"Gdyby Vader tak grał to bardzo chętnie bym ich słuchał i kupował płyty"- tak to kiedyś skwitował temat mój dobry kumpel po tym jak puściłem mu "Necropolis" oraz "Pięść i Stal". Fakt, jest to totalnie w punk dla fanów bardziej klasycznych, a mniej ekstremalnych brzmień. Drugi z wymienionych kawałków to polskojęzyczny cover angielskiej, oryginalnej wersji "Steel Fist", jednej z kompozycji heavy metalowego projektu, który zainicjował Peter wraz z Grzegorzem Kupczykiem (ex Turbo, Ceti), Markiem Pająkiem (Esqarial, Vader) oraz nieżyjącym już Witoldem "Vitkiem" Kiełtyką (Decapitated). Panzer X, bo o tak nazwanym zespole będzie dziś mowa, pozostawił po sobie tylko jedną Epkę- "Steel Fist". W sumie nie dziwię się, że Peter w końcu wyszedł z taką inicjatywą. Będąc od wielu, wielu lat oddanym fanem Judas Priest to po prostu musiało nastąpić. Umiłowanie dla tej klasyki musiało wreszcie znaleźć swoje ujście. Ogromna szkoda, że nie doczekaliśmy się kontynuacji tego projektu bo zapowiadało się naprawdę nieźle. W ciągu niecałych 18 minut dostaliśmy pełną gamę różnego typu kompozycji jakie można znaleźć w typowym Heavy Metalu lat 80-tych. Płytę otwiera rozpędzony "Panzer Attack!!!", niczym niegdyś "Fast as a Shark" Accept na albumie "Restless and Wild". Konkretne uderzenie, żeby od razu przykuć uwagę słuchacza. Potem dostajemy utwór tytułowy, który jest już totalnie typowym dla tego stylu. Prowadzi nas tu miarowy mocny riff, do którego nóżka chodzi sama, a i z automatu ma się ochotę pomachać banią. Hołd dla tradycyjnych patentów ewidentny. Następnie mamy bardzo rock 'n' rollowy "Feel My X", który bez większych poprawek mógłby znaleźć się w repertuarze AC/DC, a następnie nastrojowy, instrumentalny "In Memory". Także tak jak mówiłem, wszystkiego jest tu po trochu. Materiał wieńczy cover z repertuaru The Rolling Stones "Paint it Black". Na Epce powinien był znaleźć się jeszcze cover Judas Priest "Riding on the Wind". Uwzględnia go rozkład jazdy, niestety jakimś cudem na płycie się nie pojawił, a szkoda.
Uważam, że Panzer X był naprawdę ciekawym pomysłem, który posiadał konkretny potencjał. W końcu umiejętności instrumentalne i kompozytorskie składu są nie do podważenia, brzmi to wszystko znakomicie, pełno tu świetnej energii i wyczucia, a przede wszystkim luźnego podejścia. Panowie świetnie zabawili się tą estetyką i naprawdę super byłoby usłyszeć ciąg dalszy tego przedsięwzięcia. Cóż, może kiedyś szansa się pojawi. "Steel Fist" to fajna ciekawostka z którą warto się zapoznać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz