Do tej pory, nie licząc pierwszego kasetowego wydania Logart/ Vox Mortiis z 96', płyta wznawiana była tylko raz, mianowicie w 2000 roku na cd oraz mc przez Pagan Records. Rok 2017 przynosi wznowienie "Comedy is Over" popełnione tym razem przez Deformeathing Productions. Wydawnictwo posiada nową szatę graficzną za którą odpowiedzialny jest Piotr Szafraniec. Wewnątrz mamy booklet ze wszystkimi tekstami, liner note'sami autorstwa gitarzysty grupy Jarosława "Mistera" Misterkiewicza, oraz garścią zdjęć. Całość zapakowana w gustowny slipcase. Jako bonus na koniec płyt dostajemy jeden z wiodących numerów na albumie czyli "Perfection" w jego pierwotnej, przed albumowej odsłonie. Jednym słowem reedycja wzorcowa, którą bez wahania polecam!
niedziela, 11 marca 2018
Trauma- Comedy is Over (Logart, Vox Mortiis 1996/ Detormeathing Productions 2017)
Nie oszukujmy się, pierwszy długograj Traumy "Comedy is Over" jest i zawsze będzie jednym z największych, a jeżeli nie, to przynajmniej jednym z tych ważniejszych, osiągnięć naszej sceny death metalowej, i nawet nie ograniczam tego stwierdzenia tylko do lat 90-tych kiedy to święciła swoje tryumfy. Przynajmniej ja mam do tego albumu taki stosunek, ale z pewnością znajdę osoby które mnie w tym poprą. Załoga Traumy stworzyła album bardzo ambitny i złożony, potężny brzmieniowo i bogaty w samą zawartość. Nie mamy tu tylko i wyłącznie rasowego, mocarnego łojenia jak na konkretny Death Metal przystało, ale i sporo zabiegów technicznych, miejscami niemal progresywnych. Nie brak tu pomysłów i ciekawych rozwiązań, nie trudno zauważyć ile zespół włożył w ten materiał pracy i pasji. Praktycznie każdy utwór znajdujący się na albumie jest rozbudowany i prezentujący multum smaczków. Z jednej strony serwują nam zabójcze tempa, gitarowo- perkusyjne przeplatane wolniejszymi, walcowatymi momentami, wszystko zespolone znakomitym growlem Piotra Zienkiewicza. Z drugiej natomiast natchnione, techniczne, momentami wręcz melodyjne solówki, klawiszowe akcenty oraz akustyczne wstawki. Co więcej, można bez problemu usłyszeć tu zarówno wpływy amerykańskich bogów Death Metalu, jak i elementy wypełniające chociażby "Tales from the Thousand Lakes" Amorphis. Chcąc dorzucić coś jeszcze do tego kotła można wspomnieć, że zespół nie odmawia sobie także drobnego flirtu z thrashowymi czy nawet heavy metalowymi strukturami. Wystarczy posłuchać utworu tytułowego, tu wszystko podane jest niczym na tacy. No jednym słowem na bogato, oryginalnie i z konkretnym pierdolnięciem. Ogromna szkoda, że zespół nie wypłyną na tak szerokie wody jak chociażby Vader, zasługiwali i zasługują na to do tej pory. Niniejsza płyta jest świetnym przykładem nie tylko kreatywności grupy, ale i niesamowitej determinacji. Jeżeli ktoś do tej pory nie miał przyjemności z "Comedy is Over", a raczej osób w temacie bym o to nie posądzał, niechaj w te pędy nadrabia zaległości.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz