Płyta ma niesamowitą atmosferę i od bardzo dawna jest moją ulubioną jeżeli chodzi o Cradle of Filth (zaraz obok równie genialnego "Dusk and Her Embrace", na którym mamy już transylwańską otchłań w pełnej krasie). Nie wiem czy obecnie jest jakieś lepsze granie w tego typu klimatach, nie ma drugiego zespołu który osiągnął by na tej niwie to co Kredki. Można co najwyżej wspomnieć takie grupy jak Siebenburgen, Ancient, wczesny Mystic Circle czy mało znany, włoski Theatres des Vampires. Jeżeli ktoś nie zna to warto się z nimi zapoznać jeżeli lubi się takie klimaty.
Kolejną cechą charakterystyczną zespołu były obecne w warstwie graficznej elementy mrocznej erotyki, które towarzyszyły zespołowi już od debiutanckiego krążka. Taki zabieg zapewnił świetną kompozycję tego co słyszymy z tym co widzimy, jednym słowem spójną całość.
Tak na marginesie, entuzjastów kolejnej po "The Principle of Evil Made Flesh" płyty powinien zainteresować fakt, że 8 lipca ma ukazać się remasterowana, pierwsza wersja płyty (wypuści ją reaktywowane nie tak dawno Cacophonous Records), która z powodu różnych przeszkód wylądowała swego czasu na półce. Dograne zostaną wokale, w dwóch utworach głosów gościnnie udzielą Cronos (Venom) oraz Steve Grimmett (Grim Reaper). Także jest na co czekać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz