"Bestial Invasion of Hell" to już integralna część historii niemieckiej sceny metalowej i rozwoju Thrashu w Europie. Materiał ten dał Destruction rozgłos w podziemiu i min. przyczynił się do rozwoju młodej wtedy dystrybucji SPV oraz narodzin Steamhammer Records. Charakterystyczna, surowa i złowieszcza forma Thrashu, wywodzącego się z muzyki Venom, jaką wykonywało Destruction było wtedy novum, raczej nie dało się pomylić ich z nikim innym. Mieli swoje własne brzmienie. W tamtym czasie, obok Sodom, byli najciężej grającą grupą w Niemczech. Dzięki pozytywnym recenzjom w tamtejszej edycji magazynu Metal Hammer i dystrybucyjnym działaniom Franka Stovera demo szybko rozchodziło się po podziemiu. Gdy do Niemiec zawitał z trasą Venom, supportowany przez Tankard i Sodom, wieczorem 23 września 1984 roku Destruction miał okazję zagrać swój pierwszy "koncert". Decyzja o nim została podjęta niemal w ostatniej chwili. Chłopaki zagrali wtedy kilka swoich kawałków używając sprzętu kumpli z Sodom. Wracając do dema. Zostało ono nagrane w małym studiu w Staufen, niedaleko Freiburga i francuskiej granicy.
Rejestracja materiału trwała tylko jeden dzień i było to po prawdzie nagranie na setkę. Trochę to było chaotyczne, no ale czas gonił, a złotem zespół nie sypał. "Bestial Invasion of Hell" można śmiało zaliczyć do najbardziej ekstremalnych nagrań swojego czasu, jest też swoistym preludium do tego co jeszcze w tym samym roku zaprezentowała EPka "Sentence of Death". Różnica była tak naprawdę tylko w jakości brzmienia, w niczym więcej. Część utworów z dema pojawiła się ponownie na wspomnianej Epce oraz debiutanckim długograju "Infernal Overkill". Wyjątkiem jest tylko "Front Beast", który nie pojawił się nigdzie indziej. Po wydaniu już profesjonalnych nagrań demo odeszło trochę w cień, ale w 84' spełniło swoją rolę i momentalnie wywindowało grupę do czołówki rodzącej się wtedy sceny Thrashowej w Niemczech. Było tu sporo szczęścia, ale i tego, że Destruction ewidentnie się wyróżniało, zarówno muzycznie, jak i wizerunkowo. Takie materiały jak "Bestial Invasion of Hell" to może jeszcze nie kamienie milowe, ale istotne cegiełki, które były ich podstawą i o których nie wolno zapominać.
Tegoroczne, kompaktowe wznowienie z VIC Records to remaster, ale remaster inteligentny, który nie zabija klimatu dema. Jest oczywiście klarowniej, dynamiczniej, ale ta surowizna pozostaje. Samo wydawnictwo zostało ubogacone garścią archiwalnych fotografii, tekstami utworów i liner notes autorstwa Franka Stovera oraz członków zespołu, także generalnie wyszło to bardzo przyzwoicie i mogę wam polecić tę wersję z czystym sumieniem.
http://www.vicrecords.com/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz