piątek, 26 maja 2017

Skald of Morgoth- The Siege of Angband (Under the Sign of Garazel 2017)

Skald of Morgoth to nowy nabytek naszej rodzimej sceny. Parają się tzw. dark metalem, czyli hybrydą black metalowej sztuki z doomowymi naleciałościami, przynajmniej ja to tak widzę (cholernie nie lubię zabaw w usilne szufladkowanie, no ale jakoś muszę zbudować w was wyobrażenie ich muzyki). Na płycie królują średnie tempa (które przeplatają się z wolnymi, wręcz transowymi oraz przyspieszeniami trochę jakby w stylu Mgły, ale tutaj są to znacznie krótsze momenty) i bardzo mroczna, posępna atmosfera. Kompozycje charakteryzują gęste, ciężkie riffy, okraszone złowieszczym, chrypiącym wokalem. Względem samej warstwy instrumentalnej przebiegają tu niczym cienie odległe wpływy takich grup jak chociażby amerykański Pentagram, wiadomo o co chodzi. Co się tyczy warstwy tekstowej, zespół obraca się poniekąd w tych samych klimatach co austriacki Summoning, czyli na ogół w tej naznaczonej złem części świata stworzonego przez Tolkiena. To jest jakiś pomysł, tym bardziej, że niewiele mamy u nas grup budujących swoją sztukę wokół tej właśnie tematyki. Wszystkie utwory na albumie są utrzymane w podobnym schemacie, przez co album może wydawać się odrobinę monotonny, no ale co kto lubi, jest w tym jakaś metoda, niektórym to nie przeszkadza. Mnie to osobiście jakoś nie razi, chociaż przyznam, że pod koniec odsłuchu brakowało mi odrobiny jakiegoś urozmaicenia na tym materiale, odbiór byłby wtedy znacznie lepszy, utwory mniej by się ze sobą zlewały. Co więcej, uważam też, że ten materiał zasługuje na bardziej dopracowaną oprawę graficzną (nie oszukujmy się, te sprawy też są ważne). To co mamy tutaj jest nijakie, praktycznie same logo i czerń. Jeżeli ktoś nie zna zawartości, nie kojarzy nazwy zespołu, to płyta umknie mu w natłoku innych wydawnictw, a byłoby szkoda, bo to bądź co bądź, wartościowy materiał.
"The Siege of Angband" jakoś specjalnie mnie nie zachwycił, ale przynajmniej sprawił, że nazwa Skald of Morgoth gdzieś mi w pamięci została. Materiał jest przyzwoity, widać pracę i warsztat niemniej jednak czegoś mu jeszcze brakuje, takiej swoistej kropki nad "i". Będę o zespole pamiętał i chętnie sięgnę po ich kolejne wydawnictwo, aby zobaczyć w jaką stronę pójdzie ich sztuka. Na ten moment zasiali zaciekawienie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz