niedziela, 16 lutego 2020

Katatonia - Jhva Elohim Meth... the Revival (VIC Records 1992)

Nie tak znowu wiele jest materiałów równie wyjątkowych i charakterystycznych, niedających się zaszufladkować, jak demo Katatonii "Jhva Elohim Meth" ("Jhva Elohim Meth... the Revival" w wersji MCD). Łączyło black metalowy wizerunek z muzyką, która była wypadkową wpływów Paradise Lost z płyty "Gothic", Tiamat z "Sumerian Cry" oraz elementów Bathory, poszerzając to o niezwykłą atmosferę, zróżnicowane linie wokalne i sporo drobnych zawiłości czy elementów akustycznych. Wszystko utrzymane w wolnych i średnich tempach. Sam zespół określał się wtedy mianem Gothic Black Metalu, aby odciąć się od powszechnej mody na Death Metal, jaka panowała wtedy w Szwecji (1992). Na niniejsze demo składa się 5 kompozycji o jakości o wiele lepszej niż typowe demo. Jest to poniekąd zasługa Dana Swano. Jeszcze wtedy nie miał najlepszego sprzętu, ale był bardzo zaangażowany w to, co zaproponowała Katatonia, w ich wizję i muzykę. Mamy tu 2 instrumentalne, klimatyczne miniatury, kolejno otwierające i zamykające materiał oraz 3 pełne, stosunkowo rozbudowane utwory, łączące wszystkie te cechy i elementy, o których wspomniałem już na początku. Bliskie Black Metalowi wokale, mocarne, melodyjne Doom/Death Metalowe riffy, klawiszowe tła oraz okazyjne zmiany tempa urozmaicające każdy z utworów. Aż dziw bierze, że twórcy mieli po 16-17 lat, gdy tworzyli tę muzykę (Jonas Renske i Anders Nystrom). Z nagrywaniem ścieżek perkusji wiąże się pewna warta wspomnienia ciekawostka. Jonas nie był jeszcze na etapie dostatecznego opanowania szybkich partii swojego instrumentu, więc zespół zrezygnował z takowych w swoich utworach, zastępując je wolniejszymi, dzięki czemu materiał nabrał tego charakterystycznego sznytu i oryginalności, tego mocarnego brzmienia. Jonas wspomina, że byli pod ogromnym wrażeniem tego, co udało im się nagrać, jak to wszystko brzmiało, nie mogli uwierzyć, że to oni. Cieszyli się również, że zrezygnowali z szybszych partii perkusji. Z pewnością to, co pokazali na "Jhva Elohim Meth" nie było już poziomem demówkowym, a wręcz albumowym. Chwaliły ich takie grupy jak chociażby Unanimated, z którym udało im się spotkać podczas koncertów.
Demo wydał sam zespół, na początku w limicie 100 sztuk na niebieskiej kasecie i tylko w ok. 20 pierwszych egzemplarzach pojawiły się zdjęcia zespołu (w 1993 pojawiły się jeszcze kolejne kopie na czerwonej i przezroczystej kasecie, osiągając w sumie koło 500 wydanych egzemplarzy). Wersję CD wydało w tym samym roku - 1992 - VIC Records (takie wydanie posiadam i przedstawione jest poniżej). Charakterystyczna była również szata graficzna, jak i sama wkładka (było to możliwe dzięki mężowi ciotki Jonasa, który pracował w agencji reklamowej i pomógł chłopakom). Tajemnicza postać zdobiąca okładkę to nikt inny jak Anders. Jonas zrobił zdjęcie pod księżyc, w ruchu, co dało właśnie taki efekt.
"Jhva Elohim Meth" było sporym sukcesem i o Katatonii zaczęło się robić głośno, nie tylko na lokalnej scenie. Zaczęli pojawiać się w zinach, pojawiły się szanse na pełny album i poszerzenie zespołu, ale to już inna historia. Materiał ten jest dla mnie osobiście największym osiągnięciem Katatonii niemal w każdym aspekcie. Mam wrażenie, że nigdy potem nie udało im się stworzyć czegoś, co tak niesamowicie łączyło młodzieńczą energię i pasję, pragnienie grania z ich muzycznym kunsztem. Dla mnie to majstersztyk i klasyk w jednym.

English translation:

Not so many materials are just as unique and characteristic - not categorized - as the Katatonia demo "Jhva Elohim Meth" ("Jhva Elohim Meth ... the Revival" in the MCD version). It combined the black metal image with music that was the result of Paradise Lost influences from the "Gothic" album, Tiamat from "Sumerian Cry" and Bathory elements, expanding it with an unusual atmosphere, varied vocal lines and a lot of small complexities or acoustic elements. Everything is kept in slow and medium tempos. The band referred to themselves as Gothic Black Metal at the time, to cut off from the widespread fashion for Death Metal that prevailed at that time in Sweden (1992). This demo consists of 5 compositions with a much better quality than a typical demo. It is thanks to Dan Swano. Even then, he did not have the best equipment, but he was very involved in what Katatonia proposed, in their vision and music. We have here 2 instrumental, climatic miniatures, opening and closing material in turn, and three full, relatively extensive songs, combining all these features and elements which I mentioned at the beginning. Close to Black Metal vocals, powerful, melodic Doom/Death Metal riffs, keyboard backgrounds and occasional tempo changes varying each of the songs. It is strange that the guys were 16-17 years old when they created this music (Jonas Renske and Anders Nystrom). There are some interesting facts about recording drum tracks. Jonas was not yet at the stage of sufficiently mastering the fast parts of his instrument, so the band gave up such ones in their songs, replacing them with slower parts, thanks to which the material gained this characteristic style and originality, this powerful sound. Jonas recalls that they were very impressed with what they had managed to record, as it all sounded, they couldn't believe it was them. They were also happy that they gave up faster drum parts. Certainly what they showed on "Jhva Elohim Meth" was no longer a demo level, but an album one. Bands such as Unanimated, whom they managed to meet during concerts, praised them.
The demo was released by the band itself, at first in the limit of 100 copies on the blue cassette and only in the first 20 copies there were band photos (in 1993 there were still more copies on the red and transparent cassette, reaching a total of about 500 copies issued). The CD version was released in the same year - 1992 - by VIC Records (I have this edition and it is presented below). The graphic design was also characteristic, as was the insert (it was possible thanks to the husband of Jonas's aunt who worked in an advertising agency and helped the boys with it) . The mysterious figure presented on the cover is none other than Anders. Jonas took a picture with the moon behind his friend, in motion, which gave such an effect.
"Jhva Elohim Meth" was quite a success and Katatonia began to get recognition, not only on the local scene. They started appearing in zines, chances for a full album and line-up expanding appeared, but that's another story. For me personally, this material is the greatest achievement of Katatonia in almost every aspect. I have the impression that they never managed to create something that so incredibly combined youthful energy and passion, the desire to play with their musical artistry. For me it's a masterpiece and classic in one.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz