Każdy
kto lubi Dissection, Dimmu Borgir z czasów "Enthrone Darkness
Triumphant", wcześniejszy Therion, czy też starocie od My
Dying Bride, a to wszystko polane nieco technicznym sosem, to po
prostu nie może przejść obok najnowszego krążka Hyban Draco
obojętnie (a warto wspomnieć, że mają już kilka na koncie). Nawet zwolennikom Necrophobic, Unanimated czy Sacramentum powinno to granie podejść. Ta sama liga. Już w trakcie otwierającego płytę "Rivers of
Flesh" przypomniały mi się wszystkie wymienione wyżej zespoły
i ich najlepsze dokonania. Hyban Draco nadał tej klasycznej,
melodyjnej Black/ Death Metalowej formie ponownej świeżości i
jakości. Kompozycje są rozbudowane, średnio po 6-7 minut każda, w
których nie ma mowy od dłużyznach, bezczelnej wtórności, czy,
jak to się mówi, odgrzewaniu kotletów. Z pozoru to co już było,
ale im dalej się słucha tym bardziej zauważa się pewne elementy
świadczące o tym jak zgrabnie zespół korzysta ze swoich
inspiracji. Na ich bazie mają swój wypracowany styl, brzmienie,
dorzucają do tego grania trochę technicznych zawijasów i
umiejętnie ubogacają dobrze już znane rozwiązania. Wszystko zespala miażdżąca okładaka autorstwa Cesara Valladaresa. Mnie "Storms
of Desolation" porwał i sprawił, że uruchomiła się
nostalgia, a morda sama się uśmiechnęła. Dissection co prawda nie
dogonią, Nodtveidt i spółka byli jedyni w swoim rodzaju, ale za to
godnie kultywują ich spuściznę i oby dalej serwowali nam tak
zajebiste granie w duchu dawnej, niedoścignionej klasyki.
https://hybandraco.com/
https://hybandraco.bandcamp.com/merch
https://www.facebook.com/hybandraco/
https://hybandraco.com/
https://hybandraco.bandcamp.com/merch
https://www.facebook.com/hybandraco/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz