Co mogę powiedzieć na koniec. Jest to jedno z moich absolutnych zaskoczeń i najlepszych odkryć muzycznych ostatniego czasu. Zachęcam was wszystkich lubujących się w tego typu brzmieniach do sięgnięcia po płytę White Highway. To jest perełka, którą powinno usłyszeć jak najwięcej fanów, materiał, którego nie wolno zostawić bez echa. Naprawdę sporo zespołów obracających się w podobnym stylu powinno się od White Highway uczyć!
wtorek, 26 lutego 2019
White Highway- Hittin' the Road (Lynx Music 2018)
Pierwsze dźwięki i rozpoczyna się podróż w czasie i to jaka! Podróż do lat kiedy sceną Hard Rockową i tą spod znaku tego lżejszego Heavy Metalu rządziły takie grupy jak Whitesnake, Def Leppard, Warlock/ Doro, Vixen, Dokken, Van Halen, późny Deep Purple czy Scorpions. I kto oddaje tak wspaniały hołd tamtym zespołom i tamtemu brzmieniu? Ano warszawski White Highway! Nie spodziewałem się, że trafię jeszcze na takie, i w dodatku autentycznie wartościowe, granie wśród młodych grup, a tym bardziej u nas. Niby coś tam było, ale to w każdym z przypadków nie dorównywało temu co reprezentuje sobą White Highway. Jest nie tylko pasja, ale co niesamowicie ważne, wyczucie granej muzyki, jej zrozumienie, świadomość, umiejętne czerpanie z inspiracji i przekuwanie ich w świeże granie ze stale obecnym duchem tamtych zespołów, czasów. Moje słowa może dodatkowo potwierdzić fakt, że słuchając "Hittin' the Road" miejscami ma się wrażenie jakby płyta nie powstała obecnie, a ponad 30 lat temu. Coś bezcennego. Highlightami albumu są takie numery jak "City Lights" (piękna mieszanka Whitesnake z czasów "1987" oraz "Pyromanii" Def Leppard"), "Free Fallin'" (ballada puszczająca momentami oko do hitu "Here I Go Again" Whitesnake), "Monkey-Spirit" (rozpędzony, niemal Heavy Metalowy kawałek podbity konkretnymi klawiszami niczym "Anya" Deep Purple), rozpoczynający się niczym "Jump" Van Halen "Show That Feelin'" (mamy tu prosty acz niesamowicie nośny refren) oraz "Lighthouse"- kolejny killer z zadziornymi riffami i klawiszową kanonadą w tle. Wisienką na torcie tego energetycznego 10-utworowego setu jaki składa się na "Hittin' The Road" jest wokal Kasi Bieńkowskiej. Mocny, melodyjny, oryginalny, z lekkim pazurem. Niczym u samej Doro Pesch. Porównanie nie jest nie na miejscu, bo i charyzmą i zaangażowaniem w muzykę Kasia ma wiele z byłą wokalistką Warlock wspólnego. Takich osobowości i takich głosów scenie potrzeba.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz