2 lata minęły i mamy kolejny cios od Cultes Des Ghoules. I jest to cios ciężki, mroczny, posępny w każdym możliwym wymiarze, i złowieszczy. Tak, ten album przesiąknięty jest do granic możliwości diabelską aurą, złem zaszczepionym w dźwięki. Tak jak "Coven" wydawał mi się dla słuchacza nie lada wyzwaniem ze względu na swoją długość i złożoność, tak "Sinister" stawia z goła inne. Skupia się na wolnych i średnich tempach, jego mrok i ciężar czasem wręcz przytłacza (tytuł płyty mówi sam za siebie) i album nie jest do od takiego sobie łyknięcia za jednym razem, przynajmniej ja potrzebowałem paru podejść aby dostatecznie się w niego zagłębić. Składa się na niego pięć kompozycji, każda średnio po dziesięć minut, także i ta formuła prostą nie jest. Płyta jest również wymagająca w kwestii swojego klimatu, ładunku emocji które niosą zawarte tu hymny królestwa nocy. Na dobrą sprawę "Sinister" mógłby być niezłym soundtrackiem do jakiegoś filmu grozy.
Cultes Des Ghoules podąża ambitną ścieżką tworząc płyty złożone i nie skierowane do pierwszego lepszego słuchacza. Każdy ich materiał to tak naprawdę wyzwanie w jakimś aspekcie, muzyka, której trzeba poświęcić czas, skupienie, a i być podatnym na pewne brzmienia. "Coven" był opowieścią, opusem łączącym bardzo wiele cech składających się na koncept album, sporo narracji i różnych smaczków. "Sinister" to podróż w najgłębsze piekielne czeluście, emocjonalny mrok i pokłady brzmieniowego ciężaru uwydatniające ten spowity czernią klimat. To właśnie esencja najnowszego dzieła Cultes Des Ghoules. Może płyta nie wzbudzi w was od razu chęci częstych powrotów, ale jej docenienie nie powinno zająć dużo czasu. Bardzo esencjonalny i ambitny materiał.
https://www.utsogp.pl/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz