Do tej pory nie mogłem się przekonać do tego albumu i nie tak długo po jego wydaniu odstawiłem go na półkę i nie był dotykany przez parę lat. Ostatnio jednak przyszła na niego pora, pojawiła się wena i postanowiłem dać mu szansę. Po raz kolejny czas, jak i samo podejście, takie bardziej od kuchni (posiedziałem trochę nad tekstami oraz kulisami powstawania albumu, żeby zrobić sobie lepsze podłoże do jego odbioru), przyniosło efekt i polubiłem tę płytę. Przez ubiegłe 2 dni słuchałem jej kilkukrotnie i muszę powiedzieć, że "The Apostasy" zasługuje na miano najbardziej kompleksowego i złożonego albumu w całym dotychczasowym dorobku Behemoth, co nie do końca sprawia, że z marszu jest przystępny w odbiorze. Bardzo dużo tu eksperymentowania aranżacyjnego i różnorodności pomysłów przez co płyta może być postrzegana jako mało spójna i jest w tym trochę racji. Niemniej jednak nie umniejsza to jej wartości. Zespół zdobył się na odważny krok próbując nie tylko nowych rozwiązań, ale i prześcignięcia samych siebie oraz sukcesu jaki odniósł "Demigod". W jakimś tam aspekcie się to udało. W odróżnieniu od swojego poprzednika "The Apostasy" nie jest tak bezpośredni i skupiony tylko na dynamicznych mocnych numerach. Album balansuje eksperymentalne oraz epickie, wręcz bombastyczne utwory z furią jaką reprezentował "Demigod". Bardzo dużo tu orkiestracji, chórów, czasem wręcz nuty klimatu, a z drugiej strony także tego klasycznego Behemoth już dobrze znanego z poprzednich płyt. Na samą muzykę jak i teksty zauważalny wpływ miała podróż Nergala do Azji, z której przywiózł sporo akcentów i dźwięków jakie znalazły się na płycie, odbiło się to też na wspominanych wcześniej klimacie. Można powiedzieć, że jest jakby rytualny, mistyczny, mimo konkretnej dawki agresywnych akcentów. Kompozycje które chciałbym tutaj wyróżnić to "At the Left Hand of God", "Prometherion", "Be Without Fear", "Arcana Hereticae" oraz "Inner Sanctum" (z gościnnym udziałem Leszka Możdżera i Warrela Dane'a). Osobiście uważam je za esencję tej płyty, zarówno w warstwie muzycznej, jaki i tekstowej.
Reasumując powstała płyta, jakby nie patrzeć, ambitna i wyróżniająca się nieschematycznym podejściem i chęcią eksploracji nowych muzycznych terenów, jednocześnie będąc wiernym obranej już dawno formule. Nie wiem ja to jest u innych, ale na swojej skórze przekonałem się, że tej płycie trzeba dać czas i poświęcić uwagę, wtedy jest szansa w pełni ją załapać i docenić.
Poniżej limitowana edycja albumu (wydana przez Mystic Production) z dodatkowym dvd zawierającym kulisy nagrywania niniejszej płytki.
https://www.facebook.com/behemoth/
http://behemoth.pl/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz