Co jak co, ale scenę black metalową to mamy prężną i jedną z lepszych na świecie. Serio, mamy z czego być dumni. Właśnie jednym z takich powodów do rzeczonej dumy może być chociażby Deus Mortem. To co wyczyniają panowie Necrosodom i Inferno na debiutanckim krążku to światowa liga i mistrzostwo w swoim stylu. Mamy tu nie tylko ogromny hołd złożony starej szkole tego typu grania, ale także świeży powiew nowej- starej jakości, oraz autentyczne oddanie obranej drodze. "Emanations of the Black Light" to siedem hymnów ku chwale ciemności, emanujących tym co w black metalowej sztuce najlepsze. Mamy konkretną, piekielną kanonadę, a zarazem klimatyczne zwolnienia, niesamowitą, mistyczną atmosferę, a także popis kompozytorskiego i instrumentalnego kunsztu. Płyta nie ma prawa się nudzić, nie jest to od początku do końca tylko niemiłosierne łojenie (mimo tego, że to właśnie te galopady z piekła rodem to silnik napędowy tej zabójczej maszyny), jest sporo zmian tempa oraz nastroju, oraz miejsce na naprawdę genialne solówki. Na szczególne wyróżnienie zasługuje tu gitarowy pasaż z "Ceremony of Reversion p.1", który bardzo mocno nawiązuje do starego Bathory, a konkretnie do utworu "Enter the Eternal Fire" z trzeciej płyty Quorthona (przynajmniej ja od razu z tym skojarzyłem). Skoro już jesteśmy przy inspiracjach to daje się odczuć, i to przez cały czas trwania albumu, że spore piętno odcisnął tu nieśmiertelny klasyk z dyskografii Mayhem, czyli "De Mysteriis Dom Sathanas". Można znaleźć sporo wspólnych mianowników obu tych wydawnictw, zwłaszcza w strukturach utworów. album zaraża swoją aurą i precyzyjną spójnością, wciąga niczym próżnia. To z pewnością jedna z ważniejszych płyt w temacie jakie powstały w naszym kraju ostatnimi czasy.
Mimo faktu, że album ukazał się dopiero po trzech latach od jego nagrania, sztuka na nim zawarta była i jest wciąż aktualna i inspirująca. Pokazuje, a także udowadnia, że rasowe black metalowe, ale i generalnie metalowe, granie wciąż nie powiedziało ostatniego słowa, wciąż pisze coraz to nowy rozdział tej niekończącej się opowieści mroku i ognia. Obok "Emanations of the Black Light" po prostu nie można, a nawet nie wolno przejść obojętnie. Deus Mortem pokazało, iż jest niesamowicie obiecującą grupa, która z pewnością jeszcze nie raz zaskoczy i ponownie uraczy nas materiałem, który ciśnie niejednego słuchacza o glebę, także nic tylko wyczekiwać kolejnego długograja.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz