"Hordanes Land" to nie tylko kamień milowy dla samego Enslaved, ale także bardzo istotne wydawnictwo dla norweskiej sceny ze względu na swój oryginalny charakter i tematykę. Sukces tego mini albumu zespół w znacznym stopniu zawdzięcza samemu Euronymousowi. Podczas jednej z ich wizyt w Helvete puścili mu jeszcze niedokończoną wersję dema "Yggdrasill", które momentalnie zdobyło zainteresowanie Oysteina i to na tyle aby zaproponować zespołowi wydanie płyty w barwach Deathlike Silence. Niedługo potem z Euronymousem skontaktował się Lee Barrett, właściciel dopiero co powstałej Candlelight Records, z prośbą o zarekomendowanie dwóch zespołów na potrzebę pierwszych dwóch Epek oraz splitu na cd. W odpowiedzi usłyszał Emperor oraz właśnie Enslaved. Grutle, Ivar oraz Trym z radością przystali na ofertę i z końcem 1992 weszli na kilka tygodni do studia aby zarejestrować "Hordanes Land". EPka ukazała się w barwach wspomnianego Candlelight w maju 1993 i momentalnie zdobyła sobie uznanie sceny jak i fanów. I nie ma co się temu dziwić, oj nie. Mimo tylu lat od wydania ten materiał wciąż tętni tą unikatową atmosferą i klimatem towarzyszącym wczesnym latom sceny w Norwegii. Enslaved stworzyło tu, jak na tamten czas, jedyną w swoim rodzaju mieszankę zajadłej i surowej Black Metalowej sztuki połączonej z ciekawymi klawiszowymi, nadającymi epickości tłami oraz tematyką osadzoną w nordyckiej mitologii i kulturze (co wcześniej na taką skalę praktykował tylko Bathory, a za przykładem czego poszły później kolejne grupy, jak chociażby Ulver). Mamy tu tylko trzy utwory, ale każdy średnio po dziesięć minut. Są to rozbudowane, niesamowicie wciągające kompozycje, przy których nie idzie się nudzić. Znakomity, wampiryczny wokal i wyeksponowane wyraźnie linie basu Grutle, świetne gitarowe i klawiszowe partie Ivara oraz solidne bębnienie Tryma stworzyły dzieło skończone i tak ważne w ich dorobku. Sam zespół darzy je przeogromnym sentymentem i do tej pory grywa na koncertach utwory z owej Epki.
Podsumowując, to właśnie dzięki takim wydawnictwom jak "Hordanes Land" tak mocno zagłębiłem się niegdyś w Black Metal, który do tej pory pochłania mnie z tą samą mocą. To przykład grania w którym można usłyszeć i poczuć tą szczerą pasję i oddanie wykonywanej muzyce, która zaraża i wciąga już na zawsze. Nieśmiertelny klasyk i osobiście bardzo ważne dla mnie wydawnictwo!
Poniżej przedstawiam tegoroczną reedycję omawianej płyty, która ukazała się z ramienia By Norse Music prowadzonej Einara Selvika (Wardruna), Ivara Bjornsona (Enslaved) oraz Simona Fullemanna. Wznowienie wyszło kapitalnie, chociaż może nie jestem tu do końca obiektywny jako, że brałem drobny udział w owym wydawniczym przedsięwzięciu, no ale jak tu nie chwalić jak jest co. Wydanie zawiera cała masę wspomnień osób związanych ze sceną, muzyków nie tylko Enslaved i norweskiej sceny (min. Faust, Silenoz, Fenriz, Mortiis... ale i Saculagus, Sakis Tolis, Metalion, Yosuke Konishi...), krótkie wywiady, garść zdjęć i memorabiliów oraz bardzo dobrze zrewitalizowaną szatę graficzną wierną oryginalnemu wydaniu. Wszystko w laminowanym digipaku. No żyć nie umierać, tak powinny wyglądać wszystkie reedycje klasycznych materiałów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz