sobota, 16 lutego 2019

Turbo- Ostatni Wojownik (Pronit 1987/ Metal Mind 2019)

W roku 1987 Turbo ruszyło na przygodę z Thrash Metalem tworząc "Ostatniego Wojownika", jedną ze swoich najlepszych płyt i to nie tylko w mojej opinii, ale i większości fanów. Poszli za ciosem "Kawalerii Szatana" nagrywając materiał mocno inspirowany nie tylko starą Metalliką, ale i kolegami zza zachodniej granicy, takimi jak Kreator czy Exumer.
Pierwszą rzeczą o jakiej należy powiedzieć o tej płycie to jej światowy poziom. Nie ma tu zdziwienia, że zespołem zainteresowało się Nosie Records, wydając anglojęzyczną wersję owego krążka. Znalezienie się chociaż na moment w katalogu wytwórni, która miała u siebie czołówkę europejskiej sceny o czymś świadczyło i nobilitowało. Bardzo dużo wniosło pojawienie się w zespole Tomasza Goehsa. Był idealną osobą na stanowisko perkusisty w czasie kiedy zespół postanowił ruszyć w cięższe, szybsze i bardziej agresywne granie. Sprawdził się, bo bębny brzmią na "Ostatnim Wojowniku" naprawdę świetnie (koncerty to kolejne potwierdzenie). Kolejna sprawa to fakt, że podczas powstawania płyty każdy z zespołu dorzucił do niej coś od siebie, także Wojciech Hoffmann na muzycznym polu nie był tu osamotniony. Jak wspominał w którymś z wywiadów była to ich najbardziej zespołowa płyta, świetna przygoda i naprawdę udany materiał. "Ostatni Wojownik" do tej pory skrzy się od pomysłów i energii swoich twórców. Mamy tu podane nie tylko solidne Thrashowe numery, których słucha się po dziś dzień z zapartym tchem (kapitalnych riffów tu nie brak), ale również odrobinę melodii i przemyconych nawiązań do muzyki klasycznej.
Do najjaśniejszych punktów albumu należą niewątpliwie utwór tytułowy (jako otwieracz robi wrażenie, zwłaszcza wtedy kiedy płyta się ukazała- wiecie, kontrast z "Kawalerią"), "Miecz Beruda" ze świetną melodią na wstępie i dającym się zapamiętać tekstem (fascynacja Grzegorza fantastyką rodem z powieści Howarda czy Moorcocka ma tu swoje ujście) oraz "Seans z Wampirem" (Krwawy Pan- upiór nocy! Krwawy Pan- demon nocy!). Dla niektórych wokale na tej płycie pozostawiają nieco do życzenia, ale ja osobiście nie wyobrażam sobie tego materiału bez nich, bez tych wrzasków i skowytów, bez tej maniery Grześka. Są agresywne, spuszczone ze smyczy, co wspaniale współgra z gitarową kanonadą.
"Ostatni Wojownik" otworzył Turbo szansę na koncerty poza Polską i, jak wspomniałem wcześniej, szansę na płytę na zachodzie. Album zbierał bardzo dobre recenzje, podobno porównywani byli do Sepultury. Niestety sprawy potoczyły się niemal podobnie jak w przypadku TSA, czy Kat, na dłuższą metę nic nie wyszło. W ramach naszego rodzimego metalu "Ostatni Wojownik" pozostaje jednym z klasyków i czołowych płyt naszej sceny, zwłaszcza z lat 80-tych. Pięknie się zestarzała i do tej pory sprawia ogrom radochy ze słuchania i pozwala odczuwać dumę, że takie materiały powstawały w naszym kraju. To kawał solidnego, porywającego Thrashu na wysokim poziomie!
Poniżej tegoroczne wznowienie z Metal Mind Records ubogacone odrobiną wizualnej historii, której w przypadku reedycji płyt Turbo zawsze brakowało.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz