Ten mini-album/ to demo (bo różnie
jest "The Celtic Winter" określany) jest swoistym pomostem
pomiędzy In the Glare of Burning Churches, a albumem Carpathian
Wolves, tworząc z nimi swoistą black metalową trylogię w dorobku
Graveland. Na tle wspomnianych tytułów wyróżnia je dosyć
uwypuklona obecność klawiszowego tła które nadaje temu
wydawnictwu niesamowitej atmosfery i głębi. Bardzo wyraźny jest
też progres twórczy w stosunku do poprzednich materiałów.
Właściwie można by The Celtic Winter potraktować właśnie jako
EP, a nie damo, albo wręcz album. Moim absolutnym faworytem wśród
utworów tu zawartych jest "Gates to the Kingdom of Darkness"
(intro/ prolog z tej kompozycji to jedno z najlepszych, jeżeli nie
najlepsze, dzieło w tej materii jakie dane mi było usłyszeć),
magia i mistyczna aura jaką emanuje ten utwór to jakieś wyższe wtajemniczenie. To
był pierwszy kawałek Graveland jaki kiedykolwiek usłyszałem i
mocno wrył mi się w pamięć, zwłaszcza jego intro i główny
motyw. Zaraz za nim mogę wymienić "The Night of Fullmoon",
który znany jest już z poprzedniej demówki. Tutaj nagrany jest
ponownie i w nieco lepszej jakości co znacznie podbija jego walory i
odbiór. Wydawnictwo to zapisało się też w wydawniczej historii będąc
pierwszym krążkiem wypuszczonym przez No Colours Records, ale niestety
tylko w formie 3 utworowego cd. "The Celtic Winter" jest
bardzo bardzo charakterystycznym, wręcz wyjątkowym materiałem zarówno pod względem
brzmienia jak i atmosfery, którą tworzy w trakcie słuchania. Co tu
dużo mówić, czuć tutaj spore pokłady emocji i
przełożenia esencji gatunku na kompozycje. Minusem, ale takim mocno
naciąganym, może być fakt iż, podobnie jak w przypadku Carpathian
Wolves, za szybko się kończy i pozostawia pewien niedosyt. Ale cóż,
przecież zawsze można odpalić od nowa i raz jeszcze przeżyć to obłędne misterium nocy.
Powinienem jeszcze wspomnieć o
sentymentalnym i, ponowie, historycznym znaczeniu tego materiału dla
sceny i ludzi którzy wtedy byli jej częścią, ale robiłem to w
przypadku recenzji "In the Glare of Burning Churches" oraz
chociażby długograja "Thousand Swords", więc nie chcę
się już powtarzać, bo doskonale wiecie o co chodzi. To nie są
tylko nagrania, to wspomnienia i ogromny sentyment. Same fotografie z
bookletów wersji kasetowej jak i kompaktowej emanują niezwykłą
aurą.Dla fanów dawnego BM i jak i Graveland pozycja nie do
pominięcia!
Poniżej reedycja "The Celtic
Winter" popełniona w ostatnich latach przez Warheart Records.
Pisałem już o ich wznowieniach nie raz, także znacie moją opinię
w tej kwestii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz