Moje pierwsze
spotkanie z tą warszawską ekipą. Patrząc na artwork albumu
spodziewałem się jakiegoś technicznego Death Metalu. Odpalam
płytkę, a tu najpierw uderza we mnie klawiszowe intro (z resztą
tych klawiszowych wstawek jest na płycie więcej) w stylu mniej
więcej Dimmu Borgir z czasów "Enthrone Darkness Triumphant"
(!), a potem Heavy/Power metalowa galopada będąca wypadkową takich
klasyków jak Gamma Ray, Accept, Judas Priest czy Helloween, oraz
nieco nowszej generacji jaką reprezentuje np. Stormwarrior czy
Crystal Viper. Także zaskok totalny! Nawet i NWOBHM się tu
zakradło, dobry tego przykład to chociażby "Lawless".
Tylko w warstwie wokalnej oko puszcza częściowa estetyka Thrashu/
Death metalu, bo mamy tu nie tylko mocne, czyste, wysokie wokale, a e
także niskie, złowieszcze, zachrypnięte co nadaje
niespodziewanego, agresywnego pazura. Ciekawie kontrastuje z
wspomnianymi wcześniej typowo Power/ Heavy metalowymi elementami.
Poza pełnymi energii, chwytliwymi kanonadami przewalającymi się
przez cały materiał, mamy także momenty balladowe, na przykład w
tytułowym "Slaves of Apocalypse", jakże charakterystyczne
wymienionych klasyków, których twórczością inspiruje się
Hellhaim. Cóż, jednym słowem oryginalna, urozmaicona i osadzona w
zacnych wzorcach płyta. Byłem pozytywnie zaskoczony i pewnie co
jakiś czas sobie do tego krążka wrócę. Dla fanów Power i Heavy
Metalu jak najbardziej rekomendowane! I nie niech nie zwiedzie was
okładka!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz