Co się tyczy już samego materiału to mamy tu zarówno konkretne, aspirujące do miana przyszłych klasyków petardy takie jak "Ośle", "Tarło" (tutaj to nawet miejscami da się słyszeć jakby delikatne ponad Thrashowe elementy, mocniejsze, coś ala Vader) czy potężny "Modłości", jak i balladowe akcenty w postaci otwierającej płytę, jakby miniatury, "Łossod" oraz tytułowego "Popiór". Nie mogło tego zabraknąć. W końcu to już niemal tradycja, jeżeli chodzi o ich płyty. Warto jeszcze wspomnieć o kawałku "Baba Zakonna". Kompozycja ma bardzo ciekawy otwierający riff, bardzo nieoczywisty. Początek jakby znany, już chcesz zanucić, dopowiedzieć sobie resztę, a tu raptem pojawia się drobny gitarowy zawijas i wywraca temat o 180 stopni. Zmiany personalne w zespole pchnęły weń świeżą krew, nową energię i, co słychać, wenę.
Płyta, powiem szczerze i bez ogródek, porwała mnie i na pewno nie odpłynie po czasie w zapomnienie . No bo jak mam sobie tłumaczyć fakt, że pisząc niniejszy tekst słucham "Popiór" już chyba czwarty raz (a płytka zawitała do mnie tego samego dnia rano)? Jest moc proszę Państwa i warto było czekać na takie dzieło te osiem lat, a i warta jest swojej ceny (tym razem zespół wydaje własnym sumptem). Wraca do nas stary, dobry Kat w postaci Kat & Roman Kostrzewski, i życzę sobie oraz wam aby uraczyli nas jeszcze jedną taką płytą i już oby nie za osiem lat. Klasa!
https://www.facebook.com/KATandRomanKostrzewski/
http://www.kat-rk.pl/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz