niedziela, 3 grudnia 2017

"Kiedy byliśmy nastolatkami twórczość Kata była dla nas kluczowa (...)"- wywiad z Beldarohem (Besatt, Det Gamle Besatt)

1. Witaj Beldaroh! Tak na sam początek chciałbym żebyśmy przenieśli się nieco w czasie do początków Besatt. Jesteście na scenie już chyba od 1991, opowiedz po krótce jak to wszystko się zaczęło, jak powstał zespół i co was pchnęło do ścieżkę Black Metalowej sztuki.

Witaj, wszystko zaczęło się w 1991 roku kiedy to jako grupa nastolatków zafascynowana satanizmem i zespołami jak Venom, Samael czy Celtic Frost postanowiliśmy założyć zespół. W tamtych czasach zdobycie sprzętu do grania było już wyzwaniem tym bardziej że nie śmierdzieliśmy groszem a tanie wina też lubiliśmy. Po jakimś czasie wyrzeczeń i determinacji zaczęliśmy grać nasz prymitywny satanistyczny metal. Jeżeli chodzi o Black Metal to odkryliśmy go dość późno, bo gdzieś na przełomie 1993/94. Wtedy to usłyszeliśmy o Gorgoroth, Immortal, Satyricon, no i Mayhem. Norweska scena pochłonęła nas bez reszty. Wtedy też zaczęliśmy muzycznie wzorować się na norweskim graniu i image'u.

2. Jednym z waszych sztandarowych albumów jest po dziś dzień "Hail Lucifer". Jak wspominasz tamten czas i pracę nad tą płytą? Wydaje się, że sporą inspiracją była wtedy dla was twórczość Gorgoroth. Podobne brzmienia dostrzegam także w przypadku "Triumph of Antichrist", chociaż już o nieco innym zabarwieniu. Jest w tym odrobina prawdy?

"Hail Lucifer" to nasza płyta która okazała się dla nas przełomową. W 1997 po nagraniu "In Nomine Satanas" rozstaliśmy się z naszym jednym gitarzystą, a drugi został wciągnięty do odbycia obowiązkowej służby wojskowej. Jak by tego było mało ukradziono nam cały sprzęt i straciliśmy salę prób. Zostałem tylko ja basista i Fulmineus perkusista bez sali i bez sprzętu. Przez ponad rok u mnie w domu razem z Fulmineusem tworzyliśmy nowe utwory i zbieraliśmy kasę na nowy sprzęt. Po odbyciu służby wojskowej Creon wrócił w nasze szeregi i materiał mieliśmy w 90% gotowy, wystarczyło go ograć i doszlifować. W 1999 nagraliśmy ten przełomowy nasz materiał który ukazał się poza granicami polski i został bardzo dobrze przyjęty. Ja byłem wielkim fanatykiem Gorgoroth co może być słyszalne w riffach i brzmieniu na pierwszych płytach Besatt.

3. Na "Triumph of Antichrist" pokusiliście się o cover klasyka Kat "Czarne Zastępy". Jak ważni są dla Ciebie nasi rodzimi prekursorzy diabelskiego grania? Z tego co pamiętam w wywiadach wspominałeś coś o istotnym wpływie Kat na twórczość Besatt. Jakie inne zespoły odcisnęły swoje piętno na Twojej twórczości?

Kiedy byliśmy nastolatkami twórczość Kata była dla nas kluczowa. Teksty Romana były dla nas niczym biblia i oczywiście znaliśmy je na pamięć wyśpiewując niejednokrotnie podczas ognisk i innych imprez. W tamtych czasach to właśnie te liryki ukształtowały nasz pierwotny światopogląd więc nagranie covera było niemalże obowiązkowe. Inne zespoły które miały na mnie wpływ to WASP, Slayer, Venom zespoły w których zajebista muzyka szła w parze z diabelskim wizerunkiem.

4. Nie byłbym sobą gdybym nie zapytał o coś w temacie albumu "Sacrifice for Satan". To dzięki tej płytce po raz pierwszy zetknąłem się z Besatt. Po bardzo siarczystych i surowych, pierwszych trzech albumach, ten zdaje się być krokiem w bardziej dopracowane, jak dla mnie potężniejsze brzmienie i nieco mniej karkołomne kompozycje. W wywiadzie z Dayalem Pattersonem niezbyt pochlebnie oceniłeś to dzieło z perspektywy czasu. Możesz podzielić się jakimiś refleksjami, wspominkami dotyczącymi tego albumu?

"Sacrifice for Satan" jest albumem jak słusznie zauważyłeś bardziej dopracowanym kompozycyjnie od swoich poprzedników i na tej płycie chciałem uzyskać mocniejsze i pełniejsze brzmienie dlatego też nagraliśmy po pięć i więcej gitar które nałożyliśmy na siebie. Nie wiem w czym tkwił problem, może w złej kompresji. W każdym razie finalnie mam wrażenie że brzmienie jest zbyt mocno zbasowane, przesterowane. Gdybym mógł wrócić czas to nagrałbym tylko dwie gitary brzmiało by to surowo, ale bardziej dla mnie przyswajalnie. Kompozycyjnie jestem jak najbardziej zadowolony z tego albumu ale zachciało mi się kombinować z brzmieniem i wyszło jak wyszło....

5. Kontynuując jeszcze przez moment temat "Sacrifice for Satan", jak doszło do tego, że zaprosiliście do gościnnego udziału Romana Kostrzewskiego? Kto wyszedł z tym pomysłem i jak przebiegła wasza współpraca?

Gdzieś w 2003 roku po kilkuletnim niebycie Kata gruchnęła wiadomość że zespół się reaktywował i powrót rozpoczyna serią koncertów po Polsce. Wybrałem się na Gliwicki koncert z tej trasy i zobaczyłem Romana na scenie w koszulce Besatt. To było piękne uczucie widzieć swojego mentora w koszulce swojego zespołu i to właśnie wtedy przyszedł mi do głowy pomysł, że może Roman zgodzi się zaśpiewać gościnnie w Besatt. Skontaktowałem się z nim i powiedział że nie ma problemu tylko muszę mu podrzucić tekst, muzę itp. Mój dobry znajomy napisał i nagrał organy kościelne, drugi znajomy okultysta wynalazł gdzieś średniowieczną modlitwę wywołującą Szatana po łacinie a Roman dokończył dzieło. Nie ukrywam gdy pierwszy raz słuchałem u Romana w domu finalny efekt „Gloria Causa Satani” miałem ciarki na plecach.

6. Wraz z koncepcyjnym "Demonicon" zmienił się radykalnie skład zespołu i wydaje mi się, że i wasza sztuka zauważalnie ewoluowała. Masz jakieś konkretne wspomnienia z nagrywania tego krążka? Co spowodowało, że rozstałeś się wtedy z muzykami którzy poniekąd towarzyszyli Ci od wielu lat, zwłaszcza Fulmineusem, osobą obecną w Besatt od czasów "Czarciego Majestatu? Czy sprawiło Ci problem przejęcie roli wokalisty?

Jak sam zauważałeś na "Demonicon" nasza muzyka ewoluowała i stała się bardziej techniczna. Fulmineusowi nie podobała się ta ewolucja i postanowił opuścić zespół. Ja przejąłem rolę wokalisty, ale nie było to jakimś większym problemem bo już na wcześniejszych wydawnictwach nagrywałem też wokale i na koncertach graliśmy na dwa wokale. "Demonicon" zdecydowaliśmy się nagrać w Hertz studio i uważam że był to trafiony wybór. W tamtym czasie byliśmy zachwyceni profesjonalizmem jaki tam zastaliśmy i brzmieniem jakie udało nam się uzyskać. Do tej pory pełne albumy nagrywamy właśnie w Hertzu.

7. W ostatnich latach powołany został do życia Det Gamle Besatt, którego skład na początku lat 90-tych uformował Besatt. Co sprawiło, że ponownie połączyłeś siły z Weronisem i Dertalisem pod takim właśnie szyldem i jakie macie plany na przyszłość? Wiem, że koncertujecie, a i macie już na koncie dwa pełne albumy.

Na dwudziestolecie Besatt wydaliśmy trzypłytowy CD "Unholy Trynity" i na tym wydawnictwie znalazł się także pierwszy utwór Besatt który zrobiliśmy "Ares". Postanowiłem nagrać go na nowo w pierwotnym składzie na co Weronis i Deltaris się zgodzili. Po nagraniu tego utworu okazało się że dobrze nam się razem współpracuje i zrobiliśmy kolejny utwór i potem kolejny tak że mamy w tej chwili nagrane jedno MCD dwie płyty i zagranych kilka koncertów. Na razie pracujemy nad kolejną płytą i cały czas czekamy na kolejne propozycje koncertowe. Det Gamle Besatt muzycznie hołduje starej szkole metalu pokroju Venom, Celtic Frost, Samael czy stary Kat.

8. Teraz trochę w temacie ostatnich zdarzeń. Nie powiem, wasza ostatnia płyta po prostu ścięła mnie z nóg. Kompozycje są mocarne, świetnie wybrzmiewające, z niebagatelną atmosferą, śmiem twierdzić, że to wasze najlepsze dzieło. Co było inspiracją podczas procesu tworzenia tego albumu, jakie jest Twoje zdanie o efekcie końcowym, jesteś zadowolony z "Anticross"?

