1.
Witaj Beldaroh! Tak na sam początek chciałbym żebyśmy przenieśli
się nieco w czasie do początków Besatt. Jesteście na scenie już
chyba od 1991, opowiedz po krótce jak to wszystko się zaczęło,
jak powstał zespół i co was pchnęło do ścieżkę Black
Metalowej sztuki.
Witaj,
wszystko zaczęło się w 1991 roku kiedy to jako grupa nastolatków
zafascynowana satanizmem i zespołami jak Venom, Samael czy Celtic
Frost postanowiliśmy założyć zespół. W tamtych czasach zdobycie
sprzętu do grania było już wyzwaniem tym bardziej że nie
śmierdzieliśmy groszem a tanie wina też lubiliśmy. Po jakimś
czasie wyrzeczeń i determinacji zaczęliśmy grać nasz prymitywny
satanistyczny metal. Jeżeli chodzi o Black Metal to odkryliśmy go
dość późno, bo gdzieś na przełomie 1993/94. Wtedy to usłyszeliśmy
o Gorgoroth, Immortal, Satyricon, no i Mayhem. Norweska scena
pochłonęła nas bez reszty. Wtedy też zaczęliśmy muzycznie
wzorować się na norweskim graniu i image'u.
2.
Jednym z waszych sztandarowych albumów jest po dziś dzień "Hail
Lucifer". Jak wspominasz tamten czas i pracę nad tą płytą?
Wydaje się, że sporą inspiracją była wtedy dla was twórczość
Gorgoroth. Podobne brzmienia dostrzegam także w przypadku "Triumph
of Antichrist", chociaż już o nieco innym zabarwieniu. Jest w
tym odrobina prawdy?
"Hail
Lucifer" to nasza płyta która okazała się dla nas
przełomową. W 1997 po nagraniu "In Nomine Satanas"
rozstaliśmy się z naszym jednym gitarzystą, a drugi został
wciągnięty do odbycia obowiązkowej służby wojskowej. Jak by tego
było mało ukradziono nam cały sprzęt i straciliśmy salę prób.
Zostałem tylko ja basista i Fulmineus perkusista bez sali i bez
sprzętu. Przez ponad rok u mnie w domu razem z Fulmineusem
tworzyliśmy nowe utwory i zbieraliśmy kasę na nowy sprzęt. Po
odbyciu służby wojskowej Creon wrócił w nasze szeregi i materiał
mieliśmy w 90% gotowy, wystarczyło go ograć i doszlifować. W 1999
nagraliśmy ten przełomowy nasz materiał który ukazał się poza
granicami polski i został bardzo dobrze przyjęty. Ja byłem wielkim
fanatykiem Gorgoroth co może być słyszalne w riffach i brzmieniu
na pierwszych płytach Besatt.
3.
Na "Triumph of Antichrist" pokusiliście się o cover
klasyka Kat "Czarne Zastępy". Jak ważni są dla Ciebie
nasi rodzimi prekursorzy diabelskiego grania? Z tego co pamiętam w
wywiadach wspominałeś coś o istotnym wpływie Kat na twórczość
Besatt. Jakie inne zespoły odcisnęły swoje piętno na Twojej
twórczości?
Kiedy
byliśmy nastolatkami twórczość Kata była dla nas kluczowa.
Teksty Romana były dla nas niczym biblia i oczywiście znaliśmy je
na pamięć wyśpiewując niejednokrotnie podczas ognisk i innych
imprez. W tamtych czasach to właśnie te liryki ukształtowały nasz
pierwotny światopogląd więc nagranie covera było niemalże
obowiązkowe. Inne zespoły które miały na mnie wpływ to WASP,
Slayer, Venom zespoły w których zajebista muzyka szła w parze z
diabelskim wizerunkiem.
4.
Nie byłbym sobą gdybym nie zapytał o coś w temacie albumu
"Sacrifice for Satan". To dzięki tej płytce po raz
pierwszy zetknąłem się z Besatt. Po bardzo siarczystych i
surowych, pierwszych trzech albumach, ten zdaje się być krokiem w
bardziej dopracowane, jak dla mnie potężniejsze brzmienie i nieco
mniej karkołomne kompozycje. W wywiadzie z Dayalem Pattersonem
niezbyt pochlebnie oceniłeś to dzieło z perspektywy czasu. Możesz
podzielić się jakimiś refleksjami, wspominkami dotyczącymi tego
albumu?
"Sacrifice
for Satan" jest albumem jak słusznie zauważyłeś bardziej
dopracowanym kompozycyjnie od swoich poprzedników i na tej płycie
chciałem uzyskać mocniejsze i pełniejsze brzmienie dlatego też
nagraliśmy po pięć i więcej gitar które nałożyliśmy na
siebie. Nie wiem w czym tkwił problem, może w złej kompresji. W każdym
razie finalnie mam wrażenie że brzmienie jest zbyt mocno zbasowane,
przesterowane. Gdybym mógł wrócić czas to nagrałbym tylko dwie
gitary brzmiało by to surowo, ale bardziej dla mnie przyswajalnie.
Kompozycyjnie jestem jak najbardziej zadowolony z tego albumu ale
zachciało mi się kombinować z brzmieniem i wyszło jak wyszło....
5.
Kontynuując jeszcze przez moment temat "Sacrifice for Satan",
jak doszło do tego, że zaprosiliście do gościnnego udziału
Romana Kostrzewskiego? Kto wyszedł z tym pomysłem i jak przebiegła
wasza współpraca?
Gdzieś
w 2003 roku po kilkuletnim niebycie Kata gruchnęła wiadomość że
zespół się reaktywował i powrót rozpoczyna serią koncertów po
Polsce. Wybrałem się na Gliwicki koncert z tej trasy i zobaczyłem
Romana na scenie w koszulce Besatt. To było piękne uczucie widzieć
swojego mentora w koszulce swojego zespołu i to właśnie wtedy
przyszedł mi do głowy pomysł, że może Roman zgodzi się zaśpiewać
gościnnie w Besatt. Skontaktowałem się z nim i powiedział że nie
ma problemu tylko muszę mu podrzucić tekst, muzę itp. Mój dobry
znajomy napisał i nagrał organy kościelne, drugi znajomy okultysta
wynalazł gdzieś średniowieczną modlitwę wywołującą Szatana po
łacinie a Roman dokończył dzieło. Nie ukrywam gdy pierwszy raz
słuchałem u Romana w domu finalny efekt „Gloria Causa Satani”
miałem ciarki na plecach.
6.
Wraz z koncepcyjnym "Demonicon" zmienił się radykalnie
skład zespołu i wydaje mi się, że i wasza sztuka zauważalnie
ewoluowała. Masz jakieś konkretne wspomnienia z nagrywania tego
krążka? Co spowodowało, że rozstałeś się wtedy z muzykami
którzy poniekąd towarzyszyli Ci od wielu lat, zwłaszcza
Fulmineusem, osobą obecną w Besatt od czasów "Czarciego
Majestatu? Czy sprawiło Ci problem przejęcie roli wokalisty?
Jak
sam zauważałeś na "Demonicon" nasza muzyka ewoluowała i
stała się bardziej techniczna. Fulmineusowi nie podobała się ta
ewolucja i postanowił opuścić zespół. Ja przejąłem rolę
wokalisty, ale nie było to jakimś większym problemem bo już na
wcześniejszych wydawnictwach nagrywałem też wokale i na koncertach
graliśmy na dwa wokale. "Demonicon" zdecydowaliśmy się
nagrać w Hertz studio i uważam że był to trafiony wybór. W
tamtym czasie byliśmy zachwyceni profesjonalizmem jaki tam
zastaliśmy i brzmieniem jakie udało nam się uzyskać. Do tej pory
pełne albumy nagrywamy właśnie w Hertzu.
7.
W ostatnich latach powołany został do życia Det Gamle Besatt,
którego skład na początku lat 90-tych uformował Besatt. Co
sprawiło, że ponownie połączyłeś siły z Weronisem i Dertalisem
pod takim właśnie szyldem i jakie macie plany na przyszłość?
Wiem, że koncertujecie, a i macie już na koncie dwa pełne albumy.
Na
dwudziestolecie Besatt wydaliśmy trzypłytowy CD "Unholy
Trynity" i na tym wydawnictwie znalazł się także pierwszy
utwór Besatt który zrobiliśmy "Ares". Postanowiłem
nagrać go na nowo w pierwotnym składzie na co Weronis i Deltaris
się zgodzili. Po nagraniu tego utworu okazało się że dobrze nam
się razem współpracuje i zrobiliśmy kolejny utwór i potem
kolejny tak że mamy w tej chwili nagrane jedno MCD dwie płyty i
zagranych kilka koncertów. Na razie pracujemy nad kolejną płytą i
cały czas czekamy na kolejne propozycje koncertowe. Det Gamle Besatt
muzycznie hołduje starej szkole metalu pokroju Venom, Celtic Frost,
Samael czy stary Kat.
8.
Teraz trochę w temacie ostatnich zdarzeń. Nie powiem, wasza
ostatnia płyta po prostu ścięła mnie z nóg. Kompozycje są
mocarne, świetnie wybrzmiewające, z niebagatelną atmosferą, śmiem
twierdzić, że to wasze najlepsze dzieło. Co było inspiracją
podczas procesu tworzenia tego albumu, jakie jest Twoje zdanie o
efekcie końcowym, jesteś zadowolony z "Anticross"?
Ja
jestem bardzo zadowolony z tego albumu i duża w tym zasługa
chłopaków z kapeli. Wiesz przez ostanie kilka płyt kładłem duży
nacisk na techniczny aspekt w utworach a tym razem namówili mnie
żeby sobie odpuścić i zrobić płytę która nam po prostu wyjdzie
bez szukania technicznych riffów. Jak słychać materiał dzięki
temu zyskał dużo klimatu i diabelską atmosferę, jest to 100%
satanistyczny Black Metal do tego okraszony potężnym brzmieniem z
Hertz studio. Mam nadzieję, że maniacy docenią ten album, zresztą
już jest bardzo pozytywny odzew z całego świata.
9.
Okładkę do wspomnianej w poprzednim pytaniu płyty przygotował
Marcelo Vasco, odpowiedzialny min. za artworki wydawnictw Slayer,
Borknagar czy Ragnarok. Wyszła naprawdę przednio. Dlaczego wybór
padł akurat na Marcelo, mieliście jeszcze jakieś inne opcje?
Marcelo
moim zdaniem robi fantastyczne okładki, to znajomy naszego wydawcy z
Mutilation rekords i to on po raz pierwszy pokazał mi jego prace.
Pierwszą okładkę jaką dla nas zrobił to do płyty „Tempus
Apocalypsis” i współpraca okazała się bardzo owocna, ja mu
powiedziałem tytuł płyty i moje sugestie a on po kilku poprawkach
miał gotową sztukę dla nas. Nie inaczej było przy ostatniej
płycie ”Anticross”, to naprawdę była szybka i owocna
współpraca. Myślę, że w przyszłości też będę z nim
współpracował, bo efekt końcowy jego prac jest naprawdę
piorunujący i jak zauważyłeś dużo zespołów z najwyższej półki
korzysta z jego usług.
10.
Właśnie wróciliście z Ameryki Południowej, a nie tak dawno z
koncertowania w Japonii. Opowiedz trochę jak było w obu miejscach,
jakie mieliście przyjęcie, w Japonii byliście chyba po raz
pierwszy, czy się mylę? Czy planujecie jakieś sztuki u nas po
Nowym Roku?
Kolumbia
i Japonia to dwa oddzielne światy całkowicie inne od siebie i
widzieć i porównać je w tak krótkim czasie to też ciekawe
doświadczenie. W Japonii byliśmy pierwszy raz, dopiero teraz
zaczynamy wchodzić na tamten rynek i nie jesteśmy tam jakoś
szczególnie popularni więc koncerty odbywały się w mniejszych
klubach mimo wszystko publiczność dopisała i reagowała dość
entuzjastycznie. Oni są trochę inni, cały czas są serdeczni i
bardzo pomocni, idealnie punktualni i wyglądają też inaczej, ich
ubiór i fryzury daleko odbiegają od standardów przyjętych w
europejskim Black Metalu. Japonia to dla nas było kompletnym nowium.
Kolumbia to natomiast metalowa dzicz! Byliśmy tam drugi raz i tej
dziczy się spodziewaliśmy i na taką dzicz liczyliśmy. Tutaj nikt
specjalnie czasem się nie przejmuje, niekiedy nawet na plakatach nie
ma godziny rozpoczęcia koncertu po prostu jak już zejdzie się
odpowiednia ilość osób koncert się zaczyna, a reszta ludzi
dochodzi w międzyczasie. Natomiast i wygląd i to co robią pod
sceną to jest istne piekło! Na Amerykę południową można zawsze
liczyć i mamy kolejne rozmowy o powrocie tam na koncerty. Oczywiście
chciałbym też grać w Polsce i mam nadzieję, że w 2018 roku coś
tutaj pogramy.
11.
Ostatni pytanie, jeszcze w kwestii koncertów. Czy zanosi się może
na jakieś wznowienie waszego dvd "Black Cult of Evil? To była
kapitalna i pełna klimatu sztuka, no i notabene nagrana właśnie
podczas jednej z tras po Ameryce Południowej.
Na
razie nie myślę o wznowieniu tego DVD, od tamtego czasu minęło
dziesięć lat. Nagraliśmy kolejne płyty i zmienił się skład
zespołu tak więc planuję na 2018 roku nagrać drugie oficjalne
DVD. Myślę że to będzie dużo lepsze rozwiązanie niż wznowienie
„Black Cult of Evil”. Rozmowy na ten temat są już mocno
zaawansowane i mam nadzieję, że wszystko się uda.
12.
Myślę, że to by było na tyle. Dzięki ogromne za ten krótki
wywiad i za poświęcony nań czas, że miałeś ochotę powspominać
trochę dawne dzieje, a i podzielić się tym co ostatnio działo się
w obozie Besatt. Ostanie słowa pozostawiam Tobie! Pozdrawiam! 666!
Ja
również dziękuję za wywiad i standardowo: Hail Lucifer
Forever!!!!
rozmawiał: Przemysław Bukowski