Coś kiedyś wyczytałem na temat tego zespołu, chyba w "Szwedzkim Death Metalu" w encyklopedycznym spisie zespołów zamieszczonym na końcu książki, i odrobinkę się zainteresowałem. Grupa dosyć pomijana, zapomniana. Znalazłem na yt ich demo i muszę powiedzieć, że słuchało mi się całkiem przyjemnie (tyle o ile bo youtubowa jakość pozostawia wiele do życzenia). Potem przyszła kolej na debiut, który moim zdaniem zasługuję na przynajmniej minimum uwagi.
Któregoś razu przyuważyłem na allegro jego limitowane wznowienie z Metal Mind (słynne złote dyski) dosłownie za grosze więc wziąłem. Po przesłuchaniu okazało się, że materiał jest całkiem, całkiem. Pierwsze skrzypce odgrywa tu intensywny thrash metal, który przeplata się z wpływami tego bardziej melodyjnego black i death metalu, są nawet jakieś wspólne mianowniki z Dissection. Album nie jest nudny, jest sporo zmian tempa, brzmienie jest dobre, czasem ma się wrażenie że wręcz sterylne, ale bije od niego chaos i furia, czuć w tym autentyczność. Płyta oryginalnie ukazała się w 1998 roku nakładem Nuclear Blast, ale chyba nie trafiła w dobry dla siebie czas i może dlatego przeszła bez echa. Nie jest to zły album, ale niestety niczym się nie wyróżnia, może (wyjątkiem jest genialna okładka autorstwa Necrolorda i ciekawa fotografia zespołu z której można łatwo wywnioskować oczywistą inspirację sesją zdjęciową Dismember do "Like an Everflowing Stream") gdyby grupa kontynuowała to co mamy okazję słyszeć na debiucie to może mieli by większą szansę wypłynąć na szersze wody. Niestety poszli w odrobinę inną stylistykę, "unowocześnili" brzmienie i moim zdaniem to już nie było to.
Warto zapoznać się z tą płytą w ramach poszerzania muzycznych horyzontów, ot taka ciekawostka do której od czasu do czasu można sobie wrócić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz