Na samym wstępie muszę się przyznać, że jest mi daleko do dokładnie takiego grania jakie reprezentuje Death Denied, na co dzień słucham kompletnie odmiennych brzmień w ramach metalowej sztuki, ale zdobyłem się na posłuchanie tej grupy z jednego bardzo konkretnego powodu. Uwielbiam Grand Magus i Kiss, a Death Denied, dodając tutaj również sporo z Black Label Society, zespolili poniekąd wspólne elementy tych trzech grup w jedną całość tworząc swoje własne granie, styl i brzmienie. Znalazły się tu echa takich płyt GM jak "Wolf's Return", czy "Iron Will", a z Kiss mamy patenty prosto z "Carnival of Souls" oraz "Revenge". Co do BLS to jest tu rajd przekrojowy. Jednym słowem skondensowali ze sobą części składowe Heavy/Doom Metalu, Hard Rocka i tzw. Southern Rocka/ Metalu. No róg obfitości. Z pozoru wydaje się to dosyć osobliwą mieszanką, ale w praktyce to autentycznie się sprawdza. Utwory są walcowate, ciężkie, ale jednocześnie bardzo nośne, chwytliwe i nie pozbawione urozmaiceń, melodyjnych, zadziornych solówek oraz mocarnych riffów. Można powiedzieć, że zespół świetnie bawi się tu w łączenie staroci z nowoczesnością. Może nie do końca pasują mi tutaj wokale trochę jakby Zakk Wylde, bo nie przepadam za tym stylem, ale w akurat tej formule idzie do tego przywyknąć i zaakceptować, a z czasem może i polubić, kto tam wie. W każdym bądź razie, jeżeli Death Denied ze swoim "A Prayer to the Carrion Kind" byli w stanie zainteresować swoim graniem kogoś kto na co dzień siedzi w niemal kompletnie innych klimatach, to musi być coś na rzeczy. Dlaczego ma się tak nie stać w przypadku mi podobnych? Warto spróbować. Natomiast fani wspomnianego Południowego łojenia, jak i samego Doom Metalu będą z pewnością kontent i ten materiał ich porwie.
https://www.facebook.com/deathdenied/
http://deathdenied.8merch.com/services/store
https://deathdenied.bandcamp.com/album/a-prayer-to-the-carrion-kind
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz