Blaze of Perdition to obecnie jeden z bardziej rozpoznawalnych, black metalowych aktów na naszej rodzimej scenie BM, który w chwili obecnej ma już na koncie trzy pełne albumy. "Towards the Blaze of Perdition" to ich długogrający debiut wydany oryginalnie przez Putrid Prophet w 2010. Ich sztuka to połączenie tego co serwuje nam szwedzki Watain oraz w pewnym, niewielkim stopniu Behemoth, zarówno muzycznie jak i wizualnie, także nie ma co spodziewać się tu rewolucji czy znaczącej oryginalności. Ale w sumie co z tego, skoro to co robią robią solidnie i na poziomie? Muzyka zaklęta w tym krążku jest pełna mroku, rytualna, bluźniercza, nie pozbawiona dobrych riffów i ciekawych, przepełnionych czernią melodii. Z pewnością dużym plusem jest tu mocne, dopracowane brzmienie oraz fakt, że mamy do czynienia nie z jednym, a z dwoma wokalistami, co nie zdarza się znowu tak często. Z początku nie specjalnie ciągnęło mnie do ich muzyki, nie widziałem w tym nic wartego jakieś szerszej uwagi. Dopiero niedawno postanowiłem dać im kolejną szansę i w końcu materiały Blaze of Perdition zagościły w moich zbiorach. Nie jest to coś czego słuchałbym na okrągło, ale od czasu do czasu będę sięgał po zarówno tą jak i pozostałe ich płyty. Jest w tym spory potencjał, wyraźny, instrumentalny kunszt i podniosły, monumentalny, a za razem diabelski charakter, który tak cenię sobie u Watain. Wystarczy posłuchać chociażby takich kompozycji jak "Alchemy of Flesh", otwierającego album intra "156", czy wieńczącego całość utworu tytułowego (najlepsze melodie z całego albumu!). Ciekawie wypadają także utwory z polskimi wokalami, które reprezentują tu "Misterium Kliffoth" oraz "Królestwo Twoje", dzięki temu nabierają innej jakości i dodatkowej głębi, inaczej się je przeżywa.
Zespoły w których od razu widać i słychać inspirację i wpływy konkretnych, istniejących już grup zdane są najczęściej na niekorzystne opinie i zestawienia, bo powielają istniejące już elementy tylko w innym "opakowaniu". Blaze of Perdition wyróżnia się wśród nich faktycznym talentem i umiejętnościami, przez co, mimo znikomej oryginalności, dorównują zespołom, które zainspirowały ich muzykę, a to już nie każdy potrafi. Także za to z mojej strony ogromny plus!
W niniejszym poście prezentuję wznowienie omawianej płyty, które wydało w 2013 Warheart Records. Jak widać szata graficzna została odświeżona i prezentuje się o piekło lepiej od pierwszego wydania. Wszystko zatopione jest w esencjonalnych odcieniach czerni i złota. Wewnątrz bookletu mamy wszystkie teksty oraz sporo naprawdę świetnych zdjęć. Także wydanie jest zaiste solidne i trudno oczekiwać tu czegoś więcej, tak się powinno to robić. Na dysku, jako bonus, znajduje się także 30-minutowy materiał live "Pomerania Shall Burn" z 2009 roku.
Krótko i zwięźle, tym co nie znają osobiście polecam! Nie każdy musi od razu polubić, ale myślę, że warto się z Blaze of Perdition zapoznać bo mają co nieco do zaoferowania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz