Debiut Narrenwind to płyta, która gdzieś mi umknęła w natłoku innych materiałów; którą od czasu jej premiery chciałem zrecenzować, ale do tej pory jakoś się nie złożyło. Chcę to teraz nadrobić, tym bardziej, że czas jest sprzyjający. W końcu za dwa miesiące kolejna, trzecia już płyta projektu Evila i Klimohra. Zatem koniec tych wstępów i tłumaczeń, do rzeczy.
Co trzeba zaznaczyć na początku to fakt, że Narrenwind to twór, który ma w głębokim poważaniu schematy i trendy, i tendencje w graniu, zwłaszcza w obrębie Black Metalu. Idzie swoją własną ścieżką. Nie zważa specjalnie na to, czy spodoba się setce, czy kilku tysiącom osób. Oczywiście jest tu spora inspiracja późniejszym Bathory. Czasem można rozpoznać pewne zagrywki, jak na przykład w otwierającym płytę "Wydłużam Cień Boga Ciemności" czy "Przemocą Wepchnięci w Istnienie", no i tę jedyną w swoim rodzaju epickość i klimat. Podbija to zwłaszcza tendencja Narrenwind do średnich i wolnych temp. Mimo tego zespół jest na wskroś oryginalny, przynajmniej w moim odczuciu. Budowa kompozycji, brzmienie, aura zadumy, refleksji wokół tej muzyki... Nawet te okazyjne klawisze, ambientowe naleciałości w stylu Burzum słyszalne w "Wietrze Głupców" dorzucone w taką estetykę to stosunkowo ciekawy zabieg i bardzo udany. Mam wrażenie, że nie można Narrenwind pomylić z żadnym innym zespołem. Wykorzystują elementy z dawnych czasów, łącząc je ze swoją własną osobistą wizją. Do tego dochodzą wokale Klimohra, które też są stosunkowo rozpoznawalne. "Mojej Bolesnej Śnię Dobrą Śmierć" to płyta, która płynie, żyje swoim własnym życiem i snuje niespiesznie swoją opowieść. Jest jak dobra książka. Na początku wciągający, ekscytujący prolog, potem budowanie klimatu, wciąganie słuchacza, wsiąkanie w jej świat, a na koniec nostalgiczny epilog w postaci melancholijnego "Nic". No i teksty utworów. Jak zwykle nie są dla mnie tą najważniejszą częścią twórczości, tak tutaj pracują na równi z muzyką i są bardzo istotnym elementem całości, dokładając się do atmosfery albumu. Kawał naprawdę fenomenalnej sztuki, która nie może przejść bez echa i docenienia. Takie płyty tworzą historię sceny, trzeba ich słuchać, znać i pamiętać o nich, kropka!
https://pagan-records.com/
https://www.facebook.com/narrenwind/
https://narrenwind.bandcamp.com/
English translation:
Narrenwind's debut is an album that I missed somewhere in the sheer volume of other materials; that I wanted to review since its release, but it hasn't happened yet. I want to make up for it now, the more that time is favorable. Finally, in two months, the next, third album by Evil and Klimohr will be out. So let's end these introductions and so on, to the point now.
What needs to be emphasized at the beginning is the fact that Narrenwind is a creature that does not respect the patterns, trends and tendencies in playing, especially within Black Metal. It goes his own path. It doesn't matter if it appeals to a hundred or several thousand people. Of course, there is a lot of later Bathory influences here. Sometimes you can recognize certain stuff, such as the one in the opening "Wydłużam Cień Boga Ciemności" or "Przemocą Wepchnięci w Istnienie", and this unique epicness and atmosphere. This is even emphasized more by Narrenwind's tendency to medium and slow tempos. Despite this, the band is thoroughly original, at least in my opinion. The composition, sound, aura of pensiveness and reflection around this music... Even these occasional keyboards, Burzum-like ambient influences heard in "Wiatr Głupców" added to such aesthetics are a relatively interesting procedure that turns out great. I have the impression that Narrenwind cannot be mistaken for any other band. They use elements from old times combining them with their own personal vision. An addition to this are Klimohr's vocals, which are also relatively recognizable. "Mojej Bolesnej Śnię Dobrą Śmierć" is a record that flows, lives its own life and spins its story slowly. It's like a good book. At first, an engaging, exciting prologue, then building a climate, drawing the listeners attention, then getting into the art's world, and finally a nostalgic epilogue in the form of melancholic "Nic". And the lyrics... As usual, they are not the most important part of work for me, but here they work equally with the music and are a very important element of the whole, adding a lot to the atmosphere of the album. A piece of truly phenomenal art that cannot go unnoticed or unappreciated. Such records create the history of the scene, you have to listen to them, know and remember them, period!
sobota, 28 marca 2020
piątek, 27 marca 2020
Thurthul - Fury of Ancient Race (Dark Omens Production 2020)
Kolejny "tradycyjny" materiał w ramach Black Metalu i jednocześnie kolejny od Thurthul, tyle że tym razem jest to już pełny album tego projektu. Łączą się tu ze sobą trzy charakterystyczne cechy. Styl, który można porównać do Gorgoroth czy Dark Funeral (bardzo fajne ściany gitar), odrobina melodyjności plus pogański pierwiastek. Za Thurthul odpowiedzialny jest Grief - znany z Nyctophilia, gdzie porusza bardziej depresyjno-melancholijne oblicze Black Metalu. "Fury of Ancient Race" to również silne nawiązanie do lat 90., acz właśnie ukierunkowane bardziej w początki sceny i tzw. Pagan Black Metal. Nie ma tu stricte nowego tworu, to działanie na dobrze znanych już patentach, z tym wyjątkiem, że połączone w nieco inny sposób, dając świeży efekt. Album nie wychodzi zbytnio przed szereg, jest kawałkiem dobrego, wprawnego rzemiosła z wyczuciem klimatu i autentyczną świadomością granej muzyki. Słychać też, że jest to granie i brzmienie wierne estetyce undergroundu, co nadaje im tej szczególnej dla tego typu nagrań atmosfery. Warto też zaznaczyć, że płyta ma dwa obliczą, bardziej diabelskie i to bardziej pogańsko-melodyjne (wychodzi to zwłaszcza w zestawieniu ze sobą otwierającego materiał "Honor and Pride" z utworem tytułowym). Nadaje to albumowi balansu, urozmaica go, dzięki czemu nie wieje tu nudą i ma on szansę wylądować w odtwarzaczu więcej niż raz. "Fury of Ancient Race" mogę z czystym sumieniem polecić każdemu, kto mocno siedzi przede wszystkim w pogańskim Black Metalu.
http://www.darkomens.pl/
https://www.facebook.com/Thurthul/
https://thurthul.bandcamp.com/album/fury-of-ancient-race
English version:
Another "traditional" material within Black Metal and another from Thurthul, but this time it is the full-length album of this project. Three distinctive features are combined here. A style that can be compared to Gorgoroth or Dark Funeral (very nice walls of guitars), a bit of melody plus a pagan element. Grief, known from Nyctophilia, stands behind Thurthul, where he touches the more depressing-melancholic face of Black Metal. "Fury of Ancient Race" is also a strong reference to the 90s, but just focused more on the beginnings of the scene and the so-called Pagan Black Metal. There is nothing new here, it works on well-known patents, except that they are combined in a slightly different way, giving a fresh effect. The album is not that much original, but it is a piece of good, skillful craft with a sense of climate and authentic awareness of the music played. You can also hear that it is stuff and sound loyal to underground aesthetics, which gives them a special atmosphere, typical for this kind of recordings. It is also worth noting that the album has two faces, more devilish and more pagan-melodic (it comes out especially when you compare the opening composition "Honor and Pride" with the title song). This gives the album balance, diversifies it, thanks to which there is no sign of boredom, so the CD has a chance to land in the player more than once. I can honestly recommend "Fury of Ancient Race" to anyone who enjoys Pagan Black Metal primarily.
http://www.darkomens.pl/
https://www.facebook.com/Thurthul/
https://thurthul.bandcamp.com/album/fury-of-ancient-race
English version:
Another "traditional" material within Black Metal and another from Thurthul, but this time it is the full-length album of this project. Three distinctive features are combined here. A style that can be compared to Gorgoroth or Dark Funeral (very nice walls of guitars), a bit of melody plus a pagan element. Grief, known from Nyctophilia, stands behind Thurthul, where he touches the more depressing-melancholic face of Black Metal. "Fury of Ancient Race" is also a strong reference to the 90s, but just focused more on the beginnings of the scene and the so-called Pagan Black Metal. There is nothing new here, it works on well-known patents, except that they are combined in a slightly different way, giving a fresh effect. The album is not that much original, but it is a piece of good, skillful craft with a sense of climate and authentic awareness of the music played. You can also hear that it is stuff and sound loyal to underground aesthetics, which gives them a special atmosphere, typical for this kind of recordings. It is also worth noting that the album has two faces, more devilish and more pagan-melodic (it comes out especially when you compare the opening composition "Honor and Pride" with the title song). This gives the album balance, diversifies it, thanks to which there is no sign of boredom, so the CD has a chance to land in the player more than once. I can honestly recommend "Fury of Ancient Race" to anyone who enjoys Pagan Black Metal primarily.
środa, 25 marca 2020
Nurt Ognia - Nurt Ognia (Putrid Cult / Under the Sign of Garazel 2020)
Nie spodziewam się, że wiele osób doceni fenomen tej płyty. Nurt Ognia to nowy projekt Upiora z Xarzebaal. Na niniejszym materiale daje on upust muzyce przepełnionej po brzegi chaosem, dźwiękowym szaleństwem spowitym w obskurne, piwniczne, niczym nieokiełznane brzmienie. Nie oczekujcie tu melodii, poprawnej produkcji, porządku. Tego tutaj nie ma! Ale jest w tym metoda, metoda i cały urok. Brudne, trzeszczące gitary, surowa, dudniąca w tle perkusja, opętańcze wokale - to domena tego krążka. Do tego dochodzą okazyjne, atmosferyczne zwolnienia przepełnione echem i pojedynczymi, osobliwymi dźwiękami. No czyste zło i szaleństwo! Mimo tego wszystkiego, da się również wyczytać w tym kotle piekielnym ciekawe, smoliste riffy. Klimat jest tu jedyny w swoim rodzaju. Okładka bez loga, prosta acz dosadna grafika, zero tytułów utworów czy ich treści. "Nurt Ognia" to chyba najbardziej ekstremalne dzieło w ramach Black Metalu, które do tej pory słyszałem. Na początku było Abruptum, potem długo nic, Revenge, Nyogthaeblisz, Xarzebaal, no i teraz Nurt Ognia. Jeżeli lubicie wszystkie te twory plus jeszcze takie grupy jak Havohej czy Woods of Belial, to musicie dać tej płycie szansę. Jest na początku mocno nieprzystępna, ale zyskuje z każdym odsłuchem i skupieniem na niej uwagi. To niecałe dwadzieścia siedem minut, które prowadzą do najmroczniejszych, najbardziej spaczonych zakątków Black Metalu. Dla mnie to dzieło cholernie oryginalne, szczere do bólu i wypięte na wszelkie trendy i poprawności. Zachęcam do obczajenia!
https://www.putridcult.pl/
https://www.youtube.com/watch?v=NsmieC87c_E
English translation:
I don't expect many people to appreciate the phenomenon of this album. Nurt Ognia is a new project of Upiór known from Xarzebaal. On this material, he gives us music filled totally with chaos, sound of madness packed in a dingy, basement-like sound. Don't expect melodies, proper production or order here. It's not here! But there is a method, a method and all charm in it. Dirty, crackling guitars, raw drums in the background, possessed vocals are the domain of this album. You can also find occasional, atmospheric passages filled with echoes and single, peculiar sounds there. Pure evil and madness! Despite all this, you can also find interesting, tarry riffs in this infernal cauldron. The atmosphere here is unique. Cover without a logo, simple but powerful graphics, zero song titles or their content. "Nurt Ognia" is probably the most extreme piece of Black Metal I have heard so far. At the beginning it was Abruptum, then for a long time nothing, Revenge, Nyogthaeblisz, Xarzebaal, and now Nurt Ognia. If you like all these bands plus such groups as Havohej or Woods of Belial, then you have to give this album a chance. It is very inapproachable at first, but it gains with each listening and attention given to it. It is less than twenty-seven minutes which lead to the darkest, most perverted corners of Black Metal. For me it is a damn original work, honest to the core which spits in the face of any trends or correctness. I encourage you to check it out!
https://www.putridcult.pl/
https://www.youtube.com/watch?v=NsmieC87c_E
English translation:
I don't expect many people to appreciate the phenomenon of this album. Nurt Ognia is a new project of Upiór known from Xarzebaal. On this material, he gives us music filled totally with chaos, sound of madness packed in a dingy, basement-like sound. Don't expect melodies, proper production or order here. It's not here! But there is a method, a method and all charm in it. Dirty, crackling guitars, raw drums in the background, possessed vocals are the domain of this album. You can also find occasional, atmospheric passages filled with echoes and single, peculiar sounds there. Pure evil and madness! Despite all this, you can also find interesting, tarry riffs in this infernal cauldron. The atmosphere here is unique. Cover without a logo, simple but powerful graphics, zero song titles or their content. "Nurt Ognia" is probably the most extreme piece of Black Metal I have heard so far. At the beginning it was Abruptum, then for a long time nothing, Revenge, Nyogthaeblisz, Xarzebaal, and now Nurt Ognia. If you like all these bands plus such groups as Havohej or Woods of Belial, then you have to give this album a chance. It is very inapproachable at first, but it gains with each listening and attention given to it. It is less than twenty-seven minutes which lead to the darkest, most perverted corners of Black Metal. For me it is a damn original work, honest to the core which spits in the face of any trends or correctness. I encourage you to check it out!
wtorek, 24 marca 2020
Nomad - Transmogrification (Partus) (Witching Hour Productions 2020)
Po bardzo długiej przerwie mamy kolejną płytę Nomad, której początki sięgają już 2014 roku. Tak jak poprzednie krążki jakoś nigdy mocno mnie nie zajmowały (może z wyjątkiem "Transmigration of Consciousness"), nie byłem zagorzałym fanem ich nieco technicznego i miejscami stosunkowo zawiłego grania, tak ten album - ku mojemu zaskoczeniu - przemówił do mnie w pełni. Muzyce Nomad niemal od zawsze towarzyszyła pewna zawiłość, pokręcone riffy, mantryczne melodie, częste zmiany tempa. To wszystko jest na "Transmogrification (Partus)". Z tym, że ten album, jak chyba żaden inny, wprowadza nas w jakąś totalnie odjechaną rzeczywistość. Dzieje się tu tyle, że można dostać słuchowego oczopląsu, jakkolwiek osobliwie by to nie brzmiało. Poza tym posiada wyjątkową, jakby tribalową atmosferę. Jest też jednocześnie mroczny i psychodeliczny. Pełen nieokiełznanego chaosu. Dawno nie słyszałem czegoś równie intrygującego i wymagającego w ramach Death Metalu. Uwiódł mnie zwłaszcza utwór "The Graceful Abyss". Jest niesamowicie przestrzenny, a jego przewodni motyw z marszu wsysa w swą otchłań. Jest w nim nawet jakieś odległe echo kosmicznej elektroniki, która przebija przez jego melodię. Ot, takie skojarzenie. Jeżeli miałbym w jakikolwiek sposób porównać muzykę Nomad z niniejszej płyty do jakiegoś zespołu, klimatu czy charakteru, to przychodzi mi do głowy tylko Nocturnus. Przede wszystkim za atmosferę i nieszablonowość, którą oba zespoły mogą się poszczycić. Nomad pokazuje, że jest tworem oryginalnym, a płyta "Transmogrification (Partus)" to kolejny tego dowód, ich nie da się pomylić z nikim innym. To album, który najpewniej nie oczaruje od razu (chociaż w moim przypadku miało to miejsce), ale gwarantuję, że zyska przy kolejnych odsłuchach, koniecznie trzeba dać mu na to szansę. Dojrzeje niczym dobre wino. Jeżeli to również Was zachęci, to powiem, że tym razem za garami zasiadł sam Inferno, a muszę rzec, że odwalił tu kawał dobrej roboty. Natomiast gitary Setha i wokal Waldka Twardowskiego - cóż, to jakość sama w sobie. Polecam tę płytę mocno!
P.S. Jako bonus do wersji limitowanej mamy alternatywny mix EP "Tetramorph". Właściwie nie wiem, po co taki zabieg, ale to wciąż fajna ciekawostka dla fanów.
https://www.facebook.com/NomadNomadichell/
https://store.witchinghour.pl/
https://witchinghourproductions.bandcamp.com/album/transmogrification-partus
English transaltion:
After a very long break, we have another Nomad album (its creating process dates back to 2014). Just like the previous albums somehow never really interested me (with the exception of "Transmigration of Consciousness"), I was not a dedicated fan of their somewhat technical and relatively complicated music, this album - to my surprise - appealed to me perfectly. Nomad music has always been accompanied by a certain complexity, twisted riffs, mantric melodies, and frequent tempo changes. It's all on "Transmogrification (Partus)". With the fact that this album, like no other, introduces us to some totally crazy reality. There is so much here that you can hardly focus on each of the elements. In addition, it has a unique, tribal atmosphere. It is also dark and psychedelic at the same time. Full of uncontrollable chaos. I have not heard something so intriguing and demanding in Death Metal for a long time. I was especially seduced by the song "The Graceful Abyss". It is incredibly spacious and its abyss sucks you in just from the start. There is even a distant echo of cosmic electronics that rises through its melody. Well, such a connotation. If I were to compare the music of Nomad from this album with any band, climate or character in any way, only Nocturnus comes to mind. First of all, for the vibes and unconventionality that both bands can be proud of. Nomad shows that it is an original creation, and the album "Transmogrification (Partus)" is another proof of this, they cannot be mistaken with anyone else. This is an album that probably will not charm immediately (although in my case it's happened), but I guarantee that it will gain with the next listening, it is necessary to give it a chance. It ripens like a good wine. If it encourages you, I will say that this time Inferno himself sat behind the drums, and I must say that he did a great job here. In case of Seth's guitars and Waldek Twardowski's vocals - well, it's quality in itself. I highly recommend this material!
P.S. As a bonus to the limited version, we have an alternative mix of "Tetramorph" EP. I don't really know why such move was made, but it's still a nice addition for fans.
P.S. Jako bonus do wersji limitowanej mamy alternatywny mix EP "Tetramorph". Właściwie nie wiem, po co taki zabieg, ale to wciąż fajna ciekawostka dla fanów.
https://www.facebook.com/NomadNomadichell/
https://store.witchinghour.pl/
https://witchinghourproductions.bandcamp.com/album/transmogrification-partus
English transaltion:
After a very long break, we have another Nomad album (its creating process dates back to 2014). Just like the previous albums somehow never really interested me (with the exception of "Transmigration of Consciousness"), I was not a dedicated fan of their somewhat technical and relatively complicated music, this album - to my surprise - appealed to me perfectly. Nomad music has always been accompanied by a certain complexity, twisted riffs, mantric melodies, and frequent tempo changes. It's all on "Transmogrification (Partus)". With the fact that this album, like no other, introduces us to some totally crazy reality. There is so much here that you can hardly focus on each of the elements. In addition, it has a unique, tribal atmosphere. It is also dark and psychedelic at the same time. Full of uncontrollable chaos. I have not heard something so intriguing and demanding in Death Metal for a long time. I was especially seduced by the song "The Graceful Abyss". It is incredibly spacious and its abyss sucks you in just from the start. There is even a distant echo of cosmic electronics that rises through its melody. Well, such a connotation. If I were to compare the music of Nomad from this album with any band, climate or character in any way, only Nocturnus comes to mind. First of all, for the vibes and unconventionality that both bands can be proud of. Nomad shows that it is an original creation, and the album "Transmogrification (Partus)" is another proof of this, they cannot be mistaken with anyone else. This is an album that probably will not charm immediately (although in my case it's happened), but I guarantee that it will gain with the next listening, it is necessary to give it a chance. It ripens like a good wine. If it encourages you, I will say that this time Inferno himself sat behind the drums, and I must say that he did a great job here. In case of Seth's guitars and Waldek Twardowski's vocals - well, it's quality in itself. I highly recommend this material!
P.S. As a bonus to the limited version, we have an alternative mix of "Tetramorph" EP. I don't really know why such move was made, but it's still a nice addition for fans.
czwartek, 19 marca 2020
The Devil's Sermon - Rydwany Ognia (Putrid Cult 2020)
Najnowsza EPka od The Devil's Sermon to najlepszy, powtarzam, najlepszy black metalowy materiał, jaki pojawił się od początku 2020 roku! Świetnie brzmiący, klimatyczny i autentycznie porywający w tym swoim diabelstwie. Ma się ochotę odpalać go wciąż od nowa. Materiał otwiera cover Bathory "Chariots of Fire" (z polskim tekstem!), a potem mamy trzy autorskie kompozycje, również z tekstami w ojczystym języku. Cover, co trzeba przyznać, wyszedł przednio. Z nowym aranżem, dodatkiem skrzypiec na wstępie, sprawia wrażenie, jakby był dziełem zespołu, a to już coś. Reszta kompozycji muzycznie przypomina mi te trochę starsze dokonania Samael ("W Otchłani na Swoim Miejscu"), Marduk czy Gorgoroth, ale to bardzo luźne podobieństwa. Myślę, że The Devil's Sermon wyrobił sobie już swoje własne brzmienie i charakter, a "Rydwany Ognia" tylko mnie w tym utwierdzają. Poza typowo złowieszczymi, surowymi partiami jest w tym jakaś doza melodii oraz bardzo wyraziste riffy. No i ta estetyka... Perfekcyjnie korespondująca z muzyką. Za okładkę EPki też należą się oddzielne wyrazy uznania. Robert A. von Ritter wykonał tu kawał świetnej roboty!
Cieszy mnie fakt, że nasza scena podziemna wciąż może pochwalić się wydawnictwami o tak niezaprzeczalnej jakości jak "Rydwany Ognia" i tak skutecznie zmiatać konkurencję. Pamiętam, jak obiecujący był debiut The Devil's Sermon i z jaką ciekawością wyglądałem tego, jakim materiałem nas uraczą w przyszłości. Niniejsza EPka nie zawiodła i podniosła poprzeczkę jeszcze wyżej. Podsumowując, o to w tej sztuce chodzi i tak należy to robić! Kawał niesamowitego Black Metalu!
https://www.facebook.com/TheDevilsSermon/
https://thedevilssermon.bandcamp.com/
https://www.putridcult.pl/
English translation:
The latest EP from The Devil's Sermon is the best, I repeat, the best black metal material that appeared since the beginning of 2020! Great sounding, atmospheric and genuinely captivating in its devilishness. You want to play it again and again. The material opens with a cover of "Chariots of Fire" by Bathory (with Polish lyrics!), and then we have three original compositions, also with lyrics in Polish language. Cover, what has to be admitted, turn out magnificent. With a new arrangement, the addition of a violin at the beginning, and as if this piece was the band's own composition, and that's something. The rest of the piece musically reminds me of the slightly older achievements of Samael ("W Otchłani na Swoim Miejscu"), Marduk or Gorgoroth, but these are very loose similarities. I have the impression that The Devil's Sermon has already developed its own sound and character, and "Rydwany Ognia" only confirms this. In addition to the typically ominous, raw parts, there is some dose of melody and very visible riffs. And this aesthetics... Perfectly corresponds with music. The EP cover also needs some serious compliments. Robert A. von Ritter has done a great job here!
I am glad that our underground scene can still crow about records of such undeniable quality as "Rydwany Ognia" and so effectively sweep away the competition. I remember how promising The Devil's Sermon debut was and with what curiosity I looked forward to the material they would present us in the future. This EP did not disappoint and raised the bar even higher. To sum up, that's what this art is all about and that's how it should be done! A piece of amazing Black Metal!
Cieszy mnie fakt, że nasza scena podziemna wciąż może pochwalić się wydawnictwami o tak niezaprzeczalnej jakości jak "Rydwany Ognia" i tak skutecznie zmiatać konkurencję. Pamiętam, jak obiecujący był debiut The Devil's Sermon i z jaką ciekawością wyglądałem tego, jakim materiałem nas uraczą w przyszłości. Niniejsza EPka nie zawiodła i podniosła poprzeczkę jeszcze wyżej. Podsumowując, o to w tej sztuce chodzi i tak należy to robić! Kawał niesamowitego Black Metalu!
https://www.facebook.com/TheDevilsSermon/
https://thedevilssermon.bandcamp.com/
https://www.putridcult.pl/
English translation:
The latest EP from The Devil's Sermon is the best, I repeat, the best black metal material that appeared since the beginning of 2020! Great sounding, atmospheric and genuinely captivating in its devilishness. You want to play it again and again. The material opens with a cover of "Chariots of Fire" by Bathory (with Polish lyrics!), and then we have three original compositions, also with lyrics in Polish language. Cover, what has to be admitted, turn out magnificent. With a new arrangement, the addition of a violin at the beginning, and as if this piece was the band's own composition, and that's something. The rest of the piece musically reminds me of the slightly older achievements of Samael ("W Otchłani na Swoim Miejscu"), Marduk or Gorgoroth, but these are very loose similarities. I have the impression that The Devil's Sermon has already developed its own sound and character, and "Rydwany Ognia" only confirms this. In addition to the typically ominous, raw parts, there is some dose of melody and very visible riffs. And this aesthetics... Perfectly corresponds with music. The EP cover also needs some serious compliments. Robert A. von Ritter has done a great job here!
I am glad that our underground scene can still crow about records of such undeniable quality as "Rydwany Ognia" and so effectively sweep away the competition. I remember how promising The Devil's Sermon debut was and with what curiosity I looked forward to the material they would present us in the future. This EP did not disappoint and raised the bar even higher. To sum up, that's what this art is all about and that's how it should be done! A piece of amazing Black Metal!
wtorek, 17 marca 2020
Dead Dogs' Howl - Mausoleum of Confessed Thoughts (Fallen Temple 2020)
"Mausoleum of Confessed Thoughts" - ubiegłoroczne i pierwsze demo Dead Dog's Howl - doczekało się właśnie swojej wersji kompaktowej, zatem jest okazja, żeby trochę je przybliżyć, a zrobić to trzeba koniecznie. Dostajemy tu osiemnaście minut posępnego, surowego Black Metalu bardzo zbliżonego do greckiej szkoły grania spod znaku Necromantii / wczesnego Rotting Christ, zmieszanego dodatkowo z wyraźnymi doomowymi naleciałościami. Już po pierwszym odsłuchu, mimo iż jest to znana stylistyka, miałem wrażenie, że czegoś takiego jeszcze nie słyszałem, czegoś tworzącego tak niesamowicie cmentarny i niepokojący klimat. Byłem zaintrygowany do tego stopnia, że mógłbym pokusić się o stwierdzenie, że Dead Dog's Howl stworzyli na tym materiale swój własnych gatunek, osobistą niszę, którą można by określić mianem Crypt Metalu / Graveyard Metalu. Tak, atmosfera i dźwięki, jakie usłyszycie na tym demie aż się o to proszą. Hipnotyczny, transowy wydźwięk, mówiono-szeptane wokale, subtelna obecność klawiszowego tła oraz obskurne, acz wyraziste brzmienie tworzą iście grobowy pejzaż.
Materiał, choć krótki, wart jest uwagi, a i nabycia. Jest oryginalny, w pewnym stopniu nowatorski, a i czerpiący ze szlachetnych wzorców. Koniecznie sprawdźcie sobie "Mausoleum of Confessed Thoughts", szczerze polecam!
https://deaddogshowl.bandcamp.com/releases
https://shop.fallentemple.pl/
English translation:
"Mausoleum of Confessed Thoughts" - last year's and first demo of Dead Dog's Howl - has just got its compact version, so there is an opportunity to present it a bit, and it has to be done without a doubt. We get here eighteen minutes of bleak, raw Black Metal very similar to the Greek school in the vein of Necromantia / early Rotting Christ stuff, mixed additionally with visible doom influences. Already after the first listening, despite the fact that it is a well-known style, I had the impression that I had not heard anything like that before, something creating so incredibly graveyard and disturbing atmosphere. I was intrigued to the point that I could be tempted to say that Dead Dog's Howl created their own genre on this material, a personal niche that could be called Crypt Metal / Graveyard Metal. Yes, the atmosphere and sounds you'll hear on this demo are asking for it. Hypnotic, trance overtones, spoken/whispered vocals, the subtle presence of the keyboard background and obscure but expressive sound create a truly grave-like landscape.
The material, although short, is worth attention and purchase. It is original, somewhat innovative, and derived from noble patterns. Be sure to check out "Mausoleum of Confessed Thoughts", I highly recommend it!
Materiał, choć krótki, wart jest uwagi, a i nabycia. Jest oryginalny, w pewnym stopniu nowatorski, a i czerpiący ze szlachetnych wzorców. Koniecznie sprawdźcie sobie "Mausoleum of Confessed Thoughts", szczerze polecam!
https://deaddogshowl.bandcamp.com/releases
https://shop.fallentemple.pl/
English translation:
"Mausoleum of Confessed Thoughts" - last year's and first demo of Dead Dog's Howl - has just got its compact version, so there is an opportunity to present it a bit, and it has to be done without a doubt. We get here eighteen minutes of bleak, raw Black Metal very similar to the Greek school in the vein of Necromantia / early Rotting Christ stuff, mixed additionally with visible doom influences. Already after the first listening, despite the fact that it is a well-known style, I had the impression that I had not heard anything like that before, something creating so incredibly graveyard and disturbing atmosphere. I was intrigued to the point that I could be tempted to say that Dead Dog's Howl created their own genre on this material, a personal niche that could be called Crypt Metal / Graveyard Metal. Yes, the atmosphere and sounds you'll hear on this demo are asking for it. Hypnotic, trance overtones, spoken/whispered vocals, the subtle presence of the keyboard background and obscure but expressive sound create a truly grave-like landscape.
The material, although short, is worth attention and purchase. It is original, somewhat innovative, and derived from noble patterns. Be sure to check out "Mausoleum of Confessed Thoughts", I highly recommend it!
sobota, 14 marca 2020
I Myrkri - Drivende i Dødens Æter (Wolfspell Records 2020)
Tak oto doczekaliśmy się drugiego albumu amerykańsko-duńskiego black metalowego sojuszu I Myrkri. Dwójka bije na głowę debiut i przynosi nam zimny, pełen atmosfery Black Metal, którego najsilniejszą stroną są riffy i właśnie klimat, jaki tworzy. Przypomina mi to niektóre działa Darkthrone, Taake, Xasthur czy wczesnego Kampfar. Przez skutą lodem i surową taflę kompozycji przebija nawet odrobina melodii, które współgrają z "leśnym" charakterem albumu. "Drivende i Dødens Æter" ma również pewne elementy, które można byłoby kojarzyć również z ambientem, zwłaszcza intro do płyty. Całość materiału jest utrzymana w podobnym, spójnym charakterze, nie ma tu zbytnich urozmaiceń, ale wszystko chodzi tu jak należy. Dodatkowe zabiegi byłyby tu zbędne. Słucha się tego dobrze i mimo że raczej nie spotka się tu diametralnego zaskoku, koła się tu nie odkrywa, to płyta się broni i zostaje na dłużej w pamięci. Muzycy I Myrkri mają wyczucie tego, co tworzą, a i potrafią nadać swojej muzyce odpowiedniego charakteru i świeżości, mimo że jest to bardzo mocno zakorzenione w znanych starociach. Z czystym sumieniem mogę ją polecić, na pewno jest to jedna z ciekawszych nowości początku roku jeżeli chodzi o Black Metal. Warto posłuchać i warto nabyć.
https://www.facebook.com/imyrkriblackmetal/
https://imyrkri.bandcamp.com/
https://wolfspell.pl/
English translation:
That's how we got to the second album of the American-Danish black metal alliance I Myrkri. Second one is absolutely far more better and brings us a cold Black Metal full of atmosphere, which strongest element are riffs and the climate it creates. It reminds me of some of the Darkthrone, Taake, Xasthur and early Kampfar works. Raw and ice-cold surface of the compositions can't hide a bit of melodies that harmonize with the "forestal" character of the album. "Drivende i Dødens Æter" also has some elements that could be associated with ambient, especially the intro to the album. The whole material is kept in a similar, coherent character, there is not much variety here, but everything is as it should be. Additional musical elements would be unnecessary here. This is enjoyable and even though there is hardly any surprise here, the wheel is not rediscovered, the record defends itself and stays in the memory for a significant time. Musicians of I Myrkri have a sense of what they create and can give their music the right character and freshness, even though it is very deeply rooted in known antiques. With a clear conscience I can recommend it, it is certainly one of the most interesting new releases of the beginning of the year when it comes to Black Metal. Worth listening and worth buying.
https://www.facebook.com/imyrkriblackmetal/
https://imyrkri.bandcamp.com/
https://wolfspell.pl/
English translation:
That's how we got to the second album of the American-Danish black metal alliance I Myrkri. Second one is absolutely far more better and brings us a cold Black Metal full of atmosphere, which strongest element are riffs and the climate it creates. It reminds me of some of the Darkthrone, Taake, Xasthur and early Kampfar works. Raw and ice-cold surface of the compositions can't hide a bit of melodies that harmonize with the "forestal" character of the album. "Drivende i Dødens Æter" also has some elements that could be associated with ambient, especially the intro to the album. The whole material is kept in a similar, coherent character, there is not much variety here, but everything is as it should be. Additional musical elements would be unnecessary here. This is enjoyable and even though there is hardly any surprise here, the wheel is not rediscovered, the record defends itself and stays in the memory for a significant time. Musicians of I Myrkri have a sense of what they create and can give their music the right character and freshness, even though it is very deeply rooted in known antiques. With a clear conscience I can recommend it, it is certainly one of the most interesting new releases of the beginning of the year when it comes to Black Metal. Worth listening and worth buying.
środa, 11 marca 2020
Vermisst - Zmierzch Stalowej Ciemności (Fallen Temple 2020)
Po dwóch demach i splicie z Plaguespawn przyszedł czas na pierwszy szerszy materiał od Vermisst. EP "Zmierzch Stalowej Ciemności" kontynuuje black metalową krucjatę, jaką zespół rozpoczął 2 lata temu. Dalej serwuje nam sztukę inspirowaną takimi aktami jak Kvist, Taake czy stare poczynania Satyricon, Enslaved z czasów demówek oraz chociażby Manes. Jednym słowem, Norwegia się kłania. Nawet layout jest zrobiony w czerni i bieli, co również nawiązuje do tego, jak płytki z BM były niegdyś wydawane, jaka estetyka była tu charakterystyczna. Ale to nie wszystko. Panowie czerpią w swej muzyce nie tylko ze sceny skandynawskiej, ale i polskiej. Da się tu tak samo usłyszeć wczesny Graveland, North czy też Behemoth. Zdaje się, że zespół oddaje tu wyraźny hołd właśnie tym zespołom i ich wczesnym dokonaniom. Dostajemy tu pięć fajnych, staroszkolnych kompozycji. Dwie z nich - otwierający EP "Morkelokk" oraz zamykający "Det Skjulte", to puszczenie oka w kierunku Dungeon Synthu / Dark Ambientu, zwłaszcza ten zwieńczający EPkę. Jest to trochę w stylu tego, co pojawiało się na pierwszych trzech płytach Burzum. Jestem zaskoczony, bo Vermisst pokazał, że i w takim graniu świetnie by się odnalazł. Pozostałe trzy utwory to już czysto black metalowe twory (pragnę zaznaczyć, że z polskimi tekstami!). Surowo brzmiące, z odpowiednią atmosferą i duchem dawnych dni sceny. Słucha się tego wyśmienicie, mimo że to totalnie nic nowego. Ale czy musi? Wcale nie, jeżeli reprezentuje solidną jakość. Tak jest w przypadku Vermisst! Nie pozostaje mi nic innego, jak gorąco polecić wam tę płytkę!
https://shop.fallentemple.pl/
https://fallentemple.bandcamp.com/album/zmierzch-stalowej-ciemno-ci
English translation:
After two demos and a split with Plaguespawn, it's time for the first wider material from Vermisst. EP "Zmierzch Stalowej Ciemności" continues the black metal crusade the band started 2 years ago. It also serves us an art inspired by such acts as Kvist, Taake or the old Satyricon, Enslaved from the demo period and even Manes. In a word, Norway rules here. Even the layout is made in black and white, which also refers to how BM records were once issued, what aesthetics were characteristic here. But it is not everything. The gentlemen draw in their music not only from the Scandinavian scene, but also from Polish one. Early Graveland, North or Behemoth can be heard here equally. The band seems to pay tribute to these bands and their early achievements. We get five cool, old-school compositions. Two of them - opening "Morkelokk" and closing "Det Skjulte", are winking towards Dungeon Synth / Dark Ambient, especially the ending one. It's a bit like what appeared on the first three Burzum albums. I'm surprised because Vermisst showed that they would perform good stuff in such style as well. The other three tracks are pure Black Metal (I would like to point out that they're with Polish lyrics!). Raw sounding, with the right atmosphere and the spirit of the old days of the scene. You can hear it perfectly, although it is nothing new. But must it be? Not at all if it represents solid quality. This is the case with Vermisst! There is nothing else for me to do but recommend this material to you!
https://shop.fallentemple.pl/
https://fallentemple.bandcamp.com/album/zmierzch-stalowej-ciemno-ci
English translation:
After two demos and a split with Plaguespawn, it's time for the first wider material from Vermisst. EP "Zmierzch Stalowej Ciemności" continues the black metal crusade the band started 2 years ago. It also serves us an art inspired by such acts as Kvist, Taake or the old Satyricon, Enslaved from the demo period and even Manes. In a word, Norway rules here. Even the layout is made in black and white, which also refers to how BM records were once issued, what aesthetics were characteristic here. But it is not everything. The gentlemen draw in their music not only from the Scandinavian scene, but also from Polish one. Early Graveland, North or Behemoth can be heard here equally. The band seems to pay tribute to these bands and their early achievements. We get five cool, old-school compositions. Two of them - opening "Morkelokk" and closing "Det Skjulte", are winking towards Dungeon Synth / Dark Ambient, especially the ending one. It's a bit like what appeared on the first three Burzum albums. I'm surprised because Vermisst showed that they would perform good stuff in such style as well. The other three tracks are pure Black Metal (I would like to point out that they're with Polish lyrics!). Raw sounding, with the right atmosphere and the spirit of the old days of the scene. You can hear it perfectly, although it is nothing new. But must it be? Not at all if it represents solid quality. This is the case with Vermisst! There is nothing else for me to do but recommend this material to you!
wtorek, 10 marca 2020
Automb - Chaosophy (Witching Hour Productions 2020)
Minęły dwa lata od bardzo dobrego "Esoterica" i już mamy jego następcę. "Chaosophy", bo taki tytuł nosi najnowszy album amerykańskiego tria z Automb, to kolejny krok naprzód w odmęty black metalowej sztuki, połączenia starych wpływów z nowoczesnym brzmieniem, jeszcze większą dawką mroku i klimatu (ta diabelsko-pogańska estetyka jest totalnie w punkt). Death metalowe wpływy coraz bardziej ustępują tu typowo black metalowym, może poza wokalem Danielle. Słychać tu silne wpływy Dissection, Hate, Belphegor czy Behemoth. Album ma potężne brzmienie, jeszcze lepsze niż na pierwszej płycie, albo jest to efekt tego, że same kompozycje mają jeszcze więcej dynamiki i "mięsa na kulę". Stąd taki, a nie inny mój odbiór. Świetne partie gitar, chwytliwe riffy (szacun, Serge!), mocny wokal Danielle, no i Scott Fuller (Morbid Angel) za garami - czy może być lepiej? Widać, że zespół się rozwija, idzie za ciosem i nie spoczywa na laurach. Mamy tu 9 kompozycji i każda jest przynajmniej dobra, a nawet bardzo dobra, to naprawdę wysoki poziom wykonawczy i kompozytorski, a w ramach hybrydy Black/Death to już naprawdę niemal pierwsza liga. "Chaosophy" jest dopracowany, przemyślany i spójny - takiej właśnie płyty można było od zespołu oczekiwać, potwierdzenia konsekwencji i kunsztu. Moim zdaniem wypełnili to zadanie bezbłędnie. Cieszy mnie też fakt, że po raz kolejny płytę Automb wydaje wytwórnia z Polski, tym razem sztafeta została przekazana Witching Hour. Widać, że polscy wydawcy wiedzą, co dobre i potrafią przygarnąć pod swój dach autentycznie zajebiste zespoły, a do takich Automb należy bezapelacyjnie. Bierzcie "Chaosophy" w ciemno!!!
https://www.facebook.com/autombmetal/
https://automb.bigcartel.com/
https://store.witchinghour.pl/
English translation:
It's been two years since the very good "Esoterica" and we already have its successor. "Chaosophy", because this is the title of the latest album by the American trio from Automb, is another step forward in the depths of Black Metal art, combining old influences with modern sound, an even greater dose of darkness and climate (this devilish-pagan aesthetics are totally to the point). Death metal influences are intensively disappearing in favour of black metal ones, maybe apart from Danielle's vocals. Strong influences of Dissection, Hate, Belphegor and Behemoth are heard here. The album has a powerful sound, even better than the first, or it is the effect that the compositions themselves have even more dynamics and are more meaty. That is why I grade it like that. Great guitar parts, catchy riffs (respect, Serge!), strong vocals by Danielle, and Scott Fuller (Morbid Angel) behind drums - could it all be better? You can see that the band is developing, gaining their momentum and striking with full force. We have 9 compositions here and each is at least good, even very good, it's a really high level of performance and composition, and under the Black/Death hybrid it's really almost the first league. "Chaosophy" is refined, well-thought-out and coherent - such an album could be expected from the band, confirmation of consistency and craftsmanship. In my opinion they fulfilled this task flawlessly. I am also pleased that once again the Automb record is released by a Polish label, this time the baton was handed over to Witching Hour. You can see that Polish publishers know what is good and can take genuinely awesome bands under their roof, and Automb belongs to them without a doubt. Grab "Chaosophy" without hesitation!!!
https://www.facebook.com/autombmetal/
https://automb.bigcartel.com/
https://store.witchinghour.pl/
English translation:
It's been two years since the very good "Esoterica" and we already have its successor. "Chaosophy", because this is the title of the latest album by the American trio from Automb, is another step forward in the depths of Black Metal art, combining old influences with modern sound, an even greater dose of darkness and climate (this devilish-pagan aesthetics are totally to the point). Death metal influences are intensively disappearing in favour of black metal ones, maybe apart from Danielle's vocals. Strong influences of Dissection, Hate, Belphegor and Behemoth are heard here. The album has a powerful sound, even better than the first, or it is the effect that the compositions themselves have even more dynamics and are more meaty. That is why I grade it like that. Great guitar parts, catchy riffs (respect, Serge!), strong vocals by Danielle, and Scott Fuller (Morbid Angel) behind drums - could it all be better? You can see that the band is developing, gaining their momentum and striking with full force. We have 9 compositions here and each is at least good, even very good, it's a really high level of performance and composition, and under the Black/Death hybrid it's really almost the first league. "Chaosophy" is refined, well-thought-out and coherent - such an album could be expected from the band, confirmation of consistency and craftsmanship. In my opinion they fulfilled this task flawlessly. I am also pleased that once again the Automb record is released by a Polish label, this time the baton was handed over to Witching Hour. You can see that Polish publishers know what is good and can take genuinely awesome bands under their roof, and Automb belongs to them without a doubt. Grab "Chaosophy" without hesitation!!!
niedziela, 8 marca 2020
Titan Mountain - Monumental Furious Shadow Metal (Artyrant Records 2020)
Po wielu latach milczenia pod tą nazwą powraca do nas na moment Titan Mountain - w latach 90-tych wykonujący bardzo dobry, klimatyczny, lekko melodyjny Black Metal w stylu starego Limbonic Art, Emperor czy kolegów po fachu z przasnyskiego Thirst. "Monumental Furious Shadow Metal" (cóż za tytuł!) to po części powrót do tamtych lat i połączenie starego materiału z nowym w instrumentalnej formie. Nazgrim już dawno odszedł od Black Metalu, skupiając się na melodyjnym graniu i symfonice, odrobinie progresji, i to na tym albumie słychać. W teoretycznie black metalowy schemat wpisane zostało bardzo wiele wpływów, o których zastosowanie chyba mało kto by się pokusił. Poza elementami symfonicznymi, wkradają się nam tu nuty rockowe, folkowe, power metalowe, thrashowe czy elementy Metalu progresywnego. No i najważniejsza rzecz - na pierwszym planie jest gitara i solówki. Tutaj warto wspomnieć, że Nazgrim pokusił się o zaproszenie paru muzyków, aby udzielili się na płycie, m.in. przy gitarowych solach, perkusji czy partiach fletu (szacun dla Moniki Buller). Wyszedł materiał bardzo nieszablonowy, muzycznie bogaty (kompozycje trwają tu średnio po 9 minut), ale niekiedy mam wrażenie trochę niespójny i odrobinę przekombinowany, ale to tylko moja subiektywna ocena. Mam wrażenie, że chcąc połączyć stary materiał z nowymi inspiracjami muzycznymi ten leżący u podstaw zatracił swój klimat i magię - rozjechał się po różnych stylach. Niemniej nie mogę odmówić pracy i warsztatu, jaki na tym krążku mocno słychać. Każdy utwór jest inny i z każdego można wydobyć zupełnie różne odniesienia. Jednym słowem - powstała płyta, która skierowana jest do słuchaczy lubiących gitarową wirtuozerię i eksperymenty, żonglowanie różnymi typami grania. Ja, mówiąc szczerze, do takich nie należę, ale nie wolno mi nie docenić umiejętności i pracy, jaka została włożona w "Monumental Furious Shadow Metal". Mimo wszystko na dobre zostanę przy starych demach/płytach Titan Mountain, bo jednak tamte twory to coś, co w 100% do mnie przemawia.
Kontakt do Nazgrima: nazgrim@o2.pl
https://www.youtube.com/nazgrim77
English translation:
After many years of silence under this name, Titan Mountain returns to us for a moment - in the 90s performing very good, atmospheric, slightly melodic Black Metal in the style of old Limbonic Art, Emperor or colleagues from Thirst from Przasnysz (Poland). "Monumental Furious Shadow Metal" (what a title!) is partially a return to those years and a mix of old material with a new one in an instrumental form. Nazgrim has left Black Metal long time ago, focusing on melodic playing and symphonics, a bit of progression, and this is what you can hear on this album. To Black Metal scheme a lot of influences were added - probably hardly anyone would be tempted to apply such solutions. In addition to symphonic parts, rock, folk, power metal, thrash and progressive metal elements can be found. And the most important thing - guitar and solos are in the foreground. It is worth mentioning here that Nazgrim invited some musicians to contribute to the album, including guitar solos, drums and flute parts (congrats to Monika Buller). Very unconventional, musically rich material was created (the compositions last for an average of 9 minutes), but sometimes I have an impression that it is incoherent and a bit over-the-top, but this is only my subjective opinion. I have the feeling that wanting to combine old material with new musical inspirations, the underlying one has lost its atmosphere and magic - it disappears through different styles. However, I can't refuse the workshop and hard work that are strongly heard on this album. Each song is different and you can get completely different references from each one. In a word, the album is addressed to listeners who like guitar virtuosity and experiments, mixing various types of playing. Honestly, I don't belong to such, but I do not underestimate the skill and work that was put in "Monumental Furious Shadow Metal". After all, I will stick to old demos/albums from Titan Mountain for good, because this stuff is something that appeals to me in 100%.
Kontakt do Nazgrima: nazgrim@o2.pl
https://www.youtube.com/nazgrim77
English translation:
After many years of silence under this name, Titan Mountain returns to us for a moment - in the 90s performing very good, atmospheric, slightly melodic Black Metal in the style of old Limbonic Art, Emperor or colleagues from Thirst from Przasnysz (Poland). "Monumental Furious Shadow Metal" (what a title!) is partially a return to those years and a mix of old material with a new one in an instrumental form. Nazgrim has left Black Metal long time ago, focusing on melodic playing and symphonics, a bit of progression, and this is what you can hear on this album. To Black Metal scheme a lot of influences were added - probably hardly anyone would be tempted to apply such solutions. In addition to symphonic parts, rock, folk, power metal, thrash and progressive metal elements can be found. And the most important thing - guitar and solos are in the foreground. It is worth mentioning here that Nazgrim invited some musicians to contribute to the album, including guitar solos, drums and flute parts (congrats to Monika Buller). Very unconventional, musically rich material was created (the compositions last for an average of 9 minutes), but sometimes I have an impression that it is incoherent and a bit over-the-top, but this is only my subjective opinion. I have the feeling that wanting to combine old material with new musical inspirations, the underlying one has lost its atmosphere and magic - it disappears through different styles. However, I can't refuse the workshop and hard work that are strongly heard on this album. Each song is different and you can get completely different references from each one. In a word, the album is addressed to listeners who like guitar virtuosity and experiments, mixing various types of playing. Honestly, I don't belong to such, but I do not underestimate the skill and work that was put in "Monumental Furious Shadow Metal". After all, I will stick to old demos/albums from Titan Mountain for good, because this stuff is something that appeals to me in 100%.
czwartek, 5 marca 2020
Schattenfall - Das Verderben EP (Redefining Darkness Records/Wolfspell Records 2020)
https://wolfspell.pl/
https://schattenfall.bandcamp.com/
https://www.facebook.com/SchattenfallOfficial/
English translation:
After two longplays and a moment of breath, German Schattenfall attacks with another material. EP "Das Verderben" is a short (less than 24 minutes), but addictive stuff. Black Metal we have here is kept at slower pace (there are of course occasional faster parts, but slow/mid ones dominate here) with emphasis on the dark, disturbing, sometimes depressive atmosphere drawing the listener into its abyss. Something just right for fans of primarily Bethlehem, but also Drudkh or even Lunar Aurora. There are three expanded compositions here that, without rushing, build a very cool, sometimes mantric and hypnotic atmosphere. We also have quite catchy riffs here. Apparently simple, repetitive, but having their charm. In some places I have the impression that I hear the good old Moonspell from the period of "Wolfheart". The famous "Alma Mater" is built in a similar way at some point. The vocals on the album are obviously rough, screeching, sometimes turning into a cleaner, as if choral. It goes very well with the music. The whole EP turns of really great while listening. I admit that I haven't heard previous Schattenfall albums, but this EP encouraged me to catch up. If you don't know it, I recommend it to you. For now, reach for "Das Verderben" because it's worth it!
Subskrybuj:
Posty (Atom)