Ja jestem bardzo zadowolony z tego albumu i duża w tym zasługa chłopaków z kapeli. Wiesz przez ostanie kilka płyt kładłem duży nacisk na techniczny aspekt w utworach a tym razem namówili mnie żeby sobie odpuścić i zrobić płytę która nam po prostu wyjdzie bez szukania technicznych riffów. Jak słychać materiał dzięki temu zyskał dużo klimatu i diabelską atmosferę, jest to 100% satanistyczny Black Metal do tego okraszony potężnym brzmieniem z Hertz studio. Mam nadzieję, że maniacy docenią ten album, zresztą już jest bardzo pozytywny odzew z całego świata.

9. Okładkę do wspomnianej w poprzednim pytaniu płyty przygotował Marcelo Vasco, odpowiedzialny min. za artworki wydawnictw Slayer, Borknagar czy Ragnarok. Wyszła naprawdę przednio. Dlaczego wybór padł akurat na Marcelo, mieliście jeszcze jakieś inne opcje?

Marcelo moim zdaniem robi fantastyczne okładki, to znajomy naszego wydawcy z Mutilation rekords i to on po raz pierwszy pokazał mi jego prace. Pierwszą okładkę jaką dla nas zrobił to do płyty „Tempus Apocalypsis” i współpraca okazała się bardzo owocna, ja mu powiedziałem tytuł płyty i moje sugestie a on po kilku poprawkach miał gotową sztukę dla nas. Nie inaczej było przy ostatniej płycie ”Anticross”, to naprawdę była szybka i owocna współpraca. Myślę, że w przyszłości też będę z nim współpracował, bo efekt końcowy jego prac jest naprawdę piorunujący i jak zauważyłeś dużo zespołów z najwyższej półki korzysta z jego usług.

10. Właśnie wróciliście z Ameryki Południowej, a nie tak dawno z koncertowania w Japonii. Opowiedz trochę jak było w obu miejscach, jakie mieliście przyjęcie, w Japonii byliście chyba po raz pierwszy, czy się mylę? Czy planujecie jakieś sztuki u nas po Nowym Roku?

Kolumbia i Japonia to dwa oddzielne światy całkowicie inne od siebie i widzieć i porównać je w tak krótkim czasie to też ciekawe doświadczenie. W Japonii byliśmy pierwszy raz, dopiero teraz zaczynamy wchodzić na tamten rynek i nie jesteśmy tam jakoś szczególnie popularni więc koncerty odbywały się w mniejszych klubach mimo wszystko publiczność dopisała i reagowała dość entuzjastycznie. Oni są trochę inni, cały czas są serdeczni i bardzo pomocni, idealnie punktualni i wyglądają też inaczej, ich ubiór i fryzury daleko odbiegają od standardów przyjętych w europejskim Black Metalu. Japonia to dla nas było kompletnym nowium. Kolumbia to natomiast metalowa dzicz! Byliśmy tam drugi raz i tej dziczy się spodziewaliśmy i na taką dzicz liczyliśmy. Tutaj nikt specjalnie czasem się nie przejmuje, niekiedy nawet na plakatach nie ma godziny rozpoczęcia koncertu po prostu jak już zejdzie się odpowiednia ilość osób koncert się zaczyna, a reszta ludzi dochodzi w międzyczasie. Natomiast i wygląd i to co robią pod sceną to jest istne piekło! Na Amerykę południową można zawsze liczyć i mamy kolejne rozmowy o powrocie tam na koncerty. Oczywiście chciałbym też grać w Polsce i mam nadzieję, że w 2018 roku coś tutaj pogramy.

11. Ostatni pytanie, jeszcze w kwestii koncertów. Czy zanosi się może na jakieś wznowienie waszego dvd "Black Cult of Evil? To była kapitalna i pełna klimatu sztuka, no i notabene nagrana właśnie podczas jednej z tras po Ameryce Południowej.

Na razie nie myślę o wznowieniu tego DVD, od tamtego czasu minęło dziesięć lat. Nagraliśmy kolejne płyty i zmienił się skład zespołu tak więc planuję na 2018 roku nagrać drugie oficjalne DVD. Myślę że to będzie dużo lepsze rozwiązanie niż wznowienie „Black Cult of Evil”. Rozmowy na ten temat są już mocno zaawansowane i mam nadzieję, że wszystko się uda.

12. Myślę, że to by było na tyle. Dzięki ogromne za ten krótki wywiad i za poświęcony nań czas, że miałeś ochotę powspominać trochę dawne dzieje, a i podzielić się tym co ostatnio działo się w obozie Besatt. Ostanie słowa pozostawiam Tobie! Pozdrawiam! 666!

Ja również dziękuję za wywiad i standardowo: Hail Lucifer Forever!!!!



rozmawiał: Przemysław Bukowski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz