sobota, 24 grudnia 2016

"Nicke zaproponował nazwę Dismemberized i tak to się zaczęło"- wywiad z Fredem Estby (Dismember)

I tak oto pojawia się na blogu pierwszy wywiad. Planuję, aby z czasem pojawiało się ich, w miarę możliwości, coraz więcej. Pierwszy wybór padł na  Dismember. Obok Merciless to moi faworyci jeżeli chodzi o Szwedzki Death Metal, także w tym przypadku sprawa była oczywista. Postanowiłem więc skontaktować się z Fredem Estby, aby podzielił się z nami tym i owym. Miłej lektury!

1. Witaj Fred! Za pamięci, dzięki ogromne, że zgodziłeś się na ten wywiad i chciałeś poświęcić trochę czasu żeby odpowiedzieć na moje pytania. Dobra, do rzeczy. Opowiedz nam coś o samych początkach Dismember. W jakich okolicznościach założyliście zespół i co było wtedy dla was inspiracją?

To był 1987 rok, chodziłem wtedy do szkoły średniej na przedmieściach Sztokholmu. Do założenia death metalowego zespołu natchnął mnie poniekąd mój bardzo dobry przyjaciel Nicke Andersson, jego Nihilist świetnie dawało sobie wtedy radę. W szkole poznałem Erika Gustafssona, który w tamtym czasie przeniósł się do Szwecji z Austin w stanie Texas. Mieliśmy bardzo podobny gust muzyczny, wiesz, Slayer, Suicidal Tendencies, Anthrax, DRI, Death itd. Poza tym grał na basie. Często spędzaliśmy razem wolny czas, aż postanowiliśmy wystartować z własnym zespołem, to było jakoś późną wiosną 1988. Erik sporo jeździł na desce i w lokalnym skateparku usłyszał o kolesiu imieniem David, spytaliśmy czy by do nas nie dołączył. Okazało się, że był o wiele lepszym gitarzystą ode mnie przez co przesiadłem się za perkusję. To była chyba jedna z najlepszych decyzji jakie w życiu podjąłem. David miał przyjaciela Roberta, który, jak i my, był metalowcem i był w stanie odnaleźć się w roli wokalisty w takim zespole jak nasz. Szybko zaczęliśmy pisać własny materiał, a Nicke zaproponował nazwę „Dismemberized” (przemianowaną później na Dismember) i tak to się zaczęło.

2. Obiło mi się o uszy, że wasz pierwszy materiał demo nie został wydany przez jego mierną jakość. Czy to był jedyny powód dla którego wylądował w koszu? Historia dowodzi, że z pozoru słabe rzeczy stawały się przełomowe i trafiły w gusta fanów.

Cóż, to demo faktycznie brzmiało beznadziejnie! Nagrywaliśmy je w domu młodzieżowym gdzie mieliśmy próby, a koleś który nas nagrywał kompletnie nie łapał naszej muzyki. Nie mieliśmy wtedy bladego pojęcia o nagrywaniu, ale jestem przekonany, że on także. Powiedział, że wyrośniemy z tego, chętnie bym mu to teraz wypomniał po tych 26 latach. Zostawiając temat produkcji, to zarówno same utwory, jak i teksty pozostawiały wiele do życzenia. Grałem na perkusji dopiero od paru miesięcy, także możesz sobie wyobrazić jak to wyglądało. Potrzeba nam było kolejnych kilku miesięcy prób i pisania teksów aby okrzepnąć i wypracować brzmienie.


3. Jak to wtedy było z nagrywaniem dem porównując do stanu obecnego? Sporo było zachodu? Byliście z Nickiem dobrymi kumplami i z tego co wiem sporo wam pomógł przy nagraniach, zwłaszcza dema „Dismembered”.

Nie było z tym większego problemu. „Dismembered” nagraliśmy w listopadzie 1988, w ciągu 2 dni. Nicke wspomagał nas na basie w trakcie prób jako, że Erik był już w tamtym czasie poza zespołem. Wkrótce potem dołączył do Therion.

4. Po dwóch pierwszych demach grupa na moment się rozpadła, a Ty zasiliłeś szeregi Carnage. Co spowodowało, że w tamtym czasie zrezygnowałeś z Dismember?

Rzuciłem wtedy szkołę i zrezygnowałem ze studiów aby skupić się na graniu, a David i Robert mieli przed sobą jeszcze parę lat. Zaczynałem się z tego powodu niecierpliwić. Poznałem wtedy Mike'a Ammota. Był ode mnie starszy, świetnie grał na gitarze, miał znajomości, także bez wahania dołączyłem do Carnage jako że zwolniło się miejsce perkusisty.

5. Gdzieś kiedyś przeczytałem, że Richard Cabeza otrzymał od Euronymousa część czaszki Dead'a. Czy jako zespół byliście w kontakcie z Mayhem, czy były to tylko prywatne kontakty Richarda?

To prawda. Dostał ją razem z listem, przyznam, że było to dosyć niecodzienne. Spotkałem Dead'a kilka razy, ale jakoś tak się złożyło, że się nie poznaliśmy. Osobiście nigdy nie utrzymywałem kontaktu z Mayhem, ale miałem kilku znajomych ze sztokholmskiej sceny, którzy w tamtym czasie wymieniali się z nimi demówkami.

6. Sporo się działo wokół zespołu po tym jak wydaliście „Like an Everflowing Stream”. Mieliście sprawę w brytyjskim sądzie dotyczącą tekstów zawartych na płycie, zwłaszcza tych do „Skin Her Alive”. Także „krwawa” sesja zdjęciowa do płyty wzbudziła pewne kontrowersje. Czy masz jakieś wspomnienia dotyczące tych sytuacji? Kto wyszedł z pomysłem takich fotek (notabene bardzo udanych)?

Ten cały pomysł ze świńską krwią był mój i Richarda. Było wtedy cholernie zimno, zdjęcia robiliśmy za sztokholmskim ratuszem nad brzegiem zatoki, gdzie po wszystkim, na tyle na ile było to możliwe, musieliśmy to z siebie zmyć. Wracając do domu co chwila skupiałem na sobie dziwne spojrzenia ludzi wokół. Wyglądałem dosyć przerażająco, a i zapach zatęchłej już nieco krwi też nie pomagał. Co się tyczy sprawy sądowej, było parę zabawnych momentów. Nasz prawnik był bardzo fajnym i utalentowanym gościem, nasze pierwsze spotkanie zorganizował na cmentarzu. Bardzo dobrze nam doradził i momentalnie dał sobie radę z aktem oskarżenia. Najśmieszniejszą rzeczą podczas procesu było to jak sędziowie zażyczyli sobie posłuchać naszego albumu i zerknąć na zdjęcia, które potraktowali jako materiały dowodowe. Przyniesiono na salę sprzęt stereo i od początku do końca odsłuchano cały „Like an Everflowing Stream”. W trakcie tego sędziowie przypatrywali się tekstom i okładce płyty. Zabawne było widzieć ich w tych tradycyjnych perukach wsłuchujących się w nasz album.

7. Moim zdaniem Epka „Pieces” zdaje się być najbardziej brutalnym i agresywnym materiałem w dorobku Dismember. Okładka na której widnieją wasze obcięte głowy doskonale współgra z zawartością płyty. Jestem ciekaw konceptu tego cover-artu i tego jak powstał.

Pewnego razu odwiedził nas Henrik Wiman wraz z dwoma swoimi znajomymi z uniwersytetu, aby spytać czy nie bylibyśmy zainteresowani jakimiś zdjęciami. Widzieli efekty wspomnianej wcześniej „krwawej” sesji, która bardzo im się spodobała, podobnie jak nasza muzyka. Henrik miał doświadczenie w pracy dla filmu oraz telewizji i przygotował dla nas kilka ciekawych pomysłów. Odbyliśmy parę spotkań i zdecydowaliśmy się nakręcić klip do „Soon to be Dead”. Zrobili nam pełną charakteryzację i nakręcili całość. Wszystko co się tam znalazło to ich pomysły, które szczególnie mi przypadły do gustu. Co się tyczy „Pieces”, Henrik miał szkic zawierający nasze obcięte głowy związane ze sobą włosami i ułożone w pentagram. Starałem się go nakłonić abyśmy zrobili to bez użycia komputera (co i tak nie byłoby łatwe). Przygotował specjalne, nazwijmy to maski na nasze szyje, i z taką drobną charakteryzacją leżeliśmy na podłodze z głowami wystawionymi przez czarne tło związani ze sobą włosami. Fotograf, Zata Zettergren, wspiął się na wysoką, rozstawianą drabinę i robił nam zdjęcia spod sufitu. Długo to trwało, ale efekt był tego wart. Bardzo dużo czasu spędziliśmy pracując nad klipem i nad okładkami do „Pieces” oraz „Indecent and Obscene”, ale wszystko wyszło genialnie, ludzie z którymi przyszło nam pracować okazali się bardzo utalentowani i oddani sprawie. Obecnie Henrik jest bardzo cenionym w Sztokholmie tatuażystą.


8. Nie trudno zauważyć, że w waszej muzyce sporo jest wpływów Iron Maiden, kto jest odpowiedzialny za taki stan rzeczy?

To wszystko dzięki Davidowi. Maideni są jego ulubionym zespołem, także siłą rzeczy mocno go inspirują podczas tworzenia.

9. Jak z perspektywy czasu oceniasz waszą współpracę z Nuclear Blast, a potem Regain Records. Czy byliście zadowoleni w oby przypadkach?

Nuclear Blast to świetna wytwórnia, a Markusa Staigera uważam za swojego dobrego przyjaciela. Wierzył w nas od samego początku i zawsze pojawiał się na naszych koncertach gdy graliśmy w Stuttgarcie. Stworzył swoją pracą coś wyjątkowego, a Dismember był jedną z tych grup, która pomogła zbudować to czym jest obecnie Nuclear Blast. Gerardo Martinez, szef amerykańskiego oddziału NB, jest także wyjątkową osobą z którą łączą mnie więzi przyjaźni.
Z Regain Records współpraca układała się bardzo dobrze dopóki Per Gyllenback nie zaczął mieć problemów z ogarnianiem firmy. Trochę szkoda, bo wcześniej świetnie się ze sobą dogadywaliśmy i wszystko chodziło jak w zegarku.

10. Czy kiedykolwiek bawiłeś się w kolekcjonowanie płyt? Jeżeli tak, to czy masz jakieś ulubione tytuły, lub takie które szczególnie cenisz? Może coś z polskiej sceny?

Nigdy specjalnie nie zbierałem płyt, także nie mam się czym zbytnio podzielić w tej kwestii.

11. Starasz się być na bieżąco z tym co się dzieje w świecie metalu? Czy znasz jakieś nowe zespoły, które uważasz za godne uwagi i które chętnie byś polecił?

Oczywiście, zawodowo zajmuję się nagłośnieniem i nagraniami studyjnymi, zatem stale mam do czynienia z nowymi, naprawdę dobrymi grupami. Jedną z nich jest Horrendous z Filadelfii, z którymi byłem ostatnio w trasie, znakomity zespół i świetni ludzie!

12. Wybacz, ale muszę o to spytać. Czy jest szansa, że się jeszcze zejdziecie? Jakieś koncerty, może płyta? Tak na marginesie, co sprawiło, że zawiesiliście działalność?

W tej chwili nie ma szans, ale mam nadzieję, że jeszcze zagramy razem koncerty oraz napiszemy jakiś nowy materiał, i że stanie się to w nieodległej przyszłości. Zawiesiliśmy Dismember z przyczyn rodzinnych, z powodu pracy oraz faktu, że z samego zespołu nie dało rady zarobić na życie.

13. Ostatnio wystartowałeś z oficjalną stroną Dismember, za której pośrednictwem można nabyć wasz merch. Czy możemy się spodziewać szerszego asortymentu, jakieś płyty, memorabilia itd.?

Będzie więcej wspomnianego merchu, a i niebawem pojawią się także płyty.

14. Ok, myślę, że to będzie na tyle. Raz jeszcze ogromne dzięki za wywiad! Tradycyjnie ostatnie słowa należą do Ciebie.

Również wielkie dzięki! Keep Death Metal True!

https://www.facebook.com/dismemberswedenofficial/
http://www.dismember.se/

Rozmawiał: Przemysław Bukowski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz