"Morbid Ritual of the Insane" to z pewnością jeden z najkrótszych materiałów jakie w życiu słyszałem (niespełna 12 minut). Co prawda jest to epka, co wiele tłumaczy, no ale mimo wszystko. Ledwie się zaczyna, a już się kończy. Nie licząc intra i coveru Lord of Evil "Szatan" (kilka sekund skandowania imienia rogatego), mamy tu cztery kawałki, po średnio dwie i pół minuty. To co serwuje nam na niniejszym krążku płocki Ritual Lair to Black Metal inspirowany starą szkołą tej sztuki zakorzenioną jeszcze w latach 80-tych (sporo tu Hellhammer, starego Sodom czy szczypty Sarcofago) plus wpływy takich hord jak chociażby Blasphemy, Beherit czy Archgoat (zwolennicy masek pegasek, pasów z nabojami, kapturów i warpaintu będą w siódmym piekle!). Jest to granie obskurne, z charakterystycznym brudnym brzmieniem, proste, ale konkretnie kopiące cztery litery. Nie ma tu przebierania w środkach, anie wyszukanych formuł. Coś w sam raz dla fanów takich grup jak nasz rodzimy Bestial Raids.
Co mogę powiedzieć więcej, generalnie sporo jest tego typu zespołów i Ritual Lair specjalnie się z tego tłumu nie wyróżnia. Nie znaczy to rzecz jasna, że czegoś im brakuje, oczywiście warto sięgnąć po ten materiał, z pewnością wielu fanom przypadnie do gustu. Jest to granie według utartej już formy, ale szczere i z oddaniem tematowi, a tak właśnie powinno być.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz