek
emocjonalny to domena tego wydawnictwa. Coś takiego już nigdy nie
powstanie, ale to dobrze. Dzięki temu to demo wyryje się mocno na
kartach historii black metalu, i dzięki temu będzie się po takie
nagrania sięgać, a potem do nich wracać niczym do najlepszych i
wiecznie żywych wspomnień.Poniżej pragnę przedstawić posiadaną przeze mnie reedycję owego dema wydaną w 2013 roku przez Warheart Records. Jak widać mamy zarówno starą jak i nową, alternatywną grafikę. Jest też booklet ze sporą liczbą zdjęć i tekstów. Płyta ma dodatkowy slipcase na pudełku oraz sporo bonusów w postaci dema "Epilogue" oraz nagrań z prób. Generalnie jest dobrze choć ta nowa szata graficzna trochę burzy klimat tego materiału, no ale dobra, ujdzie w tłoku. Mogę polecić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